Faktem jest ( co znakomicie jeszcze raz wytłumaczył p. Michalkiewicz w komentarzu:"Rewia listków figowych"), że przez nikogo z wyjątkiem Wielkiej Czwórki niechciany Traktat Konstytucyjny przede wszystkim zabezpiecza interesy owej Czwórki, a mówiąc dokładniej - najlepiej zabeziecza on interesy niemieckie i trochę tylko gorzej francuskie.
Istnieją jego różne warianty, które wahają się pomiędzy kosmetycznymi poprawkami i nowymi referendami aż do dwuklasowej UE, gdzie jedne państwa miałyby np. prawo do referendum, a inne nie (to pewnie odpadnie, bo rząd niemiecki w sprawie referendów nie ma najmniejszego zaufania do własnego narodu). Przejdzie pewnie wariant najbrutalniejszy, tzn. bez wielkich tam-tamów konstytucja zaakceptowana zostanie w Strasburgu jako zreformowane „układy rzymskie” stanowiące podwaliny prawne Unii. Nie jest to jednak całkowicie pewne, bo W.Brytania już w zimie dała znać, że zgodzi się co najwyżej na „mini-treaty” i zamierza blokować niemieckie plany. Przewidywany był też problem z Czechami. Najwidoczniej pani Merkel nie miała nic atrakcyjnego do zaproponowania panu Mirkowi Tomankowi w ub. niedzielę. Sprawa widać nie była aż tak warta zachodu...Ostateczna decyzja zapaść ma za parę dni. Wówczas Portugalia i Słowenia muszą przygotować organizacyjnie grunt pod przeforsowanie Traktatu, tak, aby przejmująca pałeczkę Francja mogła sprawę TK zapisać ostatecznie na swoje konto. Ale ta sprawa jest obecnie jak wiadomo - „sprawą Szefowej”, czyli sprawą najwyższego priorytetu i trafiła na ambitną osobę. Poza tym Angela Merkel ma na obróbkę szefów europejskich rządów o wiele więcej czasu, aniżeli by się zdawało. Tak się bowiem szczęśliwie złożyło, że zanim Niemcy objęły na pół roku przewodnictwo w Unii Europejskiej, wydano w Brukseli jeszcze we wrześniu ub.roku bez żadnych ceregieli i po cichu „regulację” mówiącą o ścisłej trójstronnej współpracy przewodzących akurat krajów. Tak więc wpływ Niemiec na decyzje unijne przedłuży się praktycznie na następny rok na czas współpracy z Portugalią i Słowenią. Jest to szansa, jakiej dotąd żaden inny kraj nie miał. W tym wypadku chodzi o kraj, który ma w Brukseli najwięcej własnych urzędników,w Strasburgu najwięcej parlamentarzystów, najsilniejsze lobby i najbardziej ambitne cele. tak więc, jeżeli na szczycie Unii w tym tygodniu nie zapadną żadne decyzje, to dziury w unijnym niebie z tego powodu nie będzie. Zostało to przewidziane i nastąpi wariant zastępczy. Do oporu.
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka