"W drugą rocznicę Smoleńska premier i prezydent milczeli. Pamięć ofiar publicznie uczcili, lecz do narodu nie powiedzieli ani słowa. A kiedy oni milczą, to słychać tylko prezesa. On mówi od rana do wieczora. Nieważne, co i jak; ważne, że mówi, a media to transmitują. To błąd, że prezydent i premier godnościowo milczą, gdyż powstaje wrażenie, że nie mają argumentów w sporze smoleńskim. A takie wrażenie popycha wahających się w objęcia PiS. " - więcej szostakiewicz.blog.polityka.pl
Nie zgodzę się ze znanym publicystą Polityki. Donald Tusk i Prezydent Komorowski swoim milczeniem zadowolili normalną część polskiego społeczeństwa. Część która potrafi godnie i w ciszy uczcić śmierć swoich przywódców. Część która nie bredzi jak redaktor Sakiewicz o aresztowanych tulipanach. Część dla której pamięć i chęć dowiedzenia się prawdy nie wiąże się z politycznymi akcjami propagandowymi i wywoływaniem dziwacznej wojny polsko-polskiej. Premier i Prezydent zdają sobie też najwyraźniej sprawę z tego, że najbardziej słyszalny byłby i tak głos Jarosława Kaczyńskiego, wydobywający się z jego gardzieli na politycznym spędzie nazywanym bluźnierczo "obchodami rocznicy śmierci ofiar katastrofy smoleńskiej". Nie wiele bowiem to coś miało wspólnego z jakimikolwiek obchodami czyjejkolwiek śmierci. Jaki byłby sens próby przekrzyczenia głównego krzykacza Rzeczypospolitej ? Żaden. Kompletnie więc nie dziwi mnie reakcja oficjalnych władz Polski 10 kwietnia tego roku. W pewnych sytuacjach milczenie jest złotem.
Nie zgodzę się też z poglądem jakoby Polacy coraz częściej rozważali pisowską wersję zamachu jako przyczynę owej katastrofy. To po prostu jej twórcy i zwolennicy nauczyli się, w zgodzie z odwiecznymi zasadami stosowanymi przez fałszywych proroków, namolnie powtarzać brednie, które starają się objawiać jako prawdę oświeconą. Stali się głośni i lepiej słyszalni jednak nic z tego. Naród nie uwierzy w coś w co sami twórcy nie wierzą. Od wyjaśniania i oskarżania w tym kraju jest niezależny prokurator, a nie nawiedzony polityk z przerostem ambicji nad własnymi możliwościami. Zbyt długo Polacy mogą obserwować niekompetencję polskich polityków i ich urzędników z nadania by uwierzyć, że za katastrofę w Smoleńsku może ktokolwiek inny odpowiadać niż my sami. Do takiej tragedii musiało dojść ponieważ od lat nikt nie zrobił nic by do niej nie doszło. Polacy uwielbiają balansować na granicy. Na granicy prawa, na granicy bezpieczeństwa, na granicy procedur i na granicy zwykłego zdrowego rozsądku. Wiele sygnałów w ostatnich latach wskazywało, że może dojść do takiej tragedii jak ta w Smoleńsku 10 IV 2010 roku. Nikt. Powtarzam NIKT nie zrobił nic by temu zapobiec. Ważniejszy był doraźny cel polityczny. Ważniejsza była wojenka głównych polskich partii i związane z nią konflikty na liniach różnych polskich urzędów. Ważniejszy był wyścig do kampanii wyborczej. Ważniejsze były osobiste animozje urzędników i polityków.
Mieliśmy dwa lata na refleksję. Dwa lata na odbudowanie systemu, który pozwoliłby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Czy coś się zmieniło ? Czy przestrzegane są procedury bezpiecznych lotów VIP ? Czy i jak są teraz organizowane loty czy podróże najważniejszych osób w państwie ? Na te pytania i wiele innych ważnych pytań nie mamy odpowiedzi. I to jest błąd... nie milczenie Premiera i Prezydenta w rocznicę śmierci Lecha Kaczyńskiego i 95 innych pasażerów Tu-154. Nie jest błędem godne uczczenie śmierci ofiar. Błąd tkwi gdzie indziej. Polska szuka odpowiedzi na pytania o pancerne brzozy, wybuchy, putinowski spisek, sztuczną mgłę zamiast szukać odpowiedzi na pytania, które zadałem. To błąd ponieważ one dotyczą żywych i przyszłości, a zadawane dotyczą martwych i przeszłości. Czas na refleksję powoli mija - obawiam się, że Polska jak zwykle nie wyciągnie jakiejkolwiek nauczki z lekcji, która w tragiczny sposób zabrała prawie 100 znanych nam osób.
kliknij i promuj
pozdrawiam
-------------------------------------------------------------
więcej wpisów :
Przemyślenia z drogi...
Inne tematy w dziale Polityka