propatrian propatrian
241
BLOG

APM-y na Siewiernym

propatrian propatrian Polityka Obserwuj notkę 5

O rozstawieniu tzw. bramki (pary reflektorów o dużej mocy) na lotnisku Siewiernyj mamy informacje z dwu źródeł: z stenogramu zapisu korespondencji radiowej z jak-a por. Wosztyla (Dwa APM-y są, y, bramkę zrobili, tak że możecie spróbować) i z prokuratury: otóż 23 czerwca 2010 r. śp. Remigiusz Muś ponownie zeznawał w smoleńskim śledztwie (pierwszy raz został przesłuchany już 10 kwietnia); zeznał tam m.in. Ostatecznie na wysokości bliższej radiolatarni zobaczyliśmy 2XAPM, tzw. bramkę i ona wtedy była jeszcze z prawej w odniesieniu do naszego lotu, por. Wosztyl skorygował wtedy lot. Następnie weszliśmy w bramkę i wylądowaliśmy.

Z zeznań załogi jak-a wiemy ponadto, że na ok. 5-10 minut przed „katastrofą” opuściła ona samolot i stanęła na zewnątrz (Po tym my wyszliśmy z JAK-a, [w  miejscu usytuowanym w odległości ok. 500 m od reflektorów], ustawiliśmy się na drodze kołowania równoległej do pasa 300 metrów od jej końca), które rozstawiono przed progiem pasa: APM-y są oddalone od, y, progu pasa… od, od progu pasa dwieście metrów!).

Czas przejść teraz do charakterystyki technicznej tych APM-ów. Reflektory te montowane są na ogół na skrzyniach ładunkowych samochodów, co pozwala na ich „mobilność”. Już wcześniejsze ich wersje produkcyjne (w CCCP – APM-90, APM-90M) pozwalały na „dostrzeżenie ich” z bardzo daleka: Reflektor jest ruchomy w azymucie 360 stopni w elewacji 30-85 stopni. Przez załogi samolotów jest widoczny z odległości nawet 120 km. Przy podejściu do lądowania w nocy, na pułapie 1 000 m – 4 000 m, przez załogi samolotów powinien być widoczny z odległości minimum 25 km. Średnica strumienia świetlnego 0,90 m. Ostatnia wersja, [z lat 80-tych ub. wieku], to reflektor lotniskowy APP-90 (Aerodromnyj Posadocznyj Prożektor). Jak sama nazwa wskazuje został przeznaczony głównie jako reflektor do lądowania. Był produkowany zarówno w wersji mobilnej, jak i przewoźnej oraz stacjonarnej. Mobilny zamontowano na samochodzie UAZ-3303. Także ma średnicę snopu światła 0,90 m. Wersja ta ma dodatkowo niezwykłą zaletę: Wersja przewoźna reflektora jest sterowana z Wieży Kontroli Lotów. W ten sposób można sterować kilkoma reflektorami typu APP-90. (za: https://www.polot.net/pl/zarys_historii_nawigacji_radiolokacja_na_lotnisku).

Dodatkowe info: Źródłem energii elektrycznej była wbudowana w pojazd prądnica PR-125 o mocy 17,5 kW napędzana silnikiem samochodu. Napęd elektryczny reflektora umożliwiał obroty w płaszczyźnie poziomej w lewo lub prawo z prędkością regulowaną od 4 do 16 obrotów na minutę. Reflektor mógł także wahać się w płaszczyźnie pionowej 30°- 85° a w płaszczyźnie poziomej o kąt 30°-180°. W Rosji reflektory APM-90M są nadal w użytkowaniu. Zmieniono im tylko środek transportu na nowy w postaci samochodu ZiŁ-431410. Maksymalne natężenie światła lamp [Cd]: 9 x 106 (za: http://www.radar.jgora.pl/).

Najważniejszą informacją z powyższej charakterystyki jest ZASIĘG widzialności APM-ów „smoleńskich” – z całą pewnością przekraczał on (w warunkach zamglenia lotniska) 500 m – dystans oddalenia załogi jak-a od stacjonowania reflektorów. Co więcej: gdyby nawet zasadnie przyjąć, że mgła ograniczałaby ów minimalny zasięg – aż dziesięciokrotnie – widzialność reflektorów z powietrza (i to nie wysokości 1000 metrów, a, dajmy na to, ze 100 metrów) byłaby w zasięgu 2,5 km (tzn. jeszcze przed przelotem tupolewa nad tzw. „bliższą NDB” – i miejscem TAWS#38!)…

Czy było je widać? Muś zeznał, że owszem. Potwierdzenie tego mamy w zapisach „z wieży”, datowanych na 7.26’* z wypowiedziami Krasnokutskiego, Pliusnina i Frołowa:

09:26:32 K: Спроси, прожектора он видел

09:26:49 P: Прожектора видел?

09:26:53 P: прожектора наблюдал?

09:26:57 F: Наблюдал [obserwowałem].

Czy je wyłączono potem „na amen”? Mamy w tej kwestii taką ciekawą wypowiedź Pliusnina:

09:57:59 Так, Леш, поднимай еще чуть-чуть выше, видишь, вот так, вот, оба, выше поднимай (нрзб) Oba ciut-ciut wyżej!

Komu by je ustawiali o tej 7.58’ ? Tutce? Ale skądże – tutce dopiero o („stenogramowej”):

10:33:52 K: Товарищ генерал, к траверзу подходит. Все включено, и прожектора по-дневному, все стоит.

10:34:02 K: По-дневному, по-дневному, и слева, и справа.

10:34:06 K: Не понял, ну слева, на торце [skraju pasa – a więc nie „200 m” za pasem!!!] и слева, и справа стоят.

10:34:12 K: Конечно, по-дневному, конечно.

Czy było je widać?

10:34:33 K>P: Слышь, вот я не вижу тот прожектор, как он глядит?

10:34:35 P: Какой, нормально, нормально. I Krasnokutskij zobaczył. Oba:

10:34:38 K: И этот тоже подними! – po czym poinformował naszą tutkę:

10:35:04 K: Прожектора по-дневному, слева, справа в начало полосы - i dostał odpowiedź:

10:35:10 101: Понял.

Teraz wróćmy do załogi jak-a: w żadnym z zeznań jej członków nie ma mowy o „zagaśnięciu APM-ów”; znaczyć to może tylko, że funkcjonowały normalnie do samego „końca”. Co więcej: w żadnym raporcie, dokumencie, relacji dziennikarskiej (zeznań „naocznych” świadków) nie omawia się roli APM-ów (które tak przydały się Wosztylowi) w prawidłowym podejściu do lądowania!

Kto więc może – w świetle powyższego (i w silnym świetle „prożektorów”) – zasadnie postulować „błędy pilotów”, czy – z drugiej strony - lądowanie TYLKO „na 2NDB” (Muś w prokuraturze: Przypuszczam, iż IŁ lądował korzystając z RSBN. Urządzenie to emituje fale radiowe, które pozwalają załodze samolotu ustalić kierunek i odległość od pasa. JAK-40 i TU-154M w takie urządzenie, tzn. odbiornik nie jest wyposażony. (cyt. za: https://wpolityce.pl/polityka/143375-ujawniamy-co-mowil-remigiusz-mus-w-smolenskim-sledztwie-obszerne-fragmenty-zeznan-opis-miejsca-katastrofy-godzine-po-zdarzeniu) - skoro APM-y działały?

Działająca bramka APM, o wpół do dziewiątej, na Siewiernym – byłaby najlepszym dowodem, że w punkcie TAWS#38 (do którego tutka leciała „jak po sznurku”) doszło do „wybuchu w powietrzu”… tylko dlaczego tak skrzętnie ukrywanym? Dlaczego por. Wosztyl – gorący zwolennik autora tej teorii – nie trąbi o APM-ach od pierwszych chwil po „wypadku lotniczym”? „nie zauważyłby” ich „zbrodniczego” wyłączenia?

A może nie było wyłączenia, tylko tutka nie nadleciała (a raczej zrobiła podejście rozpoznawcze i „poszła na zapasowe”)?

*należy zwrócić tu uwagę na fakt, że do oryginału zapisu magnetofonowego Polska uzyskała dostęp po ok. tygodniu od „katastrofy” (FSB – wg relacji Pliusnina – natychmiast taśmy skonfiskowało); w rzeczywistości datacja została opóźniona o 30 minut. Nie sposób ustrzec się refleksji, iż polska prokuratura wojskowa postąpiła podobnie z „nagraniami z jak-a” (opublikowano tylko ich urywek na podstawie odczytu IES z kopii cyfrowej)


propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka