Eksperci Macierewicza
Rexturbo
Wspominany w moich wypowiedziach nie raz. Z reguły jego teksty sprawiały wrażenie pewnego obiektywizmu i wyważonej opinii w temacie. Nie zmienia to oczywiście faktu, że ukierunkowane były wyłącznie w jednym „jedynie słusznym” kierunku. Lecz tym razem nawet mnie zaskoczyła ostatnia notka; o mało z krzesła nie spadłem.
Otóż Rexturbo zarzuca komisji MAK, ni mniej nie więcej, że doświadczeni eksperci nie zawarli w raporcie tak podstawowej i oczywistej rzeczy jak informacji na temat ustawienia przez załogę ciśnienia odniesienia na wysokościomierzach.
Tytułem wyjaśnienia Rexturbo pisze:
„QFE - jest to ciśnienie atmosferyczne na poziomie lotniska lub
na progu drogi startowej.
QNE - standardowe ciśnienie na uśrednionym poziomie morza wynoszące 760 mm Hg / 1013 hPa. Podczas przelotu trasowego, ze względu na separację pionową samolotów stosuje się nastawę QNE, natomiast dla podejścia do lądowania przydatna jest nastawa QFE. „
Co jest w porządku. Lecz chwilę później:
„Dane w Raporcie, nie zawierają żadnych informacji o ustawieniu ciśnienia podanego przez Wieżę; QFE = 993 hPa / 745 mm Hg, pomimo, że załoga rozmawiała o tym z Wieżą wielokrotnie, a o czasie 10:30:02 drugi Pilot mówił: „Wysokościomierze 993 / 745”. ...”
Cóż powiedzieć; wypada się zastanowić, czy Rexturbo, wg słów własnych „Inżynier” w ogóle jest w stanie przeczytać i zrozumieć tekst raportu MAK. W tymże można (w polskim tłumaczeniu na stronie 137 i dalej) przeczytać jakie przyrządy poddano badaniom laboratoryjnym. Wśród nich wysokościomierze.Na wszystkich badanych wysokościomierzach(o ile udało się ustalić)ustawione było ciśnienie odniesienia 745 mm Hg, czyli QFE.
Również na stronie 167 polskiego tłumaczenia "ruskiego raportu" jest napisane:
„Na wysokości około 2000 m, o godzinie 10:28:45 załoga ustawiła na wysokościomierzach ciśnienie lotniska. ... dane z deszyfracji FMS pozwalają na stwierdzenie, że załoga prawidłowo ustawiła ciśnienie lotniska -745 mm Hg”
Dalej Rexturbo konfabuluje coś o niecnych „ruskich” zamiarach zamiast doczytać o co w ogóle chodzi. Otóż na tablicach przyrządów obu pilotów są również i dwa wysokościomierze ze wskaźnikiem elektronicznym których wskazania naciśnięciem odpowiedniego przycisku da się przełączyć ze wskazywania wysokości wg. QNE na QFE i odwrotnie. W zapisie rejestratora parametrów lotu (FDR) znajduje się informacja, że elektroniczny wysokościomierz dowódcy został w ostatniej fazie lotu przestawiony z prawidłowego ustawienia QFE na nieprawidłowe dla tej fazy lotu QNE.
A dokładnie napisano w raporcie (na stronie 113 polskiego tłumaczenia):
„Naciśnięcie przycisku na wysokościomierzu WBE na końcowym etapie podejścia do lądowania (na H=350 m) jest absolutnie nielogiczne i prawdopodobnie związane było pomyłką z przyciskiem „QFE” położonym obok ekranu wyświetlacza MFD-640 układu TAWS; który powinien być wciśnięty na poziomie przejściowym. Przycisk ustawiania ciśnienia na wysokościomierzu dowódcy dostępny jest jedynie dla samego dowódcy lub nawigatora siedzącego między nimi. Wątpliwe by dowódca zajęty w tym momencie pilotowaniem, mógł wykonać tą operację. ...”
Czyli wiele wskazuje na to, że niewielkie doświadczenie nawigatora mogło doprowadzić do takiej pomyłki. Ot i wszystko.Czy miało to wpływ na przebieg lądowania jest sprawą dyskusyjną. Zaraz obok znajduje się klasyczny wysokościomierz mechaniczny.
Tak, że oprócz troski o stan polskiego lotnictwa wojskowego wypadałoby się i poważnie zająć stanem polskiego szkolnictwa wyższego, skoro inżynierowie takie bzdety piszą; choć z drugiej strony może i w tym szaleństwie jest metoda? Tytuł jest w tym kontekście więcej niż symptomatyczny:
„Manipulacje Aspektami Katastrofy”
Jedyne co mi jako komentarz do głowy przychodzi to parafraza pewnego powiedzonka dotyczącego „wesołych przybytków”: „Jacy eksperci, taka komisja!”.
Dodatek:
Jeszcze „atrament pod notką nie wysechł”, a tu Rexturbo dorzucił dokładkę w komentarzach pod ww. wpisem:
"@wywczas,18.01.2011 17:27, podaję argumenty na tego ignoranta
„Lądowanie naszego samolotu odbywało się według ściśle określonej procedury systemu lotniska w Smoleńsku, opartej na samonaprowadzaniusię samolotu na podstawie sygnałów dwóch radiolatarń typu NDB ...”
(wytłuszczenie moje)
I znowu jak „łysy grzywą o kant kuli” (takie powiedzonko z dawnych czasów):
O ile jestem dobrze poinformowany to nie ma funkcji autopilota (ABSU) umożliwiającej automatyczny lot na dwie NDB. Poza tym w raporcie na stronie 180 (polskiego tłumaczenia) można bez problemu przeczytać, że kurs (kierunek) utrzymywali automatycznie na GPS, a dokładniej na wprowadzoną do amerykańskiego systemu nawigacyjnego (FMS) UNS-1D odczytaną z planu podejścia pozycję środka pasa startowego; LUB przy pomocy pokrętła na panelu ABSU (przy pomocy pokrętła można korzystać zarówno ze wskazań FMS, jak i wskazań radiokompasu.
Poza tym strona 200 punkt 3.1.49 się kłania.
Blog ten nie służy do wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy, a jedynie do odmitologizowania związanych z nią zagadnień technicznych. - Wypowiedzi zawierające niewybredne ataki "ad personam", jak i słowa ogólnie uważane za "łacinę" mogą być usunięte bez względu na wartość merytoryczną; jedyne ograniczenie wolności wypowiedzi. Co zrobić by nie czytać bzdur? Polecam: YKW, Barbie, Flyga, AndrzejMat, Paes64, Ford Prefect, Wotur, jerzyk07, Zenon8228, Lord Sith
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości