Niegdysiejszy Blondyn Niegdysiejszy Blondyn
29
BLOG

Niepiśmienny

Niegdysiejszy Blondyn Niegdysiejszy Blondyn Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Kiedyś Niegdysiejszy był niepiśmienny. Nie znał literek. Najpierw w ogóle nie znał, potem już znał, ale tylko ze słyszenia.

Głupia sprawa. Młody człowiek1, centrum cywilizowanego kraju, kulturalni rodzice, odnowa, plany pięcioletnie, wszechobecna przewodnia siła, a tu analfabeta.

Niedobrze.

Nic dziwnego, że zachciał Niegdysiejszy rozpoznawać to, co tak ciekawie brzmiało. Zachciał mieć więcej z tych pięknych książek czytanych przez mamę. Obrazki były piękne, ale przecież obok obrazków było jeszcze coś. Coś ciekawego, tajemniczego, dla tych mądrych.

Zachciał czytać.

Ale tu spotkał go srogi zawód. Bardzo się skupiał, bardzo chciał, ale samo chcenie nie wystarczało.

Pierwszą reakcją była rozpacz. Potem dotarło do niego, że musi zaprzyjaźnić się z literkami.

No to zaczął się zaprzyjaźniać.

Grzecznie się przedstawiał, ale one niegrzeczne były, żadna nie chciała się przedstawić.

Musiał więc pytać jak się nazywają, tych którzy już zaprzyjaźnili się z literkami.

Ciekawości Niegdysiejszemu starczyło na kilkanaście literek. Resztę też znał, ale ciągle się myliły niedobre.

Pomyślał więc sobie, że jeśli się nauczy pisać, łatwiej mu będzie nauczyć się czytać.

Ale z pisaniem było jeszcze gorzej. Kreski w ogóle go nie słuchały, ołówki w ogóle go nie słuchały, pióra w ogóle go nie słuchały.

Nie dziwił się temu za bardzo, przecież miały już kogo słuchać. Wszyscy wokół byli starsi i mądrzejsi.

Dopiero w szkole literki zaczęły go słuchać, kiedy słuchać Niegdysiejszego kazała im Pani Wychowawczyni. I to właśnie nazywa się autorytet. Tylko kreski słuchały go bardzo koślawo.

Największym utrapieniem kresek, były kleksy. Jak to robią ci wspaniali autorzy takich pięknych książek, że nie robią kleksów? Przecież to niemożliwe napisać tyle równych literek i to jeszcze bez kleksów!

Po pewnym czasie, Niegdysiejszy zauważył oszustwo. Oszustwo ujawniło się, gdy przyjrzał się gazecie. Trochę literek było znajomych, ale reszty nikt mu nie przedstawiał. A przecież Pani w szkole mówiła, że pisze się tak, jak ona uczy. Owszem, to czego Pani uczyła, zgadzało się z elementarzem, ale z gazetą? W elementarzu potrafił przeczytać prawie wszystko, a w gazecie niewiele. Zresztą okazało się, że czytanie i pisanie nie są tak ciekawe jak słuchanie. Słuchać można i o księżniczkach, i o smokach, i o rycerzach, i o krasnoludkach. Czytanie i pisanie zwykle dotyczyło Ali, Asa, domu, mamy i taty. Przecież wszystko oprócz Ali i Asa mógł sam zobaczyć. Po co miał o tym czytać?

Jak to po co? Pani Wychowawczyni wymaga, rodzice czekają na dumę, plan pięcioletni na wykonanie. No to się nauczył i zaczął być coraz bardziej światłym obywatelem, coraz bardziej światłego kraju.

A jak się Niegdysiejszy nauczył czytać i pisać i jak już zaczął czytać ciekawe książki, to się okazało, że Bardzo Ciekawe Książki są napisane w języku Bardzo Bratniego Kraju Demokracji Bardzo Ludowej i musi się z tym językiem zaprzyjaźnić.

Nawet go to trochę ciekawiło. Literki były zupełnie niepodobne do tych, które już znał, więc poprosił siostrę, żeby mu je przedstawiła.

Siostrę ma miłą, więc mu przedstawiła: A to A, B to W, C to S, kilka innych też mu przedstawiła. Złożył je razem i wyszło coś, czego w ogóle nie zrozumiał. Jakieś dźwięki, które słyszał po raz pierwszy. A tak się cieszył, że już umie czytać w obcym języku. No to znowu szkoła. Ale tym razem zapału starczyło tylko na stopnie, które nie bardzo zawstydzały.

Umiał już Niegdysiejszy czytać i teoretycznie umiał pisać, ostatecznie szkoła uczy raczej teorii. Praktyka pisania nie sprawiała Niegdysiejszemu żadnej przyjemności. Literki były koślawe, a były jeszcze kropki, przecinki i takie różne.

Stanowczo dużo przyjemniejsze było czytanie nocą, przy świetle latarki o Tomku Tarkowskim. Między okładkami był świat przygód, podróży, nieznanych światów, odwagi, honoru. Za oknem szarość i czyn społeczny.

Toteż szlachetną umiejętność pisania wykorzystywał Niegdysiejszy wyłącznie do odrabiania prac domowych. Szczególnie lubił pisać cyferki. Przynajmniej wiedział gdzie, którą postawić. A i kształty miały prostsze. Pisanie literek sprawiało mu trudność. Literki musiał pisać takie, jakich chcieli starsi, a chcieli, żeby były nieciekawe. Niegdysiejszy nie potrafił rozpoznawać, które nieciekawe literki są właściwe, a które niewłaściwe. I dlatego Pani Nauczycielka często się złościła. I nic dziwnego, bo Niegdysiejszy wybierał te najbardziej nieciekawe.

Ponieważ pisanie sprawiało Niegdysiejszemu tak wiele trudności, pomyślał, że pisanie narzędziami innymi, niż pióro i długopis, będzie łatwiejsze.

Maszyna do pisania przestała mu odpowiadać po dwóch dniach. Przepisywanie całej strony w wyniku pomyłki przy ostatnim znaku, było nie do przyjęcia. Na szczęście, w międzyczasie, polska myśl naukowo - techniczna wymyśliła, że Niegdysiejszy może używać do pisania, klawiatury. Początki znowu były trudne. Stukał w klawisze, a zamiast literek, wychodziły dziurki.

Musiał zostać informatykiem, żeby je zrozumieć. No to został. Ale nie do końca potrzebnie, bo zanim został, klawisze zaczęły już produkować literki na ekranie. Na szczęście miał też inne powody, żeby być informatykiem.

Po pewnym czasie, pisanie przestało w końcu sprawiać trudność Niegdysiejszemu. Po wielu latach, nawet je polubił. A jeszcze po kilku, spod jego klawiszy, coraz częściej zaczęły wychodzić literki, które się uśmiechają.

Śmiało mógł w końcu powiedzieć, że jest piśmienny.


1 jakieś trzy latka.

Błędne założenia sprawiają, że wnioski są nic nie warte. Kłamstwo, bardzo sprawnie potrafi udawać prawdę. No i mamy lodową górę nieporozumień. Góra lodowa ozdobiona jest emocjami, które utrudniają logice i kulturze wydostać się na powierzchnię. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż uczciwi Polacy Jarosława mają!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości