Przejeżdżam przez Warszawę. Na Miodowej pod kościołem tradycyjnie stoi kolejka wyposzczonych biedaków po darmową zupę. Prószy śnieg, jest zimno. Na Nowym Świecie klika razy dłuższa kolejka do Bliklego po pączki. Tłusty czwartek. Wielu dzisiaj będą bolały brzuchy z obżarstwa. Ale innym się nie przelewa.
Mamy Polskę dwóch kolejek, dwóch prędkości. Jak w Wielkiej Europie, gdzie bogaci też nie chcą się dzielić z biednymi. I tak to już jest od wieków: bogaty murem się otacza, odgradza od nieproszonych gości, a biedny prędzej innego zrozumie, ugości, nie poskąpi jalmużny. Ze spotkania i rozmowy powstanie jakaś nauka. Z bogactwa powstaje lenistwo umysłu, wygoda i niedołęstwo, wynaturzenia, rozpusta jak w biblijnej Sodomie. To z biedy i z potrzeby powstawały nowe idee, wynalazki, szerzyły sie nowe religie, filozofie, tworzyl się postęp cywilizacyjny. Bogaci żyją dla siebie, walcząc chciwie o więcej i więcej. Rywalizują ze sobą w intrygach, cynizmie, profanacjach, skandalach, swoistym kanibalizmie. Biedni instynktownie się łączą, grupują, organizują się, chronią tradcyje, religię, chronią życie. Krótko: to w biednych jest ferment rozwoju. Jaka więc czeka nas przyszłość, przyszłość Polski, jeśli popatrzeć na to, jacy są nasi biedni?
W Polsce wg GUS mamy prawie 3 miliony ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie, kolejnych 5 milionów żyje z zasiłków socjalnych. Wg UNICEF co piąte polskie dziecko nie dojada. Biednych ostatnio przybywa ok. 400 tysięcy rocznie. Zwiększa się liczba ubogich, gdy zwiększa się też liczba bogatych. Mamy ponad 14 tysięcy milionerów. Liczba osób uznawanych za zamożne wzrosła w ciągu 2012 r. o 30 tysięcy i wynosi wg KPMG już 650 tysięcy. Nota bene, podobno mamy też 2 miliony homoseksualistów, domagających się ostatnio większych praw i zwolnień od podatków, ale chyba nawet bez specjalnych badań można przyjąć, że przynależą oni raczej do grupy zamożnych niż do strefy skrajnego ubóstwa. Tak więc zwiększa się rozwarstwienie Polski. Dramatycznie zwiększa się liczba ludzi bezrobotnych, nieradzących sobie, dla których w kryzysie problemem będzie codzienne przetrwanie.
Pytam o Polskę, bo przyszłość tzw. starej Europy już się rysuje: z jednej strony zalewa ją masa biednych islamistów, wszędzie powstają meczety, zmienia się charakter miast, a z drugiej zaś kolejne sklepy, targowiska, restauracje i całe branże przejmują Azjaci. Stara Europa młodnieje, ale też traci swą dawną wielkość, swój wymiar cywilizacyjny.
Wszystko się zmienia, nie da się zawrócić biegu rzeczy. Chciałbym tylko wiedzieć, co przetrwa w tym tyglu multi-kulti, świata wielu bogów i bez Boga. Czy następnym szefem Komisji Europejskiej może być np. Francuz pochodzący z Martyniki o nazwisku Harlem Desir albo Niemiec pochodzący z Turcji, jakiś Mehmet Ali ... ? Czy w reakcji na to multi-kulti mnożyć się będą coraz częściej zamachy takie jak Breivika czy legendarnej Hanadi Jaradat, absolwentki prawa, która w 2003 r. dokonała zamachu samobójczego w restauracji w Haifie (21 zabitych, 55 rannych), będącej symbolem pokojowej koegzystencji żydowsko-arabskiej? Jaki będzie koniec tego karnawału?
Te pytania są na razie dla nas nieistotne. Ważne jest to, że Polska przyszłość będzie taka, jak najbiedniejsi z nas. To oni mogą nas pogrążyć w demoralizacji albo unieść nadzieją jakiejś nowej "Solidarności".
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka