
Tak było w Brukseli w marcu 2005. W tym roku narody Europy opuściły głowy? Nie! Kliknij na banner w prawym górnym roku!
Data 13 grudnia znowu przejdzie do historii. Tym razem – europejskiej. Jutro zostanie podpisany w Lizbonie przez prezydentów i premierów krajów członkowskich Unii Europejskiej tzw. Traktat Reformujący UE. Umowa ta, która stanowi o interesach i jakości życia niemal 488 milionów ludzi ma zastąpić poległą w r. 2005 wskutek decyzji społeczeństw kilku krajów „Konstytucję UE”.
Tym razem dyktatorzy z Brukseli postanowili całkowicie zrezygnować z pozorów demokracji. Aby wyeliminować dalsze przykre niespodzianki, jakie sprawiło im przed dwoma laty „Nie” Francuzów i Holendrów, traktat ten, który pozbawia ludy Europy suwerenności i demokratycznie wybierane rządy niepodległych państw sprowadza do poziomu marionetek, ma zostać zalegalizowany bez demokratycznego pełnomocnictwa i wejść w życie od 1 stycznia 2009 r.
Ten rzekomo „nowy” dokument zawiera w 95% wszystkie polityczne cele, które zostały odrzucone w poprzedniej wersji. W tym także nowy podział głosów w radzie ministrów UE, który zapewnia przede wszystkim Niemcom i Fracji szczególne korzyści. Nowy system głosowania, który napotkał opór w wielu krajach, a szczególnie w Polsce, ma wejść w życie 1 listopada 2014 r. Podobnie jak wersja „Konstytucji” z roku 2005 także i nowy „Traktat” zawiera twardo zapisane przewodnie zasady radykalizmu rynkowego jako podstawy działalności gospodarczej i zapowiada permanentną militaryzację jako naczelny obowiązek każdego kraju członkowskiego. Temat ten, choć nakłada na Polskę horrendalne wydatki, został przez polską publicystykę i analityków zajmujących się treścią „Traktatu” nieomal kompletnie przemilczany (z moim skromnym wyjątkiem, choć w niskonakładowym piśmie).
Na dwa dni przed lizbońską „uroczystością“ naukowcy skupieni w tzw. Grupie „Euromemorandum” przedstawili równocześnie w wielu europejskich stolicach przygotowany przez siebie raport pt.: »Demokratyczne alternatywy wobec biedy i niepewności w Europie«, w którym szczegółowej analizie poddana została aktualna sytuacja gospodarcza i społeczna UE. Raport poddaje Traktat Lizboński bezlitosnej krytyce. Grupa »Euromemorandum«, do której przystąpiło ok.300 naukowców z 22 państw członkowskich UE konkluduje: » Przyjęcie Traktatu przypada na czas wielkiego kryzysu finansowego na rynkach światowych, wielkiej niepewności gospodarczej i dramatycznie rosnących społecznych różnic”. Traktat zreformowany umocni neoliberalne ramy polityczne, które w głównej mierze przyczyniły się do obecnej sytaucji. W przeciwieństwie do oficjalnej euforii, którą świętują politycy brukselscy jako „koniec kryzysu UE“, ekonomiści skupieni w Grupie „Memorandum“ przestrzegają: » Pogląd taki daleki jest od rzeczywistości.« Na dowód przedstawiają szereg liczb ukazujących np.: stopień biedy w 25 krajach Unii: wśród dorosłych wynosi on 14%, wśród dzieci poniżej 16 lat prawie 20 procent. W Polsce, na Litwie, w Hiszpanii i Włoszech co czwarte dziecko żyje w biedzie. Liczba zatrudnionych, którzy opomimo pracy w pełnym wymiarze godzin cierpią biedę wynosi skromnie licząc 14 milionów. Jednocześnie rozwierają się nożyce społeczne i coraz mniejsza grupa ludzi zarabia coraz większe pieniądze. W UE w roku 2006 było 2,9 milionów milionerów, tj. 0,6 procenta całej populacji UE. Dysponują oni sumą (według oficjalnych danych)10,1 billionów dolarów.
Jutrzejsza opereta w Lizbonie oznacza nowy etap w Unii, który aż nadto dobrze znamy z historii: im więcej biedy, tym więcej zbrojeń.
APEL! Czytelników proszę o podpisanie apelu o referendum narodowe w sprawie przyjęcia przez Polskę Traktatu reformującego. Odrzucenie Traktatu wcale nie oznacza rozpadu Unii Europejskiej. Nieprzyjęcie Traktatu oznacza wolę narodów Europy do samostanowienia. Kliknij na banner w prawym górnym rogu tej strony - dopisz swoje nazwisko do Apelu Narodów Europy o referendum! Powiadom znajomych! Nic o nas bez nas!
Komentarze niemerytoryczne są usuwane. Autorzy komentarzy obraźliwych są blokowani.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka