Jestem bardzo ciekawy, co zrobiłby bloger żyjący od urodzenia, powiedzmy, w mieście Konin, gdyby w jego miejscu zamieszkania odkryto np. nielegalny magazyn nieczystości. Media nazwałyby to "szambem konińskim", a później, już dla wygody mówiło się o całym tym wydarzeniu per "Konin" po prostu. Ciekawe jak by się ten bloger czuł, gdyby ktoś w Polsce widząc samochód przewożący ścieki mówił: "o, Konin przyjechał". Albo czytałby w gazetach tudzież w internecie, że "Konin już nie przechowuje nielegalnie szamba" tudzież "Konin już w oczyszczalni". Nie mówiąc już o tym, gdyby po raz pięćsetny w swoim życiu usłyszał - po poinformowaniu kogoś skąd pochodzi - żart: "he he, jak tam szambo?"
Zróbcie sobie moi drodzy prosty eksperyment. Podstawcie sobie pod jakąś obrzydliwą sprawę nazwę swojej miejscowości, wsi czy miasta i potem spróbujcie sobie wyobrazić swoją reakcję na nagminne utożsamianie tej nazwy z grupą ludzi, która akurat to miejsce postanowiła wykorzystać na bazę startową swojego obrzydliwego działania. Zresztą marna to robota, bo nie wyobrazicie sobie. Nie da się.
Przez dwadzieścia lat słucham o mafii pruszkowskiej, czy po prostu o "Pruszkowie". Piętnaście lat temu kiedy każda napotkana osoba słysząc skąd jestem musiała, po prostu musiała, rzucić jakiś suchar w rodzaju: "spokojnie, zapłacę wszystkie haracze", jeszcze się z tego śmiałem. Dziesięć lat temu już się do tego przyzwyczaiłem i uznałem, że nie ma co z tym walczyć, że nie da się powstrzymać tej ludzkiej skłonności do posługiwania się najbardziej oklepanymi kalkami. Mniej więcej pięć lat wstecz, zaczeło to już budzić moją najczystszą irytację.
Pal licho, suchary okolicznościowe. Wraz z upływem czasu jest tego coraz mniej, ludzie nieco o tym wszystkim zapomnieli i dostali nowe stereotypy do zabawy. Jednak w mediach co jakiś czas powraca temat "Pruszkowa" i nadal rozmaici ludzie uważają, że skrót myślowy w postaci "Pruszków na wolności" nikogo nie dotyka i jest cool. Otóż oświadczam, że mieszkańcy Pruszkowa (do których się zaliczam) nie znają się na tych żartach ani trochę, ani też w ogóle to nie jest zabawne.
Prezydent Pruszkowa kilka lat temu w oficjalnym piśmie protestował przeciwko używania nazwy miasta Pruszków do tworzenia niesprawiedliwych i głupich sklejek językowych - było to po artykule Jana Pospieszalskiego. I bardzo dobrze zrobił, bo nikt tu już nie ma do tego ani grama cierpliwości.
Dlatego drogi kolego blogerze i koleżanko blogerko. Piszę do tych, którzy być może nie zdają sobie sprawy, że zabawy słowne wplatane w tytuły notek mogą mieć zły wpływ na kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców pewnego miasta. Miasta mającego doprawdy już powyżej dziur usznych oglądania jego nazwy w kontekście grupy przestępczej, wielce podobnej tym, będącym chlubą każdego większego miasta w Polsce.
To po prostu męczy.
Inne tematy w dziale Polityka