Poszedłem spać szybko. Zaraz po kolacji. A zjadłem wcześnie, bo już koło dziewiątej. No tak, jeszcze się wykąpałem. Fakt, że zabrało mi to trochę czasu, bo jak tylko się namydliłem, to zakręcili wodę. Ale nie było problemu. Wytarłem tylko oczy, założyłem szlafrok i zadzwoniłem do Gosi.
Prawie się udało. Już po czternastym wykręceniu numeru nie było zajęte. Z radością czekałem kto odbierze. Może Gosia. Odebrał jakiś facet.
I odłożył słuchawkę.
Nie to nie. Zachciało mi się palić. Przeszukałem kieszenie - nic. Przeszukałem szuflady – nic. No dobra. Ubrałem się i poszedłem do znajomych. Może będą mieli. Bez fajki przecież jak bez ręki. No i za chwilę bym palił (do znajomych mam tylko dwa przystanki), gdyby nie kanar. Już miałem wychodzić, gdy usłyszałem:
- Bileciki do kontroli proszę.
Nie dał mi wysiąść, ale byłem spokojny. Przecież mam miesięczny. I zacząłem szukać. Już po trzech przystankach zorientowałem się, że nie zabrałem dokumentów. Może da się przekupić – przemknęło mi przez myśl. Spojrzałem na kanara i zacząłem go mierzyć wzrokiem.
Sięgnąłem do kieszeni, ale była tam tylko dziura. Nawet nie dziura, a dziureczka. Niewiele roboty przy zaszywaniu.
Nie miałem biletu, pieniędzy, dokumentów. Kanar zabrał mnie na policję. Spojrzałem na zegarek, a raczej chciałem spojrzeć. No tak. Przecież ledwo wyszedłem z wanny.
Policja puściła mnie już o drugiej. Puściła, bo była to ruda pani aspirant, która zrobiła mi tylko trzy rewizje osobiste i już po drugim telefonie do znajomych uwierzyła w moją tożsamość.
Wyszedłem. Bez pieniędzy i bez biletu, został mi tylko jogging lub spacer. Pójdę do znajomych. Pewnie będą mieć nie tylko fajki, ale i pożyczą parę groszy albo bilet i wrócę tramwajem. Spacer trwał czterdzieści trzy minuty. Wiem, bo pytałem o godzinę, a nie wszyscy uciekli wystraszeni. Tych dwóch staruszków też było wystraszonych, ale obaj chodzili o lasce i nie mieli żadnych szans przy ucieczce. Pod klatką znajomych dopadli mnie policjanci. W ich radiowozie siedział jakiś człowiek.
Na nic moje tłumaczenia, że nie wziąłem dokumentów. Zabrali mnie na komendę, ale pałą przyłożyli tylko pięć razy i jeszcze pocieszyli, że dostanę tylko rok, bo za mało mają więzień. Na szczęście pojechaliśmy na komendę rudej pani aspirant.
Tym razem skończyło się na pięciu rewizjach, każda w obecności innej koleżanki. Nie protestowałem, bo cały czas miałem nadzieję na wyrok w zawieszeniu. Nie protestowałem nawet, gdy ta piąta zaczęła się zastanawiać czy to nie ja ją zgwałciłem trzy dni temu. Nie mogła sobie przypomnieć, więc potrzebna była wizja lokalna. No, może trudno to nazwać wizją, ale na pewno lokalna. Pani aspirant nie brała w tym udziału. Już po trzeciej wizji, koleżanka przypomniała sobie:
No i wypuściły, a nawet dały fajkę. Czułem dym całym ciałem. To piękne uczucie, jak dym powoli rozchodzi się po całym ciele.
Zafascynowany nikotyną, nie zauważyłem tych gości. Stali w bramie patrząc na mnie.
Drugi natychmiast podskoczył i wyciągnął kij baseballowy.
Nie zdążyłem dokończyć, jak poczułem uderzenie.
Ocknąłem się, ale niewiele widziałem. Usłyszałem głos.
Tak. Życie jest piękne,
ale palenie może być przyczyną wielu groźnych chorób.
Błędne założenia sprawiają, że wnioski są nic nie warte. Kłamstwo, bardzo sprawnie potrafi udawać prawdę. No i mamy lodową górę nieporozumień. Góra lodowa ozdobiona jest emocjami, które utrudniają logice i kulturze wydostać się na powierzchnię.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż uczciwi Polacy Jarosława mają!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości