nocri nocri
275
BLOG

Strażnik vs handlarz …wolność gospodarcza czy anarchia…

nocri nocri Gospodarka Obserwuj notkę 1

W pewnym mieście wybuchła afera wywołana przez niezbyt uprzejmą w stosunku do ulicznego handlarza strażniczkę miejską. Jak to zwykle bywa społeczeństwo reprezentowane przez rześkich i opanowanych komentatorów internetowych podzieliło się w ocenie kto bardziej ich wkurwił...

W zasadzie - co to za sprawa, że warto o niej napisać? Niby żadna ale tylko pozornie bo zahacza o ważne tematy wolności gospodarczej. Zwolennikowi wolnego rynku w gospodarce powinny przeszkadzać wszelakie ograniczenia w prowadzeniu działalności. Takimi ograniczeniami są setki dziwnych przepisów, koniecznych pozwoleń etc. którymi tłumiona jest w Polsce  wolność gospodarcza obywateli. Pan handlarz watą cukrową ze wspomnianej awantury handlował sobie za "co łaska" słodyczami w doskonałym dla tego typu działalności dniu - Dniu Dziecka. Zarobił już pewnie niemało gdy pojawił się urzędnik państwowy w osobie strażniczki miejskiej, która wystawiła panu stosowny do sytuacji mandat. Działalność pana waciarza  okazała się bowiem być nielegalną. Nie miał stosownych dokumentów zezwalających mu na uliczny handel. Wiele osób pod wiadomością swój gniew wylało na przedstawiciela władzy zarzucając pani  strażnik, że tak napiszę delikatnie - upierdliwość i że to onajest pasożytem oraz nierobem.

"...bo co to za problem, że se chłopina bezrobotna watę dzieciom sprzeda..."

To jest problem moi drodzy - bo skoro wolny rynek został ograniczony przepisami to mamy obowiązek ich przestrzegać. Mamy pełne prawo dążyć do zmiany wiążących nam ręce przepisów, mamy prawo do niezadowolenia z zastanej sytuacji, która nie pozwala nam się rozwijać, a tym samym przynosić korzyści nie tylko nam ale i innym członkom społeczeństwa. Mamy jednak obowiązek stosować się do reguł gry obowiązujących wszystkich. W tym dniu na ulicach polskich miast pojawiło się zapewne setki jeśli nie tysiące podobnych panu waciarzowi handlarzy upominkami dla naszych pociech. Zapewne część z nich tak jak i on handlowała nielegalnie licząc się z konsekwencjami - wręcz się ich spodziewając. Jednak na te same ulice wyszli także ludzie, którzy reguł gry postanowili przestrzegać - wnieśli stosowne opłaty, zalegalizowali działalność gospodarczą, musieli przygotować odpowiednie dokumenty i zezwolenia by w tym dniu zarobić na chleb.

...i pani strażnik miejska takich ludzi ma obowiązek bronić...i to jest jej praca na, którą płacimy podatki. Pani strażnik miejska ma rację, że reszta społeczeństwa musi na takich pozornych nierobów, cwaniaków zapierdalać.

Pozorny nierób? Tak. W jednym się bowiem pani strażnik pomyliła - ów handlarz nierobem nie jest - przecież on prowadzi działalność, zarabia, gdzieś zarobione pieniądze wyda dając zarobić komuś innemu. To nie jest nierób - to jest jedynie cwaniak próbujący  nas oszukać. Udając bezrobotnego zapisuje się na nasze listy kosztów. Kosztów jego leczenia gdy pochoruje się handlując w zimny dzień. Kosztów utrzymywania urzędników próbujących mu w Urzędach Pracy bezskutecznie pracę znaleźć. Kosztów leczenia jego klientów  jeśli by jego wata z powodu braku nad nim kontroli zawierała niebezpieczne paciorkowce...i tak można by wymieniać społeczne koszty, którymi ów nielegalny handlarz może nas zaskoczyć.

Mogę zrozumieć społeczne oburzenie gdy stada  strażników miejskich polujące na handlujące czosnkiem rencistki, przewalają się przez miejskie skwerki i uliczki. Jednak gdy widzę wyrośniętego i zdrowego cwaniaka mającego w dupie reguły gry,  którymi posługują się inni obywatele, oka przymykać nie mam zamiaru. Z rozmowy z komendantem straży  dość jasno wynika co tak wkurzyło panią strażnik. Jej w zasadzie bezsilność wobec jawnego łamania prawa. To według słów komendanta nie pierwsza i zapewne nie ostatnia interwencja ws pana handlarza. Śmiem przypuszczać, że cwaniak handluje w Dniu Dziecka watą, w Dzień Zmarłych zniczami, przed wigilią choinkami, w czerwcu truskawkami, a w maju bombonierkami na Pierwszą Komunię. Pewnie niejeden mandat zobaczył i niejeden raz się z panią strażnik  spotkał w sądzie. Kobieta widząc bezsilność Państwa w walce z takimi cwaniakami wybuchła...chociaż ja pewnie bym jej raczej pochwałę wypisał niż naganę.

nocri
O mnie nocri

Nocri was there: Sekcja informacyjna: Google

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Gospodarka