Dziś o drugiej w nocy silna eksplozja wstrząsnęła Valligby, jednym z przedmieść Sztokholmu. Wybuch miał miejsce na parterze niedużego bloku mieszkalnego, w sklepie tytoniowym. Po wybuchu pożar szybko rozprzestrzenił się na wyższe piętra. Wszyscy mieszkańcy bloku położonego przy ulicy Grimstagatan zostali ewakuowani do pobliskiej szkoły podstawowej. Dziesięć osób odniosło obrażenia, trzy zostały przewiezione do szpitala. Dramatyczne sceny z akcji ratunkowej rozgrywały się przy 10-cio stopniowym mrozie. Świadkowie wskazali dwu mężczyzn uciekających z miejsca wypadku. Policja zatrzymała ich po kilku godzinach poszukiwań. Nieznane są bliższe dane zatrzymanych. Nie wiadomo jakiej są narodowaści, nieznane jest ich pochodzenie etniczne, czy wyznanie. Zdarzenie jest określane, jako bardzo poważne przestępstwo. Słowo "terror" nie pojawia się w raportach.
Sklepy tytoniowe w Sztokholmie bardzo często są prowadzone przez muzułmańskich imigrantów, więc z mety nasuwają się dwie możliwe przyczyny wybuchu, albo coś przedwcześnie zadziałało w przygotowywanym na terenie sklepu urządzeniu wybuchowym, albo jacyś członkowie gwałtownie radykalizującej się skinheadowskiej formacji, postanowili dokonać zamachu na sklep należący do przedstawicieli coraz bardziej nielubianej mniejszości.
Nie można jednak spieszyć się z wnioskami, chociaż trudno w atmosferze narastającej grozy, powstrzyamć się od wszelkich spekulacji. To, że policja szwedzka demonstruje bezradność niezbyt różną od tej jaką zhańbiła się policja niemiecka w Sylwestra zeszłego roku, nie pomaga ufnie czekać na wyniki śledztwa.
Inne tematy w dziale Polityka