Głośna sprawa polskiej piosenkarki stanie się zapewne zaczynem do kolejnych prób uwolnienia marihuany spod restrykcyjnych paragrafów antynarkotykowych w Polsce. Powiem szczerze i to pewnie zdziwi wielu - sankcja jaką może otrzymać posiadacz niewielkiej ilości narkotyków jest błędem. Nadgorliwość ustawodawców w tym temacie dziwiła mnie od dawna. Z resztą nie tylko w tym przypadku. Wiele przestępstw czy wykroczeń jest karana w zły sposób. Dlatego też nigdy nie wsparłbym politycznie histeryków, którzy domagają się zaostrzeń sankcji i nakładania kar pozbawiania wolności za czyny, które należy karać w całkiem inny sposób.
Czy kara więzienia odstrasza młodych ludzi? Nie. Przyjęte początkowo twarde, a ostatnio złagodzone rozwiązania amerykańskie są błędem polskich polityków. Młody Amerykanin będzie bał się odsiadki i związanej z nią terapii mającej na celu wybicie mu z gorącej głowy pomysłów na stanie się konsumentem narkotyków i kolejnym klientem dilerów. Młody Amerykanin boi się nawet ściągać na testach w szkole. Ośrodki, w których odsiadują wyroki skazani za posiadanie narkotyków stworzono w USA tak by spełniały swoją rolę. Marihuanista nie trafi do pospolitego więzienia tylko do ośrodka walki z narkomanią i tam będzie poddany całej serii terapii mającej na celu wybić mu ganje raz na zawsze z głowy. Młody Polak nie będzie się bał wyroku, a kara tak na prawdę nie jest wstanie go niczego nauczyć. Raz, że istniejące prawo i potencjalne kary rzadko kiedy są stosowane. Dwa, Polak nawet skazany na odsiadkę w miejscu odosobnienia nie jest w żaden sposób poddany jakiejkolwiek edukacji mającej na celu zawrócenie go z drogi, która go w to miejsca zaprowadziła. Kara jaka grozi za posiadanie narkotyków w Polsce to błąd.
Czy świadomość braku tak naprawdę jakiejkolwiek kary za popełnione przestępstwo jest jakimkolwiek sposobem na walkę z narkotykiem? Oczywiście, że nie jest. Rzecznik Praw Osób Uzależnionych uważa najwyraźniej inaczej:
"W lipcu 2010 r. po poradę prawną zgłosił się student III roku Uniwersytetu Warszawskiego,Mateusz K.W 2007 r. został złapany przez policję za posiadanie 3,3 grama marihuany. Dobrowolnie poddał się karze i otrzymał bardzo wysoki – w stosunku do społecznej szkodliwości czynu – wyrok w wysokości 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat.Niestety, tuż przez upływem trzeciego roku próby został zatrzymany i przeszukany przez funkcjonariuszy policji. Znaleziono przy nim szklaną fifkę i foliowe zawiniątko z zawartością suszu roślinnego o wadze 1,3 grama netto, a badania fizykochemiczne wykazały, że jest to marihuana. Dla Mateusza oznaczałoto 6 miesięcy pobytu w więzieniu. Z inicjatywy programu rzecznika do sądu został złożony wniosek o umorzenie postępowania karnego, w którym powołaliśmy się na orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 21 stycznia 2009 r. Dzięki interwencji Biura Rzecznika sprawa Mateusza K. została umorzona." -raport Rzecznika Praw Osób Uzależnionych
Powyższa historia opublikowana w raporcie z działalności rzecznika to idealny przykład bezsensowności obecnego prawa.Po pierwsze kara nieadekwatna do popełnionego czynu (i tu pełna zgoda z rzecznikiem), po drugie dziwne zadowolenie kogoś kto ma służyć społeczeństwu, a doprowadził swoją działalnością do całkowitej i nieedukacyjnej bezkarności swojego klienta. Wspomniany student uniknął jakiejkolwiek kary i jakiejkolwiek edukacji. Nie sprowadzono go ze złej drogi ale wręcz pokazano mu, że może sobie nią podążać bez konsekwencji.
Dlatego uważam, że przepisy skazujące posiadaczy niewielkich ilości narkotyków niczemu nie przeciwdziałają, a wręcz zachęcają do eksperymentów najpierw z marihuaną, a z czasem z innymi środkami psychoaktywnymi. Jakie widzę inne rozwiązanie? Przymusowy wolontariat w ośrodkach leczenia osób uzależnionych. Praca u podstaw w najlepszym tego słowa znaczeniu. Co da lepszy efekt odsiadka w więziennym domu wczasowym na koszt podatnika lub odwieszony w nieskończoność wyrok za wyrokiem czy też widok otwartych ran zakażonych gangreną na udach i ramiona heroinistów lub podcieranie obesranych tyłków alkoholików w delirce? Edukacja potencjalnych narkomanów i narkotykowych eksperymentatorów jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Godziny spotkań z ludźmi, którym udało lub udaje się wyrwać z łap demona uzależnienia to o wiele lepszy sposób karania tych, którzy wbrew prawu próbują zniszczyć życie sobie,a w konsekwencji i innym. Teoretycznie w polskim prawie istnieje od 2011 przepis, który kieruje takiego młodego człowieka do odpowiedniego ośrodka zamiast do więzienia ale... raz, że jako jego pacjenta, a dwa za jego zgodą.
Dlatego mam nadzieje, że przypadek Kory stanie się przełomem w polskiej wojnie z narkotykami i narkomanią. Dlatego mam nadzieję, że owe medialne show wokół Niej i Jej psa nie zostanie jedynie żałosnym przykładem polskich błędów w ustawodawstwie antynarkotykowym, dającym jedynie pole do popisu grupom mającym na celu uwolnienie marihuany na wzór holenderski, który do Polski nijak nie pasuje. Pytanie ktoś postawi - a jak ukarać kogoś tak świadomego zagrożeń jak dorosła osoba ze świecznika polskiej medialnej rzeczywistości? ...a kto powiedział że człowiek nie może się uczyć przez całe życie. Niejeden ośrodek Monaru czy Markotu byłby zachwycony z możliwości współpracy z tak sławną przecież osobą :)
@edit
PS - przed chwilą dotarłem do rozmowy w TVN24 która wywołała burzę w mediach elektronicznych. Powiem tak - dyskusja nawiedzonego histeryka z bezczelnym młokosem przy udziale nieprofesjonalnego prowadzącego to symbol polskiej dysputy o penalizacji posiadania narkotyków. Całe to chaotyczne przedstawienie nikomu nic nie wyjaśniło ani nie przybliżyło tematu tak ważnego dla nas jako społeczeństwa. To był tylko medialny show dla kretynów. ...a można przecież inaczej.
kliknij i promuj
Inne tematy w dziale Rozmaitości