Awantura o wrak - refleksja...

Koreańczycy mieli swoją rakietę Kaczyński miał swoją uchwałę. Jedno i drugie jak szybko poleciało do góry tak szybciej spadło na ziemię. Zaczynam się zastanawiać czy Donald Tusk nie miał całkowicie racji we wczorajszej awanturze. Tylko kretyn mógłby podpisać się pod dokumentem wysyłanych do obcego mocarstwa, w którym tak wyraźnie jest napisane, że Polska sobie nie radzi. To jak zaproszenie - przyjaciele Rosjanie - pomożecie ?

Miny pisowskich dysydentów podczas przemowy premiera były bezcenne - jak to zwykle bywa i bywało ich główny przeciwnik polityczny w odpowiednim momencie zabierając głos spuścił im łomot jak się patrzy. Z jednej strony mam pretensję do Donalda Tuska o to, że zdecydował się zejść na poziom dysputy reprezentowanej przez PiS, z drugiej myślę że kiedyś w końcu należało to zrobić. Nie może być tak, że w świat z Polski wydostają się tylko brednie politycznie kończących się już ludzi. Społeczeństwo winno domagać się od władz także zdecydowanej postawy w sprawach oczywistego ośmieszania i obniżania polskich wartości tak na arenie polskiej jak i na arenie międzynarodowej.

Sprawa wraku budzi emocje tyle, że nikt nic w tej sprawie zrobić by nie mógł. Czy przy władzy byłby Jarosław Kaczyński czy ktokolwiek inny wrak gniłby na terytorium rosyjskim tak długo jak Rosjanie by uznali że jest to konieczne. Paradoksalnie Ci co go chcą jak najprędzej z powrotem zobaczyć w naszym kraju swoimi działaniami robią wszystko by on tu nigdy więcej nie wrócił. Identyczna sytuacja jak z wrakiem jest ze zbrodnią katyńską. Im bardziej jedna czy druga sprawa dzieli Polaków tym bardziej Rosjanie podtykają węgielków o paleniska. Im cichsza i subtelniejsza jest dyplomacja tym łatwiej na władzach Rosji wymóc zmiany w ich polityce w stosunku do Polski. Putinowska Rosja z Polakami będzie się liczyć jedynie wtedy gdy świat zachodni będzie widział, że Polacy nie wyprawiają swoich legendarnych chocholich tańców. Świat cywilizacji zachodniej ma dość proste parytety i stosunki z Rosją są zdecydowanie wyżej postawione niż stosunki z Polską. Albo nauczymy się kilku podstawowych prawd o współczesnej polityce międzynarodowej albo już na zawsze pozostaniemy kłótliwym sąsiadem niebezpiecznej ale koniecznej światu Rosji.

Wrak wróci do Polski wtedy gdy Rosjanie uznają, że z jego pomocą nic więcej w polityce polsko-rosyjskiej i europejsko-rosyjskiej nie ugrają. Prawo jest w tej sprawie za nimi. Mogą dowód przetrzymywać tak długo aż nie skończy się ich śledztwo. Na tej samej zasadzie w ostatnim czasie wróciła rykoszetem sprawa zbrodni katyńskiej. Najpierw przeciek jakoby współczesna Rosja nie była winna owej zbrodni, a dziś prokuratura rosyjska oznajmiła: Stalin do owej zbrodni ręki nie przyłożył. Putinowska polityka jest pragmatyczna do bólu.Dobrze wie przywódca Rosji jak rozgrywać podobne bitwy. Polska w ogniu wojny polsko-polskiej aż prosi się o rosyjskie "wsparcie". Tyle że obserwując zupełnie obiektywnie można odnieść wrażenie, że głównymi beneficjentami polityki rosyjsko-polskiej jest JarosławKaczyński i jego grupa wsparcia. Czy to jednak nie jest zastanawiające ? Tylko on skorzysta na wywołanym przez Putina i jego prokuratorów kolejnym kwasie. Polityka jest zbudowana na paradoksach jednak gdy dołożymy do tego paranoje mamy już tylko i wyłącznie obraz polskiej polityki.

Jakby jednej awantury było mało Solidarna Polska w ramach autopromocji postanowiła na polskim sejmie położyć kolejną uchwałę. Tak więc można się spodziewać, że cyrk "Smoleńsk" i jego etatowi kuglarze, połykacze ognia i klauni zaproszą nas na jeszcze kilka takich przedstawień.

BTW pan Antoni Macierewicz w swoim wystąpieniu w sejmie powiedział: "Sejm RP, jako reprezentacja narodu, ma obowiązek ująć się za prawami naszej ojczyzny". Odpowiadam więc panu Macierewiczowi:

Sejm RP jako reprezentacja narodu postanowił nie zajmować się idiotyczną uchwałą, która miała za zadanie jedynie ośmieszyć rząd Donalda Tuska i nie miała nic wspólnego z ujmowaniem się za prawami naszej ojczyzny. Reprezentacja narodu przyjęła ten punktwidzenia zdecydowaną większością głosów. Koniec kropka.