Prezes Reduty Dobrego Imienia, pan Maciej Świrski, umieścił na oficjalnej witrynie Reduty tłumaczenie wywiadu, jakiego udzielił izraelskiej gazecie Maariv.
Od początku powołania Reduty kibicuję tej inicjatywie, po części licząc, że zdołają utrafić we właściwy i zrównoważony ton, w swoim proteście przeciw irytującym i wcale nie tak rzadkim, językowym "lapsusom" różnych osób publicznych na świecie, a po części w nerwowej obawie, że w swojej nadgorliwości, narobią szkodliwego dla Polski zgiełku.
Czytając ten wywiad w Maariv, człowiek doznaje ulgi, uspokaja się i zaczyna ostrożniutko cieszyć się różanopalcą jutrzenką zdrowego rozsądku, zdającą się wschodzić nad polską dumą (pychą) narodową, rozdrażnioną ostatnimi czasy bezczelnym wypominaniem Polsce, wojennych ekscesów wobec Żydów, popełnionych przez jakiś tam margines jej społeczeństwa. Świrski wypowiada się jak mąż stanu, ostrożnie waży słowa, prawie nie przegina w oburzaniu się na oszczerców, nie zaprzacza również istnieniu czarnych kart wojennej historii. Good stuff. Jutrzenka i nadzieja na postęp...
Niestety wersja polska tego samego wywiadu, to już całkiem inna historia. Wersja polska jest do przeczytania na witrynie Reduty w wersji pełnej, a z dużymi skrótami w notce Sceptyka pt "Wywiad Macieja Świrskiego dla Izraelskiego Dziennika Maar", tu na Salonie24.
Różnice są istotne. W wersji polskiej Świrski np grzmi na Grossa, zniesławia "Idę", a w wersji Maariv, niczego na ich temat nie ma. Rozumiem, że dziennik mógł dokonać skrótu, mógł tak pokroić cytaty i tak je połączyć, by nadać inny wydźwięk jego wypowiedziom. I pewno się tak stało. Bardzo często się tak dzieje w praktyce dziennikarskiej.
Problem jednak w tym, że Reduta, a za nią i Sceptyk, umieściła tekst na swojej stronie z takim wstępem:
"W dniu 22. 01. 2016 roku w izraelskim dzienniku Maariv ukazał się wywiad z prezesem Reduty Dobrego Imienia. Dziennik zamieścił obszerny fragment wywiadu, który poniżej publikujemy w całości. Wywiad przeprowadził Nissan Tzur, korespondent Maariv w Polsce.",
który sugeruje, że czytamy po polsku to samo co ukazało się w Maariv po hebrajsku, tylko krótsze. A tak nie jest. W polskiej wersji Świrski jest wojowniczy, nieprzejednany, buńczuczny i nawet z lekka rozhisteryzowany, w wersji, którą poznali izraelscy czytelnicy, pan Maciej brzmi rozsądnie, ugodowo i rzeczowo. Na końcu podam jeden, ale znamienny, przykład tych różnic, teraz chcę jednak skomentować tę różnicę.
Czy oni tam w Reducie wiedzą co ukazało się po hebrajsku? Czy pan Maciej Świrski ma swój udział w tworzeniu tych dwu odmiennych wersji swojego wywiadu? Jeśli tak, to czemu stara się brzmieć na rynek polski dużo bardziej wojowniczo, niż na rynku izraelskim? Która z tych wersji oddaje jego prawdziwe poglądy? Jeżeli zaś Maariv dokonał nieuprawnionych i nieautoryzowanych zmian, to kiedy i jak pan Maciej zamierza zaprotestować, a polskich czytelników powiadomić o manipulacji?
Odczuwam duży niepokój, bo te dwie, tak różne wersje tego samego wywiadu, jedna na użytek wewnętrzny, druga na eksport, przypominają częste praktyki arabskich notabli, pohukujących wojowniczo i rytualnie na Żydów i Izrael na użytek wewnętrzny. Do zachodnich zaś mediów mizdrzących się językiem umiarkowania i realizmu wobec nich. Coś, czego nie śmieliby zrobić na rynek wewnętrzny z obawy, że arabska opinia publiczna odsądzi ich od czci i wiary. Czy w ten sam sposób pan Świrski myśli o polskiej opinii publicznej? Jeśli tak jest, to czy ten swoisty double talk, nie stawia pod znakiem zapytania centralnej misji jego Reduty?
A czy to podobieństwo do praktyk arabskich jest tylko powierzchowne, osądźcie Państwo sami:
1 - Wersja Reduty:
Czy sądzi Pan, że jest jakaś próba zranić wizerunek Polski i reputację w ostatnich latach poprzez użuycie terminu „polskie obozy śmierci” albo w jakiś inny sposób? Jeśli tak to dalczego?
Zniesławienia przeciwko Polsce i Polakom w postaci używania określenia „POK” „POŚ” „polskie komory gazowe” i podobne używane są z dwóch powodów: pierwszy to ignorancja, wynikająca z nieznajomości historii i bezrefleksyjnego uleganiu wrogiej w stosunku do Polski propagandzie. Drugi powód to zła wola i celowe działanie mające na celu zniszczenie wizerunku Polski. I chciałbym się tu odwołać do bezpośrednich doświadczeń czytelników w Izraelu: państwo Izrael i IDF jest oskarżane o rozmaite okrucieństwa w stosunku do Palestyńczyków, antyizraelska propaganda we współczesnym świecie generuje postawy antysemickie, zwłaszcza to co słychać ze strony lewicowej opinii na zachodzie Europy. W konsekwencji Żydzi w Europie czują się coraz bardziej zagrożeni, a w dobie islamskiego radykalizmu i kryzysu migracyjnego te oskarżenia w stosunku do Izraela, niszczące wizerunek waszego państwa powodują niechęć do pomocy Izraelowi w sytuacji zagrożenia. A przecież Żydzi z Izraela, dumni z odbudowy swojego państwa wiedzą, że Izrael broni się przed barbarzyńskimi atakami terrorystów. Izraelczycy wiedzą jaka jest prawda.
Podobna jest obecnie sytuacja Polaków: Polacy wiedzą jaka jest dzisiejsza Polska, wiedzą, że w Polsce praktycznie nie ma zagrożenia antysemityzmem, w szerokich kręgach społeczeństwa Izrael cieszy się sympatią (właśnie ze względu na twardą obronę swojej niepodległości i bronienie cywilizacji przez barbarzyńcami). Polacy znają historię, wiedzą jaka jest prawda i kto naprawdę zorganizował obozy śmierci – Niemcy. Natomiast Polska jest członkiem NATO. Artykuł 5 Traktatu Waszyngtońskiego jest czysto polityczny – w przypadku napaści pomoc zaatakowanemu członkowi NATO zostanie udzielona w sposób adekwatny do zagrożenia włącznie z pomocą militarną. A więc od woli politycznej rządzących zależy czy Polska dostanie pomoc w przypadku napadu. Kto z rządzących w państwach NATO będzie wchodził w konflikt zbrojny w obronie Polski, jeśli Polacy nie będą się cieszyć sympatią obywateli państwa które ma bronić Polskę? Akcja zniesławień Polski ma swój cel – spowodowanie, żeby gwarancje w stosunku do Polski w ramach NATO praktycznie nie zadziałały. Proszę sobie odpowiedzieć kto na tym korzysta.
2 - Wersja hebrajska:
Czy myślisz, że istnieje celowy wysiłek krajów, lub światowych mediów, żeby obarczyć Polskę częścią odpowiedzialności za Holocaust? Czy może [ten protest ] to raczej wysiłek polskiego rządu, żeby unikać odpowiedzialności za niektóre rzeczy jakie wydarzyły się w czasie Holocaustu?
Nie sądzę, żeby istniały jakiekolwiek wątpliwości co do tego kto jest głównym winowajcą Holocaustu, choć Niemcy próbują dziś ignorować oczywiste fakty. Nie wierzę, by [walka z frazą "polskie obozy"] była próbą rozmydlania odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w czasie Holocaustu, jest raczej wysiłkiem ukazywania prawdy historycznej. My, podobnie jak, np Rumunia, Litwa i inne kraje, musimy rzetelnie zmierzyć się z przeszłością. Nie możemy koncentrować się wyłącznie na jej dobrych fragmentach...
Reduta, publikując ten wywiad na swojej witrynie, pominęła też tytuł izraelskiej publikacji:
"Their version: Poland wants to prohibit use of the term "Polish death camps""
czyli:
"Ich wersja: Polska chce kary za używanie frazy "polskie obozy zagłady"".
Inne tematy w dziale Kultura