Kilka dni temu odwiedziłem znowu jedną z moich ulubionych księgarń przy ulicy Wiejskiej i, oczywiście, nie wyszedłem z pustymi rękami. Kupiłem dwie książki znakomitego Ryszarda Legutko: "Esej o duszy polskiej" i "Triumf człowieka pospolitego" oraz książkę Janusza Szewczaka "Zielona wyspa czy ruchome pisaki".
Nie każdy zna byłego posła Szewczaka, głównego ekonomistę SKOK, ja sam autora nie bardzo kojarzyłem, ale cenię każdego, kto stara się pisać o ekonomii i gospodarce. I to na dodatek pisać jak bajkę o wyspie skarbów! Świetny, lekki styl powoduje, że nawet seryjnie podawane liczby mnie nie odstręczają, nie nużą. Ba! Wręcz przeciwnie: te wskaźniki są jak coraz większa liczba trupów w jakimś kryminale! Trupów wypadających z zatęchłej szafy grabarza polskiej szansy gospodarczej - ministra Rostowskiego. Autor nazywa go bardziej eufemistycznie - „tajfunem”... I to głównie o jego destrukcyjnym dziele jest ta książka.
Znajdziecie tu więc, Bracia Podatnicy, długą listę błędów tego rządu, która jest dobitnym dowodem na to, że obecnemu kryzysowi nie są wyłącznie winne czynniki obiektywne, zewnętrzne, jakiś abstrakcyjny globalny kryzys. Autor wykłada więc kawę na ławę w sprawie totalnego oddania złotego na żer zagranicznym spekulantom walutowym. „Przez ostatnie pięć lat wypłynęło w ten sposób z Polski 221 mld zł, czyli ok. 55 mld euro.” Te pieniądze zasiliły takie banki jak Goldman Sachs, BoA, HSBC, JP Morgan. Te same, które nadal obsługują transakcje prywatyzacyjne w Polsce. Jeśli dobrze sobie przypominam, to nazwy niektórych z nich poznałem przy okazji afery FOZZ. Co łączy je wszystkie z naszą „zieloną wyspą”? Z Jeffrayem Sachsem i wyprzedażą naszego majątku narodowego? To jest znane wszystkim nazwisko Balcerowicz. Sachs osobiście przeprosił w Warszawie za chore pomysły masowej prywatyzacji. Czy kto słyszał, by Balcerowicz przeprosił za swoje pomysły, w tym za sprowadzenie nam na głowy londyńskiego finansisty, Rostowskiego? Nie, Balcerowicz nadal jest zapraszany do audycji telewizyjnych w roli ekonomicznego guru!
Szewczak dokonuje surowego bilansu prywatyzacji 70 procent majątku narodowego i 80 procent systemu bankowego: za 130 mld dolarów, czyli dwuletni deficyt handlowy naszego kraju, pozwoliliśmy, by zyski z polskich zakładów trafiały do kieszeni zagranicznych właścicieli i straciliśmy sektor bankowy, bezpieczeństwo finansowe obywateli. Na przykład, za sprzedaż Irlandczykom BZ WBK dostaliśmy zaledwie 3 mld zł. Po kilku latach, w roku 2010, rząd postanowił go odkupić poprzez jeszcze częściowo polski PKO BP, ale już za 13 mld zł i to wobec grożącego Irlandczykom bankructwa i ogólnego kryzysu. Ile więc trzeba by zapłacić, gdybyśmy chcieli odkupić z powrotem PZU SA, KGHM, PKO BP, PKO SA, Bank Śląski ...? Przy tej okazji wracają nazwiska byłych ministrów od prywatyzacji - Lewandowskiego i Wąsacza, którzy również - zamiast wyroku Trybunału Stanu - goszczeni są w mediach jako eksperci i autorytety.
Autor przypadł mi do gustu zwłaszcza tymi słowami, że „gdyby prezydent Lech Kaczyński żył i nadal pełnił swoją funkcję, byłby zagrożeniem dla nieprzemyślanych i szkodliwych gospodarczo oraz społecznie pomysłów podwyżek podatków i składki rentowej, pochopnej prywatyzacji służby zdrowia, ślepych cięć wydatków, zamrożenia wynagrodzeń, wstrzymania indeksacji, waloryzacji rent i emerytur czy obniżki płac, a zwłaszcza zubożania polskich rodzin.” (str. 161) To prawda, Lech Kaczyński miał taką wyjątkową wrażliwość społeczną i poczucie solidarności z biedniejszymi, słabszymi, ale też i konieczną odporność na naciski różnych grup interesu.
Książka jest zbiorem artykułów, które były wcześniej wydane w „Gazecie Bankowej”, „Gazecie Finansowej” i „Gazecie Polskiej”. Z tego względu niektóre wskaźniki trochę się zdezaktualizowały, a w niektórych felietonach pojawiają się powtórzenia. Wśród szerokiego wachlarza zagadnień, jakie autor podejmuje, zabrakło kwestii małych i średnich przedsiębiorstw. Przede wszystkim zaś zabrakło mi refleksji nad przyczynami tych wszystkich błędów w zarządzaniu naszymi pieniędzmi; refleksji nad tym, czy nie kryje się za tym korupcja; czy to przypadek, że największy wpływ na nasze finanse mają ciągle ci sami ludzie, wymieniający się tylko czasem, jak jedna talia kart? Zabrakło mi też trochę realizmu w konkluzji, bo na koniec, po wszystkich kassandryjskich wizjach i krytykach, autor próbuje przedstawić jakąś swoją konstruktywną propozycję, Jest nią stworzenie nowego Państwowego Banku Emerytalnego, za którego pośrednictwem za nasze składki mielibyśmy wykupić, odzyskać nasze srebra narodowe, by inwestować pieniądze przyszłych emerytów w akcje i udziały polskich znanych przedsiębiorstw i banków, zamiast wyrzucać je w postaci obligacji Skarbu Państwa.
Ładna idea, czemu nie? No, nie, nie ma takiej możliwości! Nie ma dopóty, dopóki naszymi finansami rządzi Rostowski i spekulanci zza oceanu, dopóki nie odsuniemy od rządu PO. Nie wiem, dlaczego autor jest tak oględny, że zdaje się tego drobiazgu nie dostrzegać? Dlaczego zatrzymuje się w pół kroku?
Tym niemniej ten zbiorek powinien być punktem odniesienia dla dziennikarzy, mających ambicję pisania rzetelnie, prawdziwie o stanie finansów publicznych, być super ściągawką dla każdego posła opozycji i przed wszystkim strumieniem wiedzy, strącającym łuski z oczu tym wszystkim Braciom Podatnikom, którzy są jeszcze po stronie koalicji rządzącej. Polecam tę lekturę szczególnie tym, którzy wyśmiewają wszelkie pytania o to, czy Polska jest rzeczywiście wolnym i suwerennym krajem, nie uzależnionym finansowo?
Janusz Szewczak, „Zielona wyspa czy ruchome piaski. Prawda o polskiej gospodarce”, Zysk i Sp. Wydawnictwo, 2011, str. 291, cena 29 zl 90 gr
Zob. też jego artykuł w pierwszym numerze "W sieci", pt. "Kupujcie lampy nafotwe i piecyki kozy", str. 45
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka