Piotr Bernatowicz Piotr Bernatowicz
1833
BLOG

Obraz własności

Piotr Bernatowicz Piotr Bernatowicz Kultura Obserwuj notkę 0

Porównajmy dwa obrazy.

Pierwszy pochodzi z połowy XVIII wieku i został namalowany przez angielskiego malarza Thomasa Gainsborough. Przedstawia młode małżeństwo Pana i Panią Andrews na tle pejzażu. Robert Andrews stoi w nieskrępowanej pozie z nonszalancko opuszczoną myśliwską flintą (wraz ze stojącym przy jego nodze myśliwskim psem podkreśla jego szlacheckie pochodzenie) oparty o rokokową ławkę ustawioną pod mocnym dębem, na której siedzi ubrana w piękną błękitną suknię Frances Cartner, jego młoda małżonka.

http://www.nationalgallery.org.uk/paintings/thomas-gainsborough-mr-and-mrs-andrews

Na prawo do młodej pary rozciągają się żyzne pola. Jest tuż po żniwach, zboże stoi jeszcze na polu ustawione w snopki, w głębi widoczne są łąki, na których pasą się owce, lasy i wzgórza stykające się z malowniczymi obłokami sunącymi po niebie. Oto wizerunek ich posiadłości, ale i źródło utrzymania.

To portret zamożnej pary z wyższych sfer brytyjskiej monarchii, są modni (rokokowa suknia), ale przywiązani do tradycji (łowiectwo – tradycyjne zajęcie szlachty, dąb symbolizujący zakorzenienie i stabilność). Historycy sztuki podkreślają mistrzowskie połączenie gatunków: portretu i pejzażu. Młody artysta, później znany głównie z portretów, tu przedstawia się jako znakomity przejzażysta.

Jednak John Berger, autor słynnego cyklu „Sposoby widzenia” (na podstawie cyklu powstała książka o tym samym tytule, która zainicjowała przemiany w anglosaskiej historii sztuki, polskie wydanie: John Berger, Sposoby widzenia, Rebis, 1997 ) zwraca uwagę na inny wymiar tego obrazu. Dlaczego państwo Andrews zamówili portret na tle wyraźnie rozpoznawalnego pejzażu własnej posiadłości? - pyta Berger. Otóż, w jego opinii nie są oni tylko ludźmi czerpiącymi przyjemność z obcowania z nieskalaną i pierwotną naturą, co postulował Rousseau, ale są posiadaczami ziemskimi, a w ich postawie oraz wymowie ich spojrzeń uwidacznia się cechujący właścicieli stosunek do tego, co ich otacza. Państwo Andrews, kontynuuje Berger, być może zachwycają się i kontemplują nie zepsuta i nie zdeprawowaną naturę, za nic mając jednak naturę innego człowieka. Tym innym, sugeruje Berger, są ludzie z biedniejszych klas, wykluczonych z ziemskiej posiadłości rodziny Andrews. To ci, którzy muszą uciekać się do kłusownictwa i kradzieży (za kradzież ziemniaka groziła wówczas publiczna chłosta).

Tak więc – konkluduje Berger – wśród przyjemności dostarczanych państwu Andrews przez ich portret znajdowała się przyjemność z oglądania siebie jako właścicieli ziemskich.

Z interpretacji Bergera wynika, że obraz państwa Andrews to jedno z narzędzi utwierdzających poczucie wyższej klasy posiadaczy w słuszność panującego porządku gwarantującego im ich bogactwo i przywileje. Porządku utrzymującego nierówności społeczne i biedę warstw niższych. Sztuka – olejne malarstwo – staje się instrumentem utrwalającym klasowe nierówności.

Zatrzymując tę, inspirowana marksizmem myśl przeskoczmy teraz o ponad dwa wieki do przodu i spójrzmy na obraz bliższy współczesności, a powstały niemalże dokładnie w czasie, gdy John Berger przygotowywał swój program.

Jak przystało na dwudziesty wiek jest to obraz mechaniczny, stworzony za pomocą obiektywu i do tego ruchomy – czyli film. Podobnie jak portret państwa Andrews i ten pokazuje młode małżeństwo.

W pierwszych sekundach filmu para wyłania się z typowo angielskiej mgły spowijającej poranny park. Widzimy mroczny tunel tworzony przez gęste drzewa i krzewy rosnące po obu stronach parkowej alei - światło u jego końca coraz wyraźnie rysuje sylwetki idącej pary. On, wyższy, ubrany w kapelusz z szerokim rondem, sięgającą bioder futrzaną kurtkę, wąskie spodnie i futrzane getry - to przydaje mu nieco ekscentrycznego charakteru. Ona, niższa, o czarnych, klasycznie długich i prostych włosach ma ciemny długi płaszcz, spod którego u dołu wystaje biała sięgająca ziemi suknia. Sekwencja spaceru przez park, który stopniowo przerzedza się, trwa dość długo, co świadczy o rozległości ich posiadłości. Wreszcie dochodzą do budynku. To bardzo elegancka, klasycznie prosta angielska rezydencja o dwóch kondygnacjach. Do wejścia prowadzi ganek wsparty na dwóch smukłych, jońskich kolumnach podtrzymujących trójkątny fronton. Para staje przed drzwiami, po obu stronach widzimy niewysokie, kamienne rzeźby, by nieoczekiwanie zniknąć. Po chwili, bez otwierania drzwi, jesteśmy już we wnętrzu rozległego salonu. On siada przy białym fortepianie, ona podchodzi kolejno do dużych, sięgających podłogi okien i otwiera okiennice. Praktycznie pozbawiony sprzętów, biały niezwykle elegancki salon stopniowo wypełnia się światłem, widzimy też część parku rozpościerającą się po tej stronie domu. Okna wypełniają prawie całe ściany, co tworzy wrażenie jakby natura wkraczała do wnętrza. Gospodarze tego domu, podobnie jak państwo Andrews wyraźnie cenią sobie kontakt z przyrodą. Ona siada obok niego za fortepianem i znów widzimy ich razem, teraz w klasycznym portretowym ujęciu. Oto państwo: John Lennon i Yoko Ono.

Powyżej opisany film to oczywiście teledysk piosenki „Imagine”, jednego z najsłynniejszych kawałków w historii muzyki pop.

http://www.youtube.com/watch?v=-b7qaSxuZUg

Jednak powiedzenie „kawałek muzyki pop” może wywołać oburzenie graniczące z furią u tysięcy osób traktujący ją jako ponadczasowe przesłanie, testament tragicznie zmarłego muzyka. Ujmując rzecz w skrócie, jest to piosenka propagująca odrzucenie religii i własności, oderwanie się od historii i życiu z dnia na dzień w imię powszechnego pokoju i szczęścia. Jest to projekcja utopii, którą łatwiej sobie wyobrazić niż doświadczyć. (na totalitarnego charakteru piosenki Lennona oraz jej związków z ideologią politycznej poprawności ciekawie pisze Aleksandra Kołakowska w książce: „Wojny kultur i inne wojny”, Teologia Polityczna, 2010).

Oczywiście, trzeba ponieść pewne koszty – m.in. odrzucić własność.

Czy jednak to, co oglądamy – portret młodych, szczęśliwych ludzi celebrujących swe szczęście w ramach eleganckiej rezydencji położonej w rozległym parku z dala od owych mas ludzkich przywoływanych w tekście piosenki nie przeczy jej treści? Teledysk został nakręcony w posiadłości Tittenhurst w pobliżu słynącego z królewskich wyścigów konny Ascot, którą John Lennon nabył w 1969 roku i zamieszkał wraz z Yoko Ono w XVIII-wiecznym domu otoczonym rozległym parkiem z rzadkimi okazami drzew, parkiem który był otwarty dla odwiedzających – do momentu wprowadzenia się tam Lennona i Yoko Ono.

 Niewątpliwie oglądając ten film doświadczamy pewnego rozdwojenia – co innego bowiem widzimy: oto młodzi, bogaci i szczęśliwy ludzie, współczesna elita, wyższe sfery utrzymujące się nie z ziemskich posiadłości, ale milionów płyt sprzedanych na całym świecie, a co innego słyszymy: zachętę do wyobrażania świata bez podziałów na biednych i bogatych, świata bez własności. O wiele łatwiej byłoby wyobrazić świat bez własności, gdybyśmy równolegle nie oglądali przez trzy minuty celebracji owej własności.

Jeśli John Berger ma rację traktując portret Państwa Andrews jako narzędzie potwierdzania własnego statusu angielskiej arystokracji sprzedawanej pod hasłami wielkiej i wzniosłej sztuki, to czym jakiego rodzaju narzędziem i do jakiemu celowi służy teledysk „Imagine”?

Czy muzyka i jej przesłanie nie stoi w jawnej sprzeczności z tym, co widzimy?

Czy nie jest w tym zawarty paradoks współczesnych elit wyznających ideologię politycznej poprawności? Elit, które hołdując w swoim życiu konserwatywnym wartościom (te kolumny, te rozległy parki pełen starych, pamiętających czasy Gainsborough dębów) jednocześnie sprzedają masom ludzi lewicowe utopie w formie pop kultury?

Cóż, byłoby to dość cyniczne zachowanie, ale przecież Lennon w swojej piosence nic na temat odrzucenia cynizmu nie mówi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura