To był ostateczny wysiłek by dowieść swojej racji, by postawić na swoim. Gest człowieka, który kategorycznie odmowił refleksji nad przyczyną swoich klęsk życiowych. To kolejny nieprzystosowany, przegraniec, bankrut życiowy, który zgodził się zadawać ból i mordować, byle nie spojrzeć sobie w oczy.
Takich kandydatów rekrutuje diabeł. Daje im slamski odpowiednik honorowej śmierci. Jeśli potrzeba dolarami posypie ego przerośnięte. Kalkulacja jest mrożąco prosta. To się opłaca islamistom. Bardziej niż budowa zaawansowanej technologicznie broni.
Systematyczna, skuteczna rekrutacja samobójczych zabójców jest sztuką, którą islamiści doprowadzili do poziomu kunsztu. My na Zachodzie nie chcemy tak instrumentalnie traktować swoich ludzi, oni nie mają skrupułów. To co w największym stopniu przegapiły służby specjalne, to fakt, że ISIS nie wysyła do Europy opasanych kamizelkami wybuchowymi zbirów, ale rekruterów, bystrych znawców ludzkich charakterów, którzy potrafią skutecznie natchnąć, zradykalizować i zniknąć na długo zanim dojdzie do zbrodniczego czynu. Na razie ich nie dostrzegamy na radarze wczesnego ostrzegania. Giną wśród "duchownych" pokojowej religii islamu.
Lodziarz z Nicei złapał się ostatniej deski ratunku, by ocalić dobre o sobie mniemanie. Uwiedziony uwierzył, że może jeszcze wygrać mordując niewiernych. Męczennik - bohater. Podjął się przecież heroicznego czynu, a w geście ostatnim zadbał o rodzinę. Takich frustratów jest pełno i nie sposób się obronić przed ich gniewem na świat, który zawiódł ich nadzieje. A służby specjalne nastawiły się na wykrywanie środków technicznych, potrzebnych do zamachu. Ludzi zupełnie przegapiły. Ograli nas islamiści, a nie jestem pewien, że ta porażka dotarła już do świadomości naszych psów obronnych.