
Rząd w Berlinie stosując od dwóch co najmniej lat strategię oszczerstw i upokorzeń wobec rządu Roberta Mugabe w Zimbabwe tym razem się przeliczył. Obliczone na główną arię w operecie, jaka wczoraj i dzisiaj ma miejsce w Lizbonie, czyli „szczyt UE-Afryka“ wstępne wystąpienie Angeli Merkel, w którym nie szczędziła krytyki rządu w Harrarze zostało wygwizdane, ergo - spotkało się z energiczną krytyką większości obecnych głów państw afrykańskich. Prezydent Senegalu Wade dyplomatycznie zarzucił Merkel, że „ wszystko, o czym ona mówi jest fałszem, jest nieprawdą”. Właściwy cel zjazdu – budowa „partnerstwa strategicznego” nagle zniknął z pola widzenia 80 dostojnych uczestników.
A miało być tak pięknie. Spotkanie z nieomal wszystkimi przedstawicielami państw afrykańskich miało prowadzić przede wszystkim do wyparcia Chińczyków, którzy są już w Afryce dobrze rozmoszczeni. Unia przygotowała nowy wielomilardowy portfel „pomocy rozwojowej”, ale i pomysły na zachowanie dla siebie monopolu kontroli wojskowej i policyjnej. Tymczasem ten majstersztyk neokolonialnej polityki zepsuła z wdziękiem słonia w składzie porcelany ubóstwiana podobno przez co drugiego Niemca (oraz José Manuela Barroso-vide foto) Angela.
W przemówieniu otwierającym (przypadło jej ono w udziale wskutek ustawy wewnętrznej Unii gwarantującej byłej pani prezdynt UE dalszy półroczny "patronat" nad następnym szefostwem), napadła ona na Roberta Mugabe, oskarżając go osobiście za to, że w Zimbabwe „ dzieje się wielka niesprawiedliwość, która szkodzi obrazowi nowej Afryki” oraz że „Zimbabwe jest przykładem źle rządzonego państwa, gdzie obrażane i butami deptane są prawa człowieka”. „Nie wolno nam odwracać głowy, gdy deptane są prawa człowieka” – powtórzyła z mocą w głosie szefowa niemieckiego rządu.
Oczywiście nawet szefowie afrykańskich rządów wiedzą, co stało się z Jugosławią, kiedy kanlcerz Schroeder i jego prawa ręka, Joszka Fiszer oskarżali Serbów o „łamanie praw człowieka”. Tym bardziej, że niemiecka krucjata przeciwko rządowi w Harrarze trwa już od czasów rządów czerwono-zielonych w Berlinie. 
Prezydent Senegalu Abdoulaye Wade podczas konferencji prasowej: "Kto może dziś powiedzieć, że prawa człowieka są w Zimbabwe bardziej deptane, niż w jakimkolwiek innym państwie afrykańskim? Niestety, wiadomości rozpowszechniane za Zachodzie są z gruntu fałszywe, to nieprawda!"
Prezydent Senegalu stwierdził podczas konferencji prasowej, że rozmawiał z licznymi politykami Zimbabwe, i to zarówno ze strony rządowej, jak i opozycji i zna dobrze ten kraj. Nie jest to, jak chce kanlcerz Merkel, „rozpadające się państwo” a jego głowa nie stoi bezpośrednio przed „upadkiem”. On sam nie popiera polityki rewindykacyjnej rządu Zimbabwe, ale Europa stanęła murem po stronie Wielkiej Brytanii zamiast mediować w rozwiązaniu sytuacji i konflikt ten pomiędzy rządem Zimbabwe oraz białymi (brytyjskimi i niemieckimi) farmerami w ten sposób rozdmuchała z pozycji bilateralnej na pozycję transkontynentalną.
O dziwo, nawet prezydent Południowej Afryki, sąsiadującej od południa z Zimbabwe, Thabo Mbeki, którego rząd w Berlinie wypiastował na własnej piersi na swojego zwolennika i mediatora pomiędzy rządem w Harrarze i finansowaną z Berlina oraz Brukseli opozycją ( poszły na ten cel ogromne dotacje, oczywiście „rozwojowe”) przyznał publicznie, że zarzuty kanlcerz Merkel są zupełnie nie na miejscu. Rządy państw afrykańskich czynią wiele kroków, aby nie popaść z powrotem w ciemne czasy poszkolonialne. "Ale podkreślam, że czynimy to o własnych siłach. Koniecznych kroków nauczyliśmy się na błędach przeszłości“.
Kanclerz Merkel robiąc dobrą minę do złej gry pochwaliła wysiłki rozmaitych krajów Afryki w celu pokonania kryzysu w Zimbabwe, przy okazji wymieniając kolejne państwa „osi zła” – jak Sudan, Białoruś i Birmę, ale stwierdziła jednoznacznie: "Lecz nie mamy czasu do stracenia, jeżli chcemy myśleć o sytuacji życiowej ludzi w tym kraju”. Wszystko zatem na to wskazuje, że nowo organizowana Armia Europejska będzie miała okazję do następnego poligonu wojskowego – tym razem w Zimbabwe. Tym bardziej, że niemieckie lotniskowce już od dwóch lat trzymają w pobliżu wartę.
Robert Mugabe jako BAD BOY Europy (Niemiec i Wlk.Brytanii) – w drugiej części (wkrótce nastąpi).
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka