Czas niedawny temu, Salon wyprodukował pięćset notek nt. rzekomego ogłoszenia przez PiS kandydata na premiera. Miało to się odbyć 29 września przy okazji zapowiadanego marszu w obronie Tv Trwam. Roboty było z tym dużo, sami widzieliśmy. Teraz wygląda na to, że cała sprawa znów odżyje, tyle że w wersji "abarot". Nie będzie kandydata na premiera. Wszyscy blogerzy do piór! Przyznam, że nie za bardzo chce mi się wchodzić w meandry całej sprawy. Interesuje mnie jedno. Po raz kolejny widzimy, że jedyna na serio opozycyjna partia w tym kraju, nadal tkwi w paraliżu i nie ma pomysłu jak z niego wyjść.
Można tu oczywiście snuć tysiące rozmaitych rozważań, łącznie z tym umieszczonym przeze mnie w tytule. Tyle, że chyba raczej nie warto, bo sprawa jest poważniejsza. Nie bardzo rozumiem czemu, PiS uparcie próbuje grać w grę narzuconą przez nasze pszenno-buraczane media, chociaż nijak w tą grę nie umie się bawić.
Rozumiem, że w całej zabawie chodziło o to, żeby "wyjść do widza" z "czytelnym komunikatem". Wymyślono nośny szlagwort pt. "Mamy kandydata na premiera". Już wtedy można było tylko siedzieć i czekać, aż kombinat zrobi z tego wszystkiego krwawą miazgę. Jakby ci wszyscy ludzie siedzący w newsroomach mieli mało pożywki do snucia swoich codziennych narracji, a PiS postanowił nieco im pomóc. Ustami Hofmana całą sprawę nagle wszystko obrócił o 180 stopni. Znów będzie szum - tylko czy o taki szum chodziło?
Nie bardzo jestem w stanie zrozumieć, czemu PiS cały czas próbuje działać używając tego swojego rachitycznego pijaru, oraz wysuwając do przodu wciąż te same zgrane karty, na które ludzie nie mają już sił patrzeć, i które zaliczyły już sto tysięcy rozmaitych wpadek. Ludziom nie są potrzebne kolejne kołowroty kandydatów, a jakieś realne pomysły, konkrety i twarze. Największy ból tkwi w tym, że PiS ma to wszystko! No ma - ma pomysły, ma twarze i ma konkrety. Tyle, że albo nie chce, albo nie umie z nich skorzystać. Od ściany do ściany. Tu przemówienie Kaczyńskiego, tu jakaś konferencja, tu kandydat na premiera. Wszystko na chwilę, wszystko punktowo i wszystko niekonsekwentnie. Tak na chwilę, aby rozpaczliwie spróbować przytrzymać na sobie kamery TVN-u, i żeby osiągnąć to upragnione "przejęcie inicjatywy". Był ciekawy pomysł z "Polska Wielki Projekt". Gdzie to jest? Co się z tym dzieje?
Moja rada? Odrzucić wszystkie rutynowe działania, bo przecież już każde małe dziecko widzi, że tą metodą nie osiągnie się nic - Tusk patrzy na to wszystko i jestem pewien, że śmieje się w kułak. A opozycja? Zobaczycie. Jak Tusk się do końca zużyje, to się zamieni Gomułkę na Gierka, tfu...Tuska na Millera.
Inne tematy w dziale Polityka