Aport, Kurski, aport!

W chwilę po decyzji o wykluczeniu z PIS, podjętej w drodze głosowania przez Komitet Polityczny, gdy uskrzydlony Ziobro prezentował do kamer swoje "pokrzywdzenie", Kurskiemu lekko tylko odstawała maska "kamiennej twarzy", to z kolei Mularczyk w tle nie potrafił już wcale ukryć uśmiechu satysfakcji.  Udało się: zostali "męczennikami", cha, cha, cha! Plan wykonany, można odfajkować kolejne zadanie w kalendarzu! 

W dwie chwile później (jak przy tych korkach w Warszawie mu się to udało?) Cymański dopada TVN24, by przynieść w zębach pogląd, że bez decyzji Kaczyńskiego żadnych "demokratyzujących" partię zmian nie będzie. Czyli ci biedni członkowie PIS pozostaną zakneblowani, są skazani na tyrana, na okropny totalitaryzm! 

Zaraz potem Kurski dobiega do tego studia TVN24, by obwieścić, że Wróbel "śpiewać" nie będzie, na razie się nikt nie dowie, ile mają szabel. Gdy pada kpiące pytanie, że być może zostaną we trzech tylko, Kurskiemu wymyka się na gębę wyraz satysfakcji, szeroki uśmiech mówiący: "Mamy je już dawno policzone i jesteśmy ich pewni! Nie trzy, ale trzydzieści!" I z tej radości trochę wyszedł z roli "męczennika" i puszcza oskarżenia wobec lidera o "sześć porażek", że "w tej formule już zwyciężać się nie da", że nie ma co iść z tymi, którzy chcą tylko trwać, którzy blokują. Czyli że - jak kiedyś mówił Migalski - to Kaczyński stoi na przeszkodzie wygranej PIS. Atak na swego lidera kończy mocnym akcentem, że "ta czaszka już się nie uśmiechnie". Czyli już trup-nieboszczyk Kaczyński! Wołek aż się oblizał, tak mu się spodobała ta parelela, jak każde obrzydliwe szit wobec Kaczyńskiego. 

W TVN24 Kurski-Ziobro-Cymański dostali od razu nagrodę: dobrze aportowali, brawo! Grzeczne TVN-owskie pieski!