Sporo osób fascynuje się wyborami uzupełniającymi w Rybiku widząc w imprezie z 11% zainteresowaniem symbol zmian w III RP. Na szczęście mam ciekawsze tematy do opisywania. Czy Polska zobrazowała nam się w Rybniku? Nie. Pokazała nam się w pełnej krasie w Gdańsku...w tramwajach.
Z zaciekawieniem obserwowałem akcję urzędników z nadmorskiej stolic, która postanowiła uprzyjemnić czas jazdy tramwajem "mobilną czytelnią". Jako wieloletni pasażer tego typu komunikacji na Śląsku i Zagłębiu liczyłem, że pomysł się przyjmie i zaowocuje podobną inicjatywą w moich tramwajach. Niestety - Polska to kraj, w którym coś co powinno być dobrem wspólnym jest dobrem tego kto to pierwszy ukradnie. Podobnie jak słynna wigilia i pazerna baba z Radomia pomysł na darmowy poczęstunek intelektualny okazał się totalnym niewypałem. Na nic się zdały próby edukacji pasażerów i prośby na naklejkach o nie zabieranie książek. Polak swoje wie i co nie jego ... zapierdoli ... bo co mu kto zrobi. Książki znikały w ciągu kilku dni. Nawet siatki na książki znalazły w polskich domach ważniejsze dla nich zastosowanie. Buraki noszą w nich pewnie teraz kartofle z bazarku.
Uwielbiam czytać podczas jazdy. W moim przypadku to często ponad 40 minut podróży środkiem komunikacji miejskiej. Dobra książka wypełnia ów czas. W dzisiejszym zagonionym świecie 40 minut względnego spokoju to rarytas więc dlaczego miałbym go nie wykorzystać na specyficzny masaż substancji szarej. Trójmiejski pomysł mi się w związku z tym bardzo spodobał. Na całe szczęście urzędnicy nie poddali się chamstwu obywateli swojego miasta i czytelnie pozostają. Przenoszą się jedynie do wirtualnego świata. Książki można pobrać na telefon lub inne urządzenie mobilne, które może odczytać kod QR. Niestety atrakcja ominie osoby takie jak ja, które tego typu diabelskich maszyn nie posiadają.
...ile pokoleń potrzeba by te żenujące złodziejskie przyzwyczajenia z PRLu wreszcie w Polakach zanikły?
Inne tematy w dziale Rozmaitości