Miłośnikowi Mistrzów Ciętej Riposty
Patriotyzm należy do tych wartości, za które warto umierać. To ojczyzna czyni nas bezpiecznymi, zapewnia przestrzeń, w której możemy być sobą, wychowywać dzieci po swojemu, pielęgnować pamięć o przodkach, marzyć o szczęśliwej przyszłości dla następnych pokoleń. Patriotyzm to umiłowanie Ojczyzny. Umiłowanie to nic innego niż miłość, a tę, niezwykle trafnie i przenikliwie, przed wiekami opisał pewien żydowski mędrzec:
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje...
Ojczyzny nie podobna kochać pośród śmierdzących świec dymnych i wrzasku, w nienawiści i w strachu. Ojczyznę, albo się kocha, albo nie. Czym jest miłość wie każdy. Warczenie, wymachiwanie pięściami, szczerzenie kłów, tupanie kamaszami, rzucanie kamieniami, racami, wygrażanie i łypanie przekrwionym okiem, ma z nią tyle wspólnego co narodowcy mają z patriotyzmem.
A jednak ten samozwańczy monopol na patriotyzm ma się na tyle dobrze, że nawet przyzwoici ludzie mają kłopot z zajęciem racjonalnego stanowiska wobec ekscesów nienawiści i brutalności, prezentowanych nam w owczej skórze miłości do ojczyzny. Boimy się zaprotestować, boimy się mówić prawdy o tym co czujemy widząc "karki" machające pałkami w imieniu patriotów polskich. Nie chcemy być posądzeni o brak patriotyzmu. Przecież kochamy ojczyznę...
W ten haniebny sposób certyfikaty "patriotyczności" w Polsce wydaje kapituła chamów i brutali, szukających legalnej drogi do publicznego manifestowania zżerającej ich nienawiści. Ze strachu i w źle ukierunkowanym podziwie dla gołej przemocy, godzimy się, by o miłości do Polski mówili naszym dzieciom ludzie, którzy miłości nie znają, a rozum uśpili sobie wściekłością tak skutecznie, że dziś stają w jednym szeregu z islamistami.
Jeśli na czas się nie obudzimy i nie dostrzeżemy czym na "mszę" dzwonią te diabły przebrane w białoczerwone ornaty, będziemy wkrótce zbierać gorzkie owoce naszego strachu przed samozwańcami. Miłość to nie nienawiść. Czy tak trudno to zrozumieć, drogi Rosemannie?
Inne tematy w dziale Polityka