Napisałem notkę o awersji Polaków do związków gospodarczych o integracji produktowej i znowu narażam się na dyskomfort jaki daje absolutny brak zainteresowania.
Tak myślę sobie, że gdybym komuś „przyłożył” ostrym jęzorem, to mógłbym liczyć na powody do dumy. Rozglądam się:
-
Migalski, nic mi chłop nie jest winien, robi coś na własne ryzyko – jego sprawa.
-
Tusk, też prawdopodobnie, gdyby wyciągnął do mnie rękę na przywitanie nie odmówiłby jej podania,
-
Kaczorowski, też nie zalazł mi za skórę. Raczej czuję ciężar „tjażołyj szapki monomacha”, czyli brzemienia, które nosić mu przyszło,
-
Igor Janke, że jeszcze coś mu się chce i zrobił kawał dobrej roboty z tym Salonem24,
-
Krzyża, a cóż mi on winien?
No co tu POCEPOWAĆ, no co?
Inne tematy w dziale Rozmaitości