Przepraszam
za dancing, śnieg.
Za słowa,
że Bóg jedną ręką daje, a drugą zabiera.
Za każdy twój lęk.
I za to,
że moje życie to niespełniona twoja nadzieja.
Przepraszam
za pierwsze spotkanie.
Za kwiaty i napisane o tobie wiersze.
I za to, że na każde twoje zawołanie
przybiegałem mając metaforami związane ręce.
Przepraszam,
że niewiele dla ciebie zrobiłem.
Że świat mój był nie z tego świata.
Że nieustannie marzyłem
o życiu na wyspie bezludnej.
Kwiatach.
Przepraszam,
za bezradność, podejrzliwość i osamotnienie.
Za wzruszenia niepasujące mężczyźnie.
I za to, że niemal codziennie
wymyślałem mojej wolnej Ojczyźnie.
Przepraszam,
że z motyką porywałem się na słońce.
Ceniłem słowo honoru i uczciwość.
Że potrzebującemu pomoc niosłem
i złorzeczyłem na swą nadgorliwość.
Przepraszam,
za źle zrobione zakupy.
Za herbatę zalaną zimną wodą.
I za to, że ktoś inny naprawiał kran zepsuty.
Że czasem myliłem dzień z nocą.
Przepraszam,
za miłość jedyną i świętą.
Na przekór światu i chyba samemu Bogu.
Przepraszam za sylwestrową noc z zawieją
w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym piątym roku.
Wiersz z tomiku Kwiaty na skale (2010r) - Stanisław Raginiak
Komentarze