Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
661
BLOG

Sto kilometrów na Wszystkich Świętych

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 17

 

Obcowanie z tzw. nowoczesnymi mediami zaskakuje. Zaskakuje głównie w tym względzie, że w naszej polskiej, swojskiej wersji stanowią one najczęściej mix "Faktu" i "Trybuny Ludu". Kiedyś, kiedy jeszcze byłem piękny i głupi, wydawało mi się, że podstawowym warunkiem, który należy spełnić aby móc pracować w mediach, jest jakaś tam, choćby w wymiarze podstawowym, inteligencja. Ot, po to nawet, aby sprawnie i dyskretnie manipulować opinią publiczną. Dziś z tego mojego wielce naiwnego poglądu zostały jedynie sterty kłaków.

Włączyłem dziś internetową stronę "Rzeczpospolitej". Omiotłem ją jedynie wzrokiem, bo tak naprawdę, jakoś tak od pewnego czasu średnio mnie interesuje skakanie z kosmosu czy poziom NASDAQ-u. Człowiek się po prostu znieczula na wszystko, widząc informację o zamachu bombowym, w którym zginęło sto osób, a tuż obok doniesienie o nowej grzywce Justine'a Biebera. Tak więc zaglądając czasem do mediów elektronicznych czynię to jedynie w potrzebie sprawdzenia aktualnego poziomu ich głupoty - tak jak inni śledzą spadki NASDAQ'u właśnie.

No i trzeba przyznać, notowania rosną. Moją percepcję zaatakował zgrabny i odważny tytuł: "Blisko-100-km-nowych-drog-oddanych-przed-Wszystkich-Swietych". Trochę zaniepokoiła mnie marna stylistyka tego zdania, ale co tam. Sama treść wydała mi się niezwykle atrakcyjna, tak więc w te pędy podbiłem klikalność. No i przyznam szczerze, że do tej pory nie potrafię się podnieść.

Pal licho samo sedno, czyli wielce sensacyjną wiadomość o tym, że naszym drogowcom udało się sklecić sto kilometrów asfaltu na podbudowie z kruszywa naturalnego otoczonego palisadą luksusowych ekranów dźwiękoszczelnych. To, że dziennikarze nie widzą nic zdrożnego w informowaniu ludzi o takim durnym bzdecie mogącym tylko wkurzyć i zdenerwować, specjalnie mnie już nie dziwi. W tym newsie zafrapowało mnie coś zupełnie innego.

Dla porannej przykawowej gimnastyki intelektualnej, spróbowałem na chwilę wejść do umysłu osoby, która pisząc artykuł do medium dosyć w końcu poważnego, postanowiła połączyć ze sobą dwa, pozornie od siebie odległe byty: święto refleksji i smutnych często wspomnień z budową ekspresówki. Tutaj, na samym wstepie stanąłem przed pewnego rodzaju rozdrożem. Bo osoba która taki humbug stworzyła musi być albo młodocianym klawiaturowcem wyposażonym w licencjat i kubek od Starbaksa, albo jakimś dzienniko-emerytem, zatrudnionym w ramach programu 60+. Bo chyba tylko ktoś o odpowiednim bagażu wieku, a co za tym idzie o pewnym doświadczeniu wyniesionym z mediów czasu realnego socjalizmu mógłby nosić w sobie taką pachnącą Gierkiem manierę bombastycznego ubierania g..a w złoty papierek.

Nie potrafię rozsądzić więc, z którym pokoloniem możemy mieć tu do czynienia. Skupiłem się w tej sytuacji na poszukiwaniu motywów mogących sprawić, że w tej dziennikarskiej czaszce doszło do tak spektakularnego zderzenia obcych sobie dotąd synaps. Pierwszy motyw przyszedł do mnie niemal od razu. Wyobraziłem sobie, że taki "newsmaker" siedzi przy kawie ze Starbaksa i dostaje nagle smsa o treści:" czesc. napisz cos o nowych drogach i o swietach i o dlugim weekendzie" (pis. oryg.). Po co pisać dwa artykuły jak można napisac jeden? No i bach.

Innym możliwym motywem, może byc po prostu jakiś wewnętrzny imperatyw skłaniający "newsmakera" do podkreślania sznytu modernizacyjnego jaki coraz częściej staje się naszym chlebem powszednim. Prawda jakie to nowoczesne? Z jednej strony pędzące bryki po nowych, europejskich drogach i tradycja płonących zniczy.

Wszystko to jednak blednie przy moim najgorszym przeczuciu. Otóż właściwym chyba rozwiązaniem tej zagadki jest teza, wedle której piszący ów artykuł padł ofiarą własnej mieszanki głupoty i nadgorliwości w optymistycznym postrzeganiu otaczającego nas świata. Bo jaki mógłby być powód, tego zaskakującego kolażu? Skąd temu komuś mogło przyjść do głowy, że kogokolwiek może uradować nowy kilometrowy (sic!) odcinek pod Adamowicami? Jak to możliwe, że przypadkowy fakt oddania przez naszych drogowców niecałej setki kilometrów dróg, połączył się komuś z Zaduszkami niczym dżin z tonikiem?

Śmieszy niesamowicie bezrefleksyjnie głupkowaty radosny ton tego płodu intelektualnego wzmożenia. Otóż, jakby było komuś mało, to dowiadujemy się zeń, że Zarząd Dróg na czas święta zaprzestanie na chwilę wszelkich remontów i modernizacji. Tak abyśmy mogli w spokoju przejechać tą wspaniałą nową, stukilometrową arterią. Jak się skończą święta, to wtedy się Zarząd Dróg weźmie za ich pierwszy remont.

Brawo.

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka