Zawsze mnie śmieszyły wywiady z dziennikarzami prowadzone przez dziennikarzy. Uważam, że dziennikarz jest od tego, by relacjonować fakty, rzetelnie informować i stwarzać pole do dyskusji dla szerokiej opinii publicznej. Kiedy dziennikarz stawia na pierwszym planie swoje opinie, poglądy, zajmuje stanowisko, to jest koniec neutralności i zamknięcie dyskusji, narzucanie odbiorcom jakiejś interpretacji. Jednak tym razem będę niekonsekwentny.
Chociaż ciągle się dzieje i nie ma sezonu ogórkowego wziąłem się za zaległe lektury, a na stosiku odłożonych książek znalazłem "Po prostu UWAŻAM RZE. Z Pawłem Lisickim rozmawia Piotr Gursztyn". Nie pożałowałem poświęconej jej chwili. To ważna rozmowa o ciągu kłamstw i manipulacji, niedawno wybuchłym w naszych mediach "trotylu", zamachu na niezależność mediów, skandalicznym wyrzucaniu niepokornych dziennikarzy przez wydawcę, właściciela w porozumienu z rządem. Hajdarowicz kłamał, że nie widział wcześniej tekstu Gmyza. Nie wiadomo więc, po co wracał z rodzinnego urlopu z Barcelony do Warszawy, jak do pożaru? Graś nie chciał przyznać sie do nocnych, podwórkowych rozmów z Hajdarowiczem, o pół do drugiej. Dlaczego minister Tuska musiał wyciągnąć dupę z łóżka, żeby osobiście pogadać z Hajdarowiczem w epoce telefonów komórkowych, sms-ów i maili? Po co Hajdarowicz daje w "Rzeczpospolitej" pośpieszny komunikat, że redakcja się pomyliła? Potem się z tego wycofuje. Jakim prawem Hajdarowicz przesłuchuje dziennikarza? I wreszcie dlaczego zwalnia Gmyza i inne osoby, skoro prokuratura uznała zasadność opublikowanych informacji, skoro nie było błędu?
Powiecie, wiemy, pamiętamy, to nie tak dawno było przecież. A jednak pamięć ludzka bywa krótka, z czasem zaciera się ostrość pewnych obrazów, poglądów. Wtedy, gdy powinny pojawić się zdecydowane protesty całego środowiska dziennikarskiego, była obojętność, pojawiły się inne reakcje. Pojawił się szokująco brutalny i chamski tekst Tomasza Lisa (str. 58). Do Lisa ciupasem przyłączył się w niszczeniu niezależności dziennikarskiej Żakowski (str. 202). Pojawił się zadziwiający tekst Kolendy-Zaleskiej, że właściciel miał prawo tak postąpić z dziennikarzami. Był podły tekst red. Kumóra z "Gazety Wyborczej". Był koszmarny tekst Wojciecha Maziarskiego, też w "GW" z tezą o rzekomej bezczelności tych dziennikarzy. W tym hajdarowiczowskim towarzystwie pławiła się też Monika Olejnik. Przebił wszystkich Wołek z jego wywiadem w "Newsweeku", gdzie zaapelował do wydawców, inwestorów, właścicieli mediów, aby nikt z nich nie zatrudnił więcej ludzi z tej grupy, apelował o wilczy bilet!
Artykuły prasowe, internetowe blogi są ulotne, a książka pozostaje na długo, na dużo dłużej... Takie książki są więc potrzebne. Miłej lektury!
"Po prostu UWAŻAM RZE. Z Pawłem Lisickim rozmawia Piotr Gursztyn"., Warszawa 2013, wyd. The Facto Sp. zoo., str. 221, cena det. 32,90 zł
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka