No to dziś wsadzę kij w mrowisko - a co? Nie wolno? Zdrowa dawka subtelnego szowinizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Np. szowinizmu lokalnego. A ja mam tak, że kiedy stykam się z ludźmi z rozmaitych regionów Polski i widzę tę ich dumę wynikającą z własnego poczucia odrębności, to zawsze dopadają mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jest to fajne, mieć taki zespół własnych, odrębnych cech - gwarę, kuchnię czy końcówki nazwisk. A z drugiej...Zawsze zastanawiała mnie u tych ludzi, jakaś przedziwna chęć podkreślania tej swojej nietypowości na każdym niemal kroku. "Tego u was nie ma" - często się słyszy. Ja nigdy nie miałem takich ciągot. Bo najpierw jestem z Polski, a dopiero potem z Mazowsza. I mam na to papiery.
Obserwując Salon 24 można dojść do wzniosku, że Polska składa się ze Śląska, Wielkopolski i może jeszcze z Trójmiasta. Ludzie z tych regionów, wyjątkowo szybko znajdują płaszczyznę wzajemnego porozumienia i momentalnie wokół nich wytwarza się pewna atmosfera kastowości. Nie wiesz jak doprawić modro kapustę, albo nie mówisz "tej" to się nie odzywaj, siedź prosto i nie ziewaj. Taki podprogowy, rzadko wyrażany wprost komunikat można odebrać, kiedy postanowi się w te regionalne klimaty spróbować wniknąć. Nie da się. To trochę jak mafia sycylijska - łatwo stosunkowo tam się dostać, ale wyjść stamtąd o własnych siłach ciężko.
A ja wam powiem coś szokującego. Ja, żeby sobie przypomnieć jaki to region reprezentuję, to muszę się mocno starać. Bo Mazowsze, na którego ziemiach się urodziłem, żyję i pewnie umrę, to region absolutnie nijaki. Nie ma tu żadnej gwary, na którą można przejść w razie potrzeby, nie ma tu kopalń ani morza. Mało tego - nie ma tu absolutnie niczego nad czym można by rozerwać szaty i zakrzyknąć: znów nas oszukano w centrali! Bowiem od pierwszych godzin na tym świecie, nikt tutaj urodzony, nie ma wątpliwości kim jest. Tu się jest Polakiem i nic innego nam nie mąci w głowach. Kiedy wracam z jakiejś zagranicy, to nie ronię sentymentalnych łez za dawno nie widzianymi wycinankami łowickimi czy za sadami Grójca. Po prostu cieszę się, że znów jestem w Polsce.
Nie rozumiem więc kompletnie tego podkreślania na każdym kroku owej regionalnej odrębności. Zawsze gdy wyrażam swoje wobec takich zachowań wątpliwości, to słyszę: nie zrozumiesz tego. No i nie rozumiem. Nie rozumiem po co tak to wybijać do przodu. Choć bardzo nie chcę, to wyczuwam w tych kultywowanych silnie regionalzmach jakąś podświadomą chęć odróżnienia się od reszty Polski. Po co? Dlaczego? Ta Polska jakaś kiepska, czy co? Ta Polska kojarzy się z czymś niedobrym? Nie dajcie się zwariować. Hiszpanią czy USA nigdy nie będziemy, szkoda czasu na takie pragnienia. Albo będziemy zwarci i zjednoczeni, albo nas nie będzie.
Inne tematy w dziale Polityka