
III. Pistoleros
Nie tylko Baader był rozczarowany wynikiem Kongresu Wietnamskiego, ale on najgłośniej mówił o kolejnym „onanizowaniu się słowami”, zamiast konkretnych czynów. Do konkretnych czynów namawiała już od roku Komuna Nr 1, powołując się w jednej z ulotek na pożar w jednym z brukselskich domów towarowych, gdzie spłonęło żywcem kilkaset osób. Baader i Ennslin poszli tym tropem i podpalili (ale w nocy) dwa domy towarowe w stolicy konsumeryzmu niemieckiego – Frankfurcie. Co było potem, wiadomo. W każdym razie w sądzie bronili Baadera i Ensslin dwaj adwokaci: Otto Schilly i Horst Mahler. Obaj dopasowali się potem do wewnętrznoniemieckich układów i każdy na swój sposób zrobił karierę. Schilly był w rządzie Schrödera ministrem spraw wewnętrznych, a Mahler zanim został czołowym neonazistą, był najpierw czołowym terrorystą. Wtedy jednak, po strzale malarza pokojowego do Rudiego Dutschke 11 kwietnia 1968 roku nastąpił NIEMIECKI MAJ. Rewolta osiągnęła swoje apogeum i to jest temat na inne opowiadanie. Ulrike zajęta była w tym czasie przede wszystkim swoim rozwodem, szukaniem mieszkania w Berlinie dla siebie i dzieci oraz przeprowadzką. Baader i Ensslin przeczekali niemieckie zadymy w kryjówce w Paryżu, potem w Szwajcarii i we Włoszech. Po powrocie zapukali do nowego mieszkania Ulriki prosząc o schronienie. Byli już wtedy w jednej grupie z ich byłym adwokatem, Horstem Mahlerem, który wówczas właśnie zmienił front i postanowił wprost z kancelarii przejść do akcji. Luksusowy tryb życia i noszenia się Baadera pomimo przefarbowanych włosów zwrócił uwagę policji. Policja zapakowała go więc zaraz z powrotem do więzienia. Dla Gudrum Ensslin był to szok. Wymyśliły obie, że Ulrike wykombinuje dla niego kontrakt z jakimś wydawnictwem (udało się z Klausem Wagenbachem) na niby wspólnie pisaną książkę na poważny temat, którym oboje – każde na swój sposób – faktycznie się kiedyś zajmowali: młodzież w domach poprawczych. Pod pretekstem rozmowy na temat książki Ulrike wymogła na prokuraturze kilkakrotne widzenia się z Baaderem w więzieniu i ostatecznie 14 maja 1970 roku w budynku Niemieckiego Centralnego Instytutu Problematyki Społecznej, gdzie ją znano. O wpół do dziesiątej przywieziono tam Baadera, zdjęto mu kajdanki i ten zasiadł do stołu z Ulrike przy wielkim oknie weneckim w czytelni. Za chwilę zadzwonił dzwonek i dwie młode kobiety (bliskie Ulrice) koniecznie chciały wejść do czytelni, ale – tłumaczył cierpliwie dyżurny bibliotekarz, ta jest tego dnia dla zwykłych użytkowników zamknięta. Za chwilę znowu rozległ się dzwonek i tym razem wpadli w kominiarkach uzbrojeni kobieta i mężczyzna. Kobietą była Gudrun Ensslin. Mężczyzna miał w jednym ręku pistolet gazowy, w drugim odbezpieczoną barettę. Bibliotekarz zastąpił im heroicznie drogę i zdenerwowany mężczyzna chciał obezwładnić go gazem łzawiącym z pistoletu gazowego, niestety, wszystko mu się pomyliło i wystrzeliła baretta trafiając bibliotekarza w wątrobę. Baader i Ulrike po wystrzale uciekli przez weneckie okno do ogrodu, a stamtąd na ulicę do dwóch czekających aut. Schronili się w pobliżu, u koleżanki Ulrike. Podczas gdy inni trącali się kieliszkami szampana, świętując uwolnienie Baadera – Ulrike przeleżała bez ruchu kilka godzin z otwartymi oczami w pełnym szoku. Potem uciekła i zniknęła, żeby zająć się dziećmi. Po dwóch dniach wróciła do grupy Baadera i Ensslin zdumiona i przerażona, że wściekłość aparatu państwowego koncentruje się na jej osobie. Cały Berlin, a wkrótce całe Niemcy były oklejone plakatami gończymi z jej zdjęciem. 
Nie było już odwrotu. Tak oto została Wrogiem Narodu Numer Jeden. 14 maja 1970 uchodzi za moment narodzin R.A.F. Jak sama później celnie powiedziała – R.A.F. powstał z masy upadłościowej studenckiej rewolty. Wielu było rozczarowanych faktem, że cała para ulotniła się w manifestacjach, strajkach uczelnianych i haszyszu. Wielu chciało „czynu”.... Ulrike nie miała wpływu na to, kto i dlaczego także „schodził do podziemia” oraz co tam robił. Mnóstwo ludzi zaczęło się ukrywać. Represje policji za udział w demonstracjach przybierały na sile. Ona sama razem z Baaderem, Ensslin i kilkoma innymi na zaproszenie „El Fatah” wylądowała w obozie szkoleniowym Palestyńczyków w Jordanii, w pobliżu Ammanu (dziś wiemy, że grała w tym niebagatelną rolę NRD-owska Stasi). Była nagle zależna od innych. Musiała teraz dzielić ich los, choć nic nie było jej bardziej obce niż broń w ręku. Podczas pierwszych ćwiczeń z granatami, kiedy odciągnęła już zawleczkę stanęła z opuszczoną ręką pytając: A teraz co mam zrobić? I kiedy wszyscy w pobliżu padli przerażeni na ziemię, w ostatniej chwili odrzuciła granat na niewielką odległość.
(cdn)
Czas Kultury 6/2003
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka