Zachodnich obserwatorów zdumiewa skuteczność i precyzja rosyjskiej kampanii lotniczej w Syrii. Rosjanie jakimś cudem potrafią wykonać dwa, trzy razy więcej lotów bojowych dziennie, niż np Amerykanie. Bomby zaś trafiają precyzyjnie w wyznaczone cele, a zrzucane są ze wszystkiego co lata. Z najnowszych Su-34, jak i z leciwych Su-24, śmigłowców i samolotów szkolnych.
Kluczem do rozwiązania zagadki okazuje się niezwykle cwane urządzenie, które pozwala Rosjanom zrzucać stare, głupie, grawitacyjne bomby z czasów zimnej wojny z dokładnością do 3-5 metrów. I robią to lecąc na wysokości 5000 metrów, czyli poza zasięgiem ręcznych rakiet przeciwlotniczych. Amerykanie też mają podobne urządzenia, nazywają się JDAM - the Joint Direct Attack Munition, kosztują około 25000 dollarów za sztukę i są nakładane na każdą bombę z osobna. Są rzecz jasna jednorazowego użytku i "giną" razem z celnie zrzuconą bombą. Rosjanie swoje urządzenie nazywają: специализированная вычислительная подсистема i nakładają na samolot, czy helikopter i oczywiście mogą ich używać tyle razy ile zechcą. Tańsze i efektywniejsze, nie mówiąc już, że dużo bardziej eleganckie rozwiązanie.
To właśnie również między innymi temu służy zaangażowanie się Rosji w wojna domową w Syrii. Sprawdzeniu w warunkach bojowych i z dala od własnego terytorium, nowych systemów walki.
Skojarzenia z testowaniem przez Niemców, w przeddzień IIWŚ, samolotów Ju-87 - Stuka i innej broni, w czasie wojny domowej w Hiszpani, narzucają się same...
Inne tematy w dziale Polityka