Leją się tony pomyj na reżysera Grzegorza Brauna. Kolejny dzień obrusza się na jego słowa o rozstrzeliwaniu co dziesiątego dziennikarza redaktor Monika Olejnik. Wyrwane z kontekstu, podsłuchane na jakimś spotkaniu słowa Brauna są traktowane tak, jakby to było ogłoszenie programu walki politycznej jakiegoś decydenta. Na dziennikarzy możemy machnąć ręką, zwłaszcza na zoologów z wykształcenia, ale już były premier Cimoszewicz, prawnik, nie powinien pozwalać sobie na publiczne obrażanie reżysera Brauna słowami, że jest on niemądry i że pajacował. Dzisiaj, kiedy wszyscy jadą po Braunie jak po burej suce, muszę go wziąć w obronę.
Kim jest Braun? Braun jest artystą, reżyserem, który w swej ekspresji naturalnie dodaje suchym faktom barwy. O co chodziło Braunowi? Z tego, co widziałem, mogę wnioskować, że chodziło mu o krytyczną ocenę mediów, które nie wywiązują się ze swej roli i nie patrzą rządowi na ręce. Opinia taka nie jest odosobniona: potwierdza ją negatywna ocena mediów w raporcie Transparency International oraz raport Fundacji Batorego. Krótko mówiąc, dziennikarze obłudnie bronią rządu, zakłamują rzeczywistość, a odruch sprzeciwu jest jak najbardziej słuszny.
A zatem pozostaje kwestia wątpliwej być może formy? Być może, ale jeśli byśmy chcieli krytykować za tę formę Brauna, to musielibyśmy się też zająć równie krytycznie wypowiedziami innych artystów. Muszę wam powiedzieć, że dzisiaj właśnie zupełnie przypadkiem w TVP Kultura słuchałem rozmowy z innym reżyserem, Przemysławem Wojcieszkiem, który wyznał między innymi, że chce wysadzić kino polskie. Wysadzić kino polskie! Czy można jego wyznanie traktować dosłownie? Nie, ponieważ on w ten sposób metaforycznie odniósł się do tego, że artyści cierpią z powodu cenzorskiego traktowania przez urzędniczą centralę w Warszawie, która dzieli budżet pomiędzy tych milszych i przyjemniejszych artystów. Przypomnijmy, że Wojcieszek był nagradzany między innymi przez "Politykę", między innymi za film "Zabij ich wszystkich". I co z tego? Nic, tylko że identycznymi słowami wyrażał swoje intencje Breivik w trakcie procesu: "chciałem zabić wszystkich". Przesadzam? Przyjąłem tu tylko metodę TVN24! A jaka jest różnica między Braunem a Wojcieszkiem? Tylko taka, że Braunowi bliżej jest do Prawa i Sprawiedliwości? Dlaczego więc politycy PO nie naparzają bezpośrednio Kaczyńskiego w Sejmie, tylko szczują media na biednego filmowca, artysty, który zresztą stoi po stronie prawdy w życiu publicznym?
W telewizji można też usłyszeć inne ciekawe rzeczy. Nie mogę przetrawić, że dzisiaj rano poseł Dębski od Palikota, w kontekście sprawozdawania przez ABW przed sejmową komisją ds. służb specjalnych sprawy Brunona K., postulował, by kłamstwo przedstawicieli rządu w Sejmie uznać za przestępstwo. Rozumiem, że chodzi o potraktowanie takich wystąpień jak zwyklego poświadczenia nieprawdy, przestępstwo, zgodnie z kodeksem karnym. Te mocne słowa przeszły zupełnie bez echa, a mnie niepokoi to tym bardziej, że to samo wołanie o prawdę, wskazywanie na to, że interpelowani przedstawiciele rządu odpowiadają posłom fałszem i kłamstwem, słyszałem nie tak dawno również od posła Dorna. I również w powiązaniu z brakiem kontroli nad służbami specjalnymi. Wiem też z własnych obserwacji, że często takie odpowiedzi przedstawicieli różnych agend rządowych są wymijające, nie na temat albo wręcz fałszywe. Ale tu chodzi o kontrolę nad służbami. Sprawa tego, czy Brunon K. został wykreowany przez ABW, czy nie, wydaje mi się dość poważna. Jeśliby bowiem ABW sprawę tę nakręciła, to oznaczałoby, że nie Brunon K., ale Bondaryk grozi zamachem na konstytucyjne władze państwa. Wygląda na to, że autor afery "Hiacyntowej", afery Jaruckiej, która wysadziła Cimoszewicza, który był zagrożony przy aferze Amber Gold, mógł mieć motyw, by w ten sposób się "ratować", jednocześnie stosując swoisty szantaż wobec Tuska.
Dobrze radzę, zostawcie Brauna w spokoju - zajmijcie się lepiej Bondarykiem.
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka