Będąc dziś z wizytą u rodziców popstrykałem troche pilotem od telewizora. Na dosłownie ułamek sekundy zatrzymałem się na Superstacji. Superstacja to taki telewizyjny odpowiednik Józefa Monety - im głupiej i psudo-zabawniej tym lepiej, choć aby to oglądać należy dysponować odpowiednią wrażliwością. Zatrzymałem się tam jednak, bo wyświetliła się na ekranie sonda, której treść brzmiała mniej więcej tak: "Czy jesteś za likwidacją CBA?". Chwilę potem uciekłem stamtąd jak poparzony, bo zobaczyłem twarz red. Paradowskiej. Jednak to pytanie z sondy jakoś jeszcze długo nie mogło opuścić mojej czaszki.
W Polsce istnieją dwie najpopularniejsze metody zajmowania się trudnymi tematami. Pierwszy to debata publiczna - czyli innymi słowy sadza się w loży eksperckiej red. Paradowską, Owsiaka, Kondrata lub Hołdysa i każe im się trudny temat po prostu zapaplać, najczęściej tak mocno, że już nikt na drugi dzień nie ma nawet ochoty o nim myśleć. Druga metoda - bardziej efektywna - to metoda na "likwidację".
Coś nie działa? Należy to zlikwidować. To znaczy nie zlikwidować, a sprywatyzować, choć to w większości przypadków oznacza mniej więcej to samo. Nie działa służba zdrowia? Sprzedać szpitale. Źle działa Policja? Zastąpić prywatnymi firmami ochroniarskimi. Są wypadki drogowe? Zlikwidować drogi i jeździć przez Niemcy. Pociągi się spóźniają? Sprywatyzować, czyli najlepiej wpuścić DB. CBA ma wpadkę? Zlikwidować CBA.
Jest to najgorszego sortu populizm, bardzo mocno wspierany przez neo-liberalnych neofitów. Zapytajcie Polaków czy zlikwidować Policję. Oczywiście, zlikwidować. Skończy się czepianie o nadmierną prędkość i każdy jak człowiek będzie mógł wrócić do domu po czterech browcach. Wolności, więcej wolności.
No i tak krok po kroku się to państwo likwiduje. Nie działa to trzeba zlikwidować. Sprawa załatwiona. Znikają szkoły, znikają posterunki Policji, dróg się nie buduje bo to się nie opłaca - a jak się zamiast porządnego kruszywa użyje sztruksu to potem rwetes jest. Umówmy się: państwo jest po prostu bytem nieopłacalnym, nierentownym i jako takie nie ma sensu.
Platforma Obywatelska to niemal idealni liberałowie. Najpierw tak daną dziedzinę życia rozregulują, że kompletnie przestaje okazywac jakiekolwiek oznaki życia. Jak już ledwo dycha, to się rozkłada ręce i mówi się: "nie działa widzicie? Mówiliśmy że trza było zlikwidować". Najpierw się obcina armii budżet, a jak ta już nie ma co wlać do baków w Tarpanach to wychodzi jakiś ultra-liberał w złoconych oprawkach okularów i minorowym tonem oznajmia, że na takie luksusy to nas nie stać. Żeby chociaż te wojaki umiały sprzedać na targu jakiś czołg, albo samolot, a tu nic, zero, null. No a jak jeszcze dana rzecz powstała za Kaczora? "Wyłączyć, natychmiast wyłączyć" - od razu przypomina się pamiętny cytat z Alternatyw 4.
No więc jak to państwo z marzeń liberalnych miałoby funkcjonować? Nie wiadomo. Trochę da Unia Europejska, trochę Rosjanie, a ci co się nie nauczyli pracować w korporacjach to będą musieli wyjechać na roboty, trudno. Ale jakie to będzie piękne państwo. Bez podatków, bez zobowiązań no i bez żadnych faszystów oczywiście. Czyste, klarowne, całkowicie laickie modern-państwo, które nikomu nie przynosi wstydu ani nie obarcza żadnymi problemami. No takie państwo, ale nie państwo - supcio, prawda?
Tylko, że żadne to oryginalne rozwiązanie moi panowie likwidatorzy. Już nas w przeszłości prywatyzowano i to nawet trzykrotnie pod rząd. Wtedy też zwyciężyła opcja, że co jak co, ale na państwo, na tych złodziei i oprawców to się składać nie bedziem. Nihil Novi.
Inne tematy w dziale Polityka