Non Nominatus Non Nominatus
940
BLOG

Polacy zasługują na więcej... Podatków

Non Nominatus Non Nominatus Polityka Obserwuj notkę 35

Niektórzy komentatorzy publicznie "zauważyli" przemianę, jaka stać się miała udziałem PiS i prezesa. Koniec z wojną polsko-polską po raz drugi itepe, itede. Niektórzy "komentatorzy", choćby w osobie ministra Sikorskiego poddali w wątpliwość szczerość tej przemiany zastanawiając się, "czy ma ona charakter taktyczny, czy farmakologiczny".

Ja śmiem twierdzić, że żadnej przemiany nie było i nie ma, jest co najwyżej wyrafinowana gra pozorów i baczne strzeżenie prezesa przez najbliższych mu pretorianów, jak choćby poseł Hofman, by w wystąpieniach prezesa nie pojawiły się urywki, które wyrwane z kontekstu przez "polskojęzyczne" media mogłyby zostać użyte przeciw prezesowi i PiS.

Najwyraźniej jednak brytany prezesa były dziś za daleko, co spowodowało, iż prezes chlapnął dzisiaj kwestię, która nie dość, że obróciła w niwecz wysiłki spin doktorów PiS, aby "ciemny lud kupił" bajkę o cudownej przemianie, to jeszcze wielu utwierdziła w przekonaniu o nieuleczalnym populizmie i socjalistycznych zakusach prezesa. Otóż na przedwyborczym spędzie w miejscowości Tursk prezes stanął w obronie małych przedsiębiorców, czytaj osiedlowych sklepikarzy, stopniowo wyrugowywanych z interesu - jak twierdzą - przez hipermarkety.

I oczywiście, prezes znalazł cudowną receptę na ten problem, rodem iście z czasów gospodarki planowej, centralnie sterowanej. Posłużył się bowiem przykładem Węgier, gdzie za pomocą "podatku obrotowego od hipermarketów" rzekomo wyeliminowano problem dumpingu. Wszak nie może być tak, że hipermarkety sprzedają pieczywo poniżej kosztów jego wypieczenia.

Prezes zapomniał jednakże o co najmniej dwóch istotnych kwestiach. Po pierwsze, w przypadku hipermarketów, które wypiekają dziennie tysiące bochenków chleba, dziesiątki tysięcy bułek i czort wie ile jeszcze innego pieczywa, koszt jednostkowy wypieczenia bochenka stanowi ułamek tego, co w przypadku małej piekarni. Zautomatyzowana produkcja, hurtowe zakupy, niewielkie koszty pracy. Oto recepta na tanią produkcję. Manufaktura zawsze będzie droższa, co potwierdza chociażby rynek instrumentów lutniczych. Chińska masówka kosztuje ułamek tergo, co ręcznie wykonane, niepowtarzalne instrumenty lutnicze. Kwestia jakości -  oczywiście. Ktoś, komu zależy na jakości, nie sięgnie po "masówkę". Ale są ludzie, a jeszcze częściej masowi odbiorcy, tacy jak wojsko czy inne instytucje sfery finansów publicznych, dla których najważniejsza będzie cena, bądź ewentualnie relacja cena-jakość.

I tu pojawia się druga kwestia, o której prezes łaskaw był zapomnieć. Ludzie zaczęli kupować w hipermarketach i dyskontach nie dlatego, że mieli takie widzimisię. Społeczeństwo zubożało, bo realna siła nabywcza pieniędzy zarabianych przez przeciętnego Kowalskiego spadała, zżerana przez inflację (i nadmiar podatków), a hipermarkety i dyskonty zaoferowały produkty, często nie ustępujące jakością od tych znanych marek (a równie często produkowane przez renomowanych producentów pod "hipermarketowymi" lub "dyskontowymi" markami), ale sporo tańsze. Konsument mając do wyboru produkt tego samego producenta, ale sprzedawany w dyskoncie za 70% "normalnej" ceny, raczej nie sięgnie po ten droższy, no chyba że - tak jak prezes - żyje z diety poselskiej i ma w d..., czy za bochenek chleba zapłaci 2,00 zł czy 2,50. Sejmowo-rządowe darmozjady stanowią jednak bardzo niewielki ułamek polskiego społeczeństwa (podobnie, jak tzw. milionerzy) i to nie oni tak naprawdę napędzają konsumpcję, która w Polsce stanowi znaczącą większość PKB. Przeciętny Kowalski, zwłaszcza jeżeli z minimalnej krajowej będzie musiał utrzymać oprócz siebie jeszce żonę i przeciętnie dwoje dzieci, kupi jednak chleb za 2,00 zł, a nie za 2,50.

I tu obnażony zostaje bezmyślny populizm prezesa. Żeby pomóc 1% społeczeństwa, jaki stanowią drobni sklepikarze, prezes narzuci dodatkowy podatek, który pomniejszy dochody tych 70% społeczeństwa, które kupują w hipermarketach i dyskontach. Bo tylko kompletny idiota mógłby zakładać, że podatek obrotowy hipermarkety wspaniałomyślnie wezmą na siebie, zamiast podnieść ceny i obniżyć pensje swoich pracowników.

Ale co tam. Ważne, że kilka promille głosów prezes zyskał dziś wśród sklepikarzy. "Ciemny lud" za parę dni zapomni, że prezes pośrednio obiecał kolejne podwyżki. I tak od wyborów, do wyborów...

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka