Typowy Polak, lata wspólczesne
Typowy Polak, lata wspólczesne
Owanuta Owanuta
294
BLOG

Fakty Kliniczne

Owanuta Owanuta Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Osobowość niedojrzała, rekacje depresyjne, urojenia ksobne... Język zawodowy psychologów zna dziesiątki takich terminów. W sieć tkaną takimi słowami próbują oni łowić pewien aspekt życia człowieka, jego psychikę, jego charakter, duszę. Próbują opisać źródła patologicznych zachowań osoby. To aparat pojęciowy stworzony do badania przyczyn, przebiegu i skutków chorób psychicznych. Taki swoisty kaftan bezpieczeństwa służący psychologom do unieruchamiania notorycznie trudnych do obserwacji i pełnego zrozumienia, zjawisk. Choroba psychiczna, najczęściej nawet niepodejrzewana przez dotkniętą nią osobę, manifestuje swoją obecność jej nieprzystosowaniem do społeczeństwa w którym żyje. Na granicy z otoczeniem dochodzi do "iskrzenia". Normy społeczne obowiązujące w danym czasie, na danym terenie stoją w mniej, lub bardziej ostrym konflikcie z normami wewnętrznymi chorej osoby. Mówimy wtedy o jej nieprzystosowaniu do społeczeństwa.

No, a czy społeczeństwo może być źle przystosowane do swojego otoczenia? Pomyślmy,  po pierwsze, czy jest w ogóle możliwe, żeby cała zbiorowość mówiła mniej więcej jednym głosem i dawała pozór spoistego charakteru? Czy istniej w ogóle taki zwierz, jak charakter narodu? A jeśli tak, to czy językiem psychologii można go opisać, diagnozować i najważniejsze, czy można go leczyć, kiedy tego wymaga?

Jeśli założymy, że rzeczywiście istnieje charakter narodu, to czy możliwa jest jego zmiana? Kto może jej dokonać? I jak, od środka, czy inwazyjnie?

Japonia w czasie II WŚ  i Japonia dzisiaj to dwa różne kraje, prawda? Ale czy aby na pewno? Kto dokonał tej zmiany? Sami Japończycy, czy może generał McArthur zrobił to dla nich, pomagając stworzyć nową konstytucję i skłaniając Cesarza Hirohito do wyrugowania z areny publicznej pojęcia cesarskiej boskości? No a kto pomógł Niemcom? Jak oni zmienili się z potwora narodów w kraj, który dziś przyjmuje przez nikogo niechcianych uchodźców? 

Co pomogło? Powieszenie skazanych w Norymberdze, czy plan Marshala? A może sam fakt postawienia przed sądem elity politycznej kraju, może ujawnienie i nagłośnienie niesłychanych zbrodni, odegrało tu najważniejszą rolę? Może system edukacyjny i konsekentnie realizowana polityka wychowawcza dopięła wreszcie celu i naród butnych panów zamienił się w stabilną demokrację stojącą w pierwszym szeregu walczących o prawa człowieka?

Bo co było złego w Niemczech lat 30-tych i 40-tych? Charakter narodu, czy cele polityczne postawione przed nimi przez wodza - szarlatana? Jak głęboka jest przemiana Niemców? Czy wynika z rzeczywistej zmiany charakteru całego narodu, czy tylko z przyjęcia innego systemu wartości? Prawda, że intuicyjnie wyczuwamy, że Niemcy to dalej ci sami Niemcy? Jeśli to więc systemowi wartości zawdzięczamy zmianę na lepsze, kto i jak go podmienił? Władze? Okupanci? Skrucha? Kościół? A może zmęczenie? Może szok przyniesiony gwałtem na milionach niemieckich kobiet, wszędzie tam gdzie dotarli sowieci?

Tak więc, zmienił się charakter Niemców czy też nie? I gdzie on się kryje? Jak przenosi z pokolenia na pokolenie? Poprzez mity? Tradycję? Wierzenia religijne? W czym przechowuje się charakter narodu, jeśli nie dotykają go zmiany systemów wartości? W sztuce, poezji, ogólnie w Kulturze, może? Jedno zdaje się być czywistym, system wartości to nie charakter, bo jeśli system wartości się odmienia, a charakter narodu pozostaje w znacznym stopniu  ten sam, to o czym to świadczy? 

W takim razie, jeśli Japończycy i Niemcy, najpierw z całą siłą swojego charakteru realizowali cele ekspansyjne, podbijali inne narody i masowo mordowali, a po wojnie siłę swojego charakteru wlali w konsekwentne realizowanie innych, pokojowych celów, posługując się odmienionym, a często odwróconym systemem wartości, to czy jest do wyobrażenia, że zachowawszy swój charakter i jego siłę, znów ulegną jakiejś strasznej ideologii i ruszą na świat, by odmieniać go dla własnego pożytku? 

Co jest ważniejsze w życiu narodu, charakter i jego siła, czy też system wyznawanych wartości? A czym powinni kierować się sąsiadzi i społeczność międzynarodowa w ocenie "zdrowia psychicznego" jakiegoś państwa i jego społeczeństwa? Sukcesami gospodarczymi, sportowymi, sztuką? Co jest najważniejsze w ocenie zagrożenia jakie stanowi dany kraj dla pokoju światowego? Charakter narodowy, czy system obowiązujących w nim wartości? Każdy psycholog bez trudu odpowie na tak postawione pytanie. Oczywiście ważny jest całokształt osoby/kraju. Niezmiernie istotny jest system wartości, z tym, że... wyznawane wartości, mogą być konsekwentnie realizowane, lub pozostawać wyłącznie, czy też częściowo, w sferze deklaracji (pobożnych życzeń), a to właśnie zależy od charakteru i jego siły. 

Przyglądając się sąsiadom, oceniając ich znaczenie dla nas, musimy znać system wartości jakim się obecnie kierują, ale musimy też znać i rozumieć ich charakter, bo to on zdecyduje o tym, które wartości i jak zostaną zrealizowane w ich polityce.

Charakter narodu wydaje się istnieć naprawdę, ba, jest niezmiernie ważny i pozostaje w znacznym stopniu niezmienny na przestrzeni dziejów. Zaś systemy wartości mogą się zmieniać  i to dość raptownie. Ważne jest dla nas, żeby rozumieć swoich sąsiadów i wiedzieć że dopóki ci o silnym charakterze głoszą pokój, pokój będzie konsekwentnie realizowany. Jeśli deklarowane system wartości zaczyna się zmieniać trzeba te zmiany umieć wykryć i prawidłowo ocenić. Wojna i przemoc nigdy nie pojawiają się nagle, tak jest tylko w podręcznikach do historii pierwszych klas szkoły. Przemoc jest zawsze zapowiedziana w systemie deklarowanych wartości. 

Polacy pozostaną ci sami, tak jak i Rosjanie. Japończycy nie polubią Chińczyków, a Chińczycy Vietnamczyków... O wojnie zdecydują kraje o silnej osobowości, silnym charakterze, na podstawie systemu wartości obowiązyjącego w obecnej chwili. 

My Polacy, jako naród, jesteśmy mało sprawni życiowo. Od wieków tworzymy państwa dysfunkcjonalne, frustrujące swoich obywateli. I bardzo się boimy. Sąsiadów, przyszłości, przeszłości zresztą też. Żyjemy chwilą i nie do końca rozumiemy dlaczego nam na życie pozwalają... Charakter polskiego narodu daje się podsumować kilkoma zdaniami z katalogu chorób psychicznych. Bezradni popaprańcy od zawsze pragnący "doskoczyć" do "prawdziwej Europy"... Jesteśmy faktem klinicznym, ale istniejemy i dopóki jesteśmy, Polska też nie zginie. Nasze powodzenie zależy od tego co zrobi Rosja, Niemcy, Francja. Mocno w to wierzymy, dużo mocniej niż we własną moc sprawczą. Skazani na pocieszanie się, sięgamy po mood altering środki. Chemia pomaga nam znosić rozterki, legendy dają poczucie godności... I wszystko byłoby jako-tako, gdyby nie ci cholerni uchodźcy.

Toż my nie potrafimy zająć się własnymi potrzeboskimi, co zresztą skrzętnie ukrywamy przed sobą i światem (szczególnie przed światem), a co tu mówić o obcych! Co my im damy? To czego sami nie mamy? Tak myślimy, tak czujemy i pozostaniemy w kręgu wyuczonej bezradności, z syndromem dziecka maltretowanego, szukając ratunku w mitach... Swoje już dawno dla świata zrobiliśmy. Czyż Sobieski nie uratował Europy pod Wiedniem, czyż Piłsudski w 1920-tym... a pod Monte Casino to..., zresztą tak jak i pod Samosjerrą, nie wspominając Dywizjonu 303, enigmy i Orła i Wojtyłły... Nam to starcza.

Zaś Syryjczycy to dziwny naród, słabowity, a jednocześnie wymagający. Nie potrafi przeżyć o tym co nas od wieków syci. Chcieliby substancji, podczas gdy my mamy tylko ducha. 

 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo