typowy innowierca - początek XXI wieku, Europa Środkowa
typowy innowierca - początek XXI wieku, Europa Środkowa
Owanuta Owanuta
667
BLOG

Katolictwo

Owanuta Owanuta Społeczeństwo Obserwuj notkę 54

Wejdą, nie wejdą? Takie pytanie zadawało moje pokolenie. Chodziło, rzecz jasna, o ruską armię i otwartą okuację Polski w czasach solidarnościowej rebeli. 

Weteran konspiry i pozbawiony złudzeń warchoł, pamiętam, patrzyłem wtedy na polskich żołnierzy z silnie odczuwanym wyrzutem - byłem świadom, że nie staną w obronie naszej ludności przed najeźdźcą, że de facto są armią obcą polskiemu narodowi, jeszcze jednym z zagrożeń czyhających na gnębinych Polaków.

O dziwo, również kiedy przesłuchiwany przez SB, nigdy nie traciłem z oczu świadomości, że gdybym żył w normalnym kraju, panowie bezpieczniacy byliby ludźmi darzonymi przeze mnie wielkim szacunkiem. Zawsze odczuwałem ten dysonans, z jednej strony wiedziałem, że organa porządku publicznego, te różne policje tajne i kontrwywiady, są niezbędne dla bezpieczeństwa państwa, ale że w przypadku PRL-u, są poddane perwesyjnej przemianie w swoje zaprzeczenie. Nie bronią, a gnębią, nie strzegą wolności, tylko niewolniczego systemu...

Wracałem do Polski ze swoje amerykańskiej emigracji kilkakrotnie. Pierwszy raz spróbowałem w 1991-szym. Byłem nieufny. Granicę Polski przekraczałem pociągiem, do którego wsiadłem w Berlinie. Szybko okazało się, że moja nieufność nie była przesadną reakcją paranoika. Na terytorium polski pozostałem wolny, może przez 5 kilometrów. Wopiści, czy jak oni się tam wtedy nazywali, bardzo szybko "wykryli" mnie i wsadzili do przedziału aresztanckiego, w którym odbyłem resztę swojej podróży do Warszawy. Nie myślcie czasem Państwo, że ten więzienny przedział był taki jak inne, tylko zamykany na klucz. O nie. Zatrzymany musiał wiedzieć, że został właśnie wykluczony ze społeczeństwa. W normalnym wagonie, jakich tysiące latało po Polsce, był wydzielony przedział, w którym specjalnie obniżono standard, ograniczono komfort... Kto normalny pamięta o tym, żeby celowo przerabić przedziały w normalnym wagonie pasażerskim na takie bardzo niemiłe - aresztanckie, żeby tylko zatrzymanym podróżnym nie wydawało się czasem, że ich życie dalej biegnie normalnym torem? W PRL-u pamiętano o takich detalach. To, że w 1991 zaskoczony przybysz mógł w wolnej Polsce doświadczyć dobrodziejstwa tego samego sowieckiego podejścia do człowieka, było świadectwem naskórkowej głębokości przemian jakie się właśnie rozpoczęły. Nie ma co się żalić, chłopaki dopiero się wtedy uczyli o prawach obywatelskich i w tamtym momencie przerobili dopiero... no właśnie, najwyraźniej nic. Dla mnie wszystko stało się zupełnie jasne, kiedy spojrzałem na tablicę radiowozu, który miał być moim rydwanem do "wyjaśnienia sprawy". Tablica rejestracyjna, jak za dawnych dobrych czasów, zaczynała się wiele mówiącymi literkami MO...

Ostatnie próba miała miejsce w 2009, czy 2010. W tym czasie już mnie nie zamykano na granicy, choć jeszcze wciąż zdarzało się, że odsyłano mnie do biura dla cudzoziemców (nigdy nie przyjąłem cudzego obywatelstwa, w naiwnym przekonaniu, że nie wypada ślubować wierności komukolwiek innemu, niż własnej Ojczyźnie) w celu załatwienia tej, czy innej formalności...

Z racji obowiązków zawodowych mogłem w pewnym zbliżeniu obserwować działanie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dobrze znałem SB i stopień penetracji polskiego społeczeństwa przez tą przestępczą orgniazację. Rozumiałem bardzo istotną rolę, jaką w czasach PRL-u odgrywal tzw kadrowcy dla zdolności SB do gromadzenia informacji o obywatelach naszego kraju. Te ponure czasy jednak minęły i dziś już nikt nie rekrutuje kierowników działu kadr do pracy dla bezpieki. Prawda?

Oczywiście. Kadrowców już dziś bezpieka nie potrzebuje. Bo i po co? Ich rolę przejęli pełnomocnicy d/s ochrony danych osobowych, obecni w prawie każdej większej firmie w Polsce. I każdy z tych pełnomocników jest aprobowany przez ABW, ktoś  z firmy stale pozostaje z nimi w kontakcie, a strumień informacji o niczego nie spodziewających się obywatelach, płynie szerokim strumieniem do przepastnych archiwów współczesnej polskiej bezpieki. Czasy się zmieniły, zmienił się ustrój, a nawyki sowieckich namiestników, jakimś tajemniczym sposobem przeniosły się do firmy, która miała tym razem służyć obywatelowi, a nie władzy...

Filozofia kierująca funkcjonowaniem tej firmy ma niewiele wspólnego ze służbą narodowi. Nie jest nawet podobna do roli pasterskiego psa, który co prawda szczeka i wymusza na owcach posłuszeństwo, ale daje w zamian bezpieczeństwo. Paranoiczne myślenie dowódctwa służby, mocno osadzone w słusznie minionych czasach, czyni z niej coś, co bardziej przypomina kapo, niż pasterza. 

Dlatego taka służba nie zdoła nas obronić przed islamskim terrorem. Nie jest do tego przygotowana. Nie zna się na tym, nie ma personelu rozwiniętego na tym froncie. Patrzy gdzie indziej i ofiarnie szuka wewnętrznego wroga, który w jej przekonaniu czai się za każdym krzakiem i pod każdym stołem, przy którym, choćby na chwilę zatrzymuje się kelner podający ośmiorniczki naszym "propaństwowcom". Do tej pory broniło nas nasze niewielkie znaczenie. I to pewnie się nie zmieni.

Tak samo, jak przed masowym napływem uchodźców obroni nas nasz parszwie działający system pomocy społecznej. Wspomniani uchodźcy, w większości są ludźmi dość dumnymi, zaradnymi, wiedzącymi czego chcą. Oni potrafią odróżnić dysfunkcjonalną, wrogą dla potrzebjących "pomoc społeczną", od takiej, która działa poprawnie i może rzeczywiście wypełnić swoją statutową rolę niesienia ulgi nieszczęsnym. Mogą nie znać historii, mogą nie do końca wiedzieć ile krajów członkowskich liczy Unia, ale przecież nie pomylą Polski z Niemcami. Potrafią liczyć, szukają szczęścia i poprawy swojego losu. My za bardzo przypominamy im to od czego próbują uciec.

W swoich wędrówkach po świecie, nie spotkałem uchodźców z Niemiec. Nie uciekają i już. Z Polski uciekają i spotkać można ich wszędzie, gzie tylko zatrzymać się na krótki postój. Podobnie i ci uchodźcy co wdepną w polską ziemię, będą uciekać. Tam gdzie jest lepiej.

Nie spieszmy się więc z tymi, różnymi w słowach, ale jednakimi w duchu, argumentami przeciw uchodźcom. Niech se przyjeżdżają. Jeszcze szybciej uciekną. Denerwując się zupełnie niemądrze, przy okazji stwarzamy przekomiczny wizerunek. No, bo sami powiedzcie, czy można bronić chrześcijańskich wartości przed islamskimi uchodźcami, używają do tego niechrześcijańskich metod? Czy to ogóle jest chrześcijańskie? No, a czy te oczy mogą kłamać?

 

 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo