Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
3264
BLOG

Dziennikarscy gangsterzy z "Discovery"

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 56

 

Jedną z najbardziej oklepanych formułek wypowiadanych przez tzw. „wszystkich”, jest ta o wyższości dziennikarstwa pochodzącego z zachodu. U nas to tylko stronniczość i serwilizm, a u nich natomiast same standardy i to na dodatek bardzo, ale to bardzo podwyższone. No i że my powinniśmy się tych standardów uczyć, najlepiej w pozycji nakolennej. Oczywiście, tyle prawdy w tych formułkach co w konferencjach Grasia. W ramach zapoznania się z owocem mitycznych zachodnich podwyższonych standardów zachodniego dziennikarstwa, polecam serial dokumentalny emitowany przez telewizję Discovery pt.: „Wszystko o gangach”. Obejrzałem to coś na You Tube zupełnie przypadkowo i nie mogłem wyjść z podziwu, z jaką to gracją można uprawiać nierzetelne dziennikarstwo i ile może być w takim nierzetelnym dziennikarstwie złej woli i czystej, nieskrępowanej głupoty.

Nie zainteresowałbym się w ogóle tym serialem, gdyby nie fakt, iż jeden z odcinków poświęcony został naszej kochanej Polsce. Jako prawdziwy, zakompleksiony Polak, uwielbiam słuchać jak to o nas mówią ci wspaniali ludzie z cywilizowanych rogatek, a jak jeszcze nas tam pochwalą, że, powiedzmy, nie jesteśmy tacy dzicy na jakich wyglądamy, to już jest szaleństwo. Tymczasem po obejrzeniu owego odcinka poczułem się, jakby mi ktoś walnął starym bamboszem w twarz. Przez pierwsze minuty tego dzieła miałem bardzo zdziwioną minę, a potem to już tylko pozostał mi do dyspozycji bezradny śmiech.

Otóż, głównym prowadzącym, czy też narratorem uczestniczącym, jest w „Wszystko o gangach” niejaki Ross Kemp. Angielski aktorzyna klasy C, o aparycji barowego wykidajły. Pan Kemp to chojrak jest, bo za pieniądze Discovery pokazuje wylniałym europejczykom jakie to dziwy i cuda się dzieją za ich wschodnimi flankami. Bierze pan Kemp kamerę i zapuszcza się w nieznane, aby udokumentować rozmaite gangsterskie, lokalne zależności. Cóż, sam pomysł może i nawet ciekawy, tyle że wykonanie już nawet nie woła pomsty do niebios, a raczej leży gdzieś w rynsztoku i cichutko kwili. Jakość dziennikarstwa pana Kemp'a najlepiej nam przyjdzie ocenić po tym właśnie odcinku, w którym pan Kemp przybywa w nasze nadwiślańskie progi.

Otóż pewnie jak każdego szykującego się do seansu, ciekawiło mnie najbardziej to, gdzie też pan Kemp znajdzie w Polsce te gangi. Oczami duszy widziałem sześćsetny odcinek sagi pt. „Gangsterski Pruszków”. No oryginalnie by było, nie ma co. No ale jak nie Pruszków to co? Może sejm i gangsterzy z ław poselskich? Może dowiem się czegoś zaskakująco zgodnego z rzeczywistością, np. że prawdziwi polscy gangsterzy szefują niektórym polskim dużym firmom? A gdzie tam. Pan Kemp uznał, że największym polskim problemem są gangi kibiców. No więc poszedł szukać gangsterów na trybunach – pomijając już fakt, że ekspertów w tej branży to pan Kemp ma u siebie na miejscu, to gdy już dotarł na te polskie trybuny, jednak się okazało...ale wszystko po kolei.

Istotnym, i wielce zabawnym składnikiem Kempowego dziennikarstwa jest tragikomiczny patos i niezwykle przy tym zabawne próby budowania atmosfery zagrożenia. Oczywiście to wszystko wychodzi żałośnie, pan Kemp pokazuje obrazki, które np. prawdziwych kiboli z UK jedynie przyprawiłyby o uśmiech politowania. Pan Kemp jest przerażony tym, że kibice przyjeżdżają pociągiem, a na nich czekają policjanci w kaskach – Afganistan i Czeczenia wymiękają, umówmy się. Potem widzimy jak paru spitych „Żubrem” z Tesco dżentelmenów kołysze jakąś blachą w rytm kibicowskich przyśpiewek, a twarz red. Kemp'a jest wtedy blada jak ściana w przychodni.

Potem jednak odrzuca on ten swój strach i zaczyna głębiej badać temat. Toczy przed kamerą rozmowę z jakimś tajemniczym (nikomu nie przyszło do głowy żeby poinformować widzów z kim mają do czynienia) osobnikiem, który płynną angielszczyzną uświadamia brytyjskiemu widzowi, że Polacy to już tacy są. Agresywni i destrukcyjni. W tle kołysze się wciąż ta sama blacha. Kemp kiwa głową ze zrozumieniem. Bohater serialu nie zadowala się jednakże tym swoim gorącym materiałem i postanawia drążyć bulwersującą sprawę dalej, bo dosłownie widać jak mu się rozgorączkowało czoło.

Tutaj muszę zrobić mały wtręt i pozwolę sobie na małą imaginację. Wyobraziłem sobie, jak pan Kemp siedzi u siebie w redakcji i pracuje nad scenariuszem odcinka „Wszystko o gangach” poświęconego Polsce. Drapie się po łysej głowie i w końcu mówi współpracownikom: znajdźcie mi jakieś wyjątkowo zabiedzone miejsce w Polsce. Nie mija dziesięć minut i Kemp dostaje na biurko dane o Gorzowie. Patrzy na zdjęcia odrapanych kamienic, widzi jakieś upadłe fabryki, jakichś pijaczków pod sklepami i myśli: „hm, o to mi chodziło, tak musi wyglądać Polska, przecież to najzupełniej jasne”. Wsiadają wszyscy, cała ekipa, do samolotu i parę godzin później są już w Polsce, a dokładnie rzecz ujmując, właśnie w Gorzowie. Kamera pięknie zbiera w obiektyw te wszystkie osiedla blokowe i te wszystkie zrujnowane przeżytki PRL-u. Kemp już wtedy prawie słyszy tą ponurą muzykę, którą potem się do tego dołoży w postprodukcji. Przeciętny pożeracz herbatników z wyspy, będzie zachwycony, widząc zmaterializowane potwierdzenie swoich najgłupszych stereotypów.

Jak już pan Kemp znalazł się w tym Gorzowie, to musiał, rzecz jasna, znaleźć tych gangsterów o których nam już wcześniej opowiadał. No i znalazł. Gdzie? Oczywiście na stadionie. Tutaj pojawia się nowy prąd w twórczości pana Kempa. Otóż porzuca on swoje określenie „gangster” i zamienia je gładko na słowo „prawica”. A wraz z tą „prawicą” w cudowny sposób znalazło się kupę smakowitych, nazistowskich artefaktów, które wspaniale wypadają przed kamerą dzierżoną przez przerażonego „ultra-prawicą” dziennikarza. Naraił sobie Kemp jakichś kilku osiłków z siłowni, którzy odurzeni jabolami bredzą coś o konieczności palenia Żydów i mówi nam: „patrzcie, oto polska prawica, ta zła prawica która odradza się w Polsce, a odradza się bo jest tam bieda, a w Polsce jest bieda, bo Polacy są dzicy, a są dzicy bo są z Polski,,,etc.”. Tak mniej więcej można skrócić zawartość przekazu serwowanego widzowi przez maga reporterki, pana Kemp'a.

Co jest największym problemem w twórczości pana Kemp'a? Otóż nie to, że pokazuje biedny Gorzów, podpitych kibiców czy nawet jakichś tłumoków mających w komórce ustawione jako powitanie „Sieg Hail”. Te rzeczy przecież istnieją i pan Kemp ich sobie nie wymyślił. Problem polega na tym, że pan Kemp manipuluje jak bura suka. Nazywa tłuków spod trzepaka „prawicą” i sugeruje, że to są jej polscy złowieszczy reprezentanci. Problemem numer dwa, są jego zapędy socjologiczno-politologiczne które przybierają postać kompletnie debilnych pseduo-analiz. Nie wiem, czy mieszkańcy Gorzowa wiedzą, ale ich miasto jest opanowane przez kibicowskie bojówki. W ogóle w Polsce przewala się fala faszyzmu, jak to w każdym biednym, leżącym na peryferiach świata kraiku.

Najzabawniejsze jest to, że pan Kemp nie widzi marności swoich zabiegów. Musiał jechać aż do Gorzowa, żeby pokazać polską „prawicę” kołyszącą się na jakimś maleńkim III-ligowym stadioniku i składającą się z pięciu debili z krzyżami celtyckimi i gromadki dzieci. Pan Kemp nie rozumie, że się ośmiesza próbując budować na tym materiale te swoje poważne narracje. Nie wiem po co on to robi. Bo każda odpowiedź na to pytanie jest zła. Jeśli robi to z głupoty i niewiedzy, to znaczy, że całe to Discovery nadaje się do spuszczenia w klozecie, co zresztą od dawna postuluję. Jeśli natomiast kłamie i przeinacza z premedytacją, to wtedy jest jeszcze gorzej, bo każe nam się mocno zastanawiać nad innym pytaniem, brzmiącym mianowicie: „po co?”. Tu odpowiedzi znów się mogą mnożyć bez końca, ale nie miejsce i czas na ich wyliczanie. Z dwojga złego, przyjmijmy lepszą dla Kemp'a wersję, wedle której jest on po prostu skończonym durniem.

Naprawdę, sądzę że poziom reporterski tego wykwitu leży jakieś tysiąc metrów niżej od najgorszych TVN-owskich produkcji. Nawet ta stacja, tak chętnie przez nas sekowana, nie zniża się do podobnego stylu, do tak przeokrutnej intelektualnej nędzy jaką reprezentuje Discovery i Kemp w serialu „Wszystko o gangach”. Proponuję wszystkim wygooglować sobie ten filmik, obejrzeć go i zdrowo się pośmiać – to naprawdę byłaby porcja dobrego komediowego materiału, gdyby nie to, że przeciętny Polak oglądając to musi być zaszokowany stopniem jego idiotyzmu. Potem należy zrewidować nieco swoje przekonanie o tych rzekomych wysokich standardach dziennikarstwa starszych w demokracji braci. Róbmy swoje.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka