Nu z Gliwic Nu z Gliwic
373
BLOG

Byłem na "Klerze"...

Nu z Gliwic Nu z Gliwic Kultura Obserwuj notkę 12

Nie będę tu pisał jakiejś recenzji filmowej (bo chyba nie potrafię), ale podzielę się kilkoma uwagami skierowanymi szczególnie do tych, którzy "TVN nie oglądają, GW nie czytają, na "Kler" nie pójdą".

1. To nie jest "typowy" film Smarzowskiego - ktoś, kto się spodziewa Drogówki, Domu złego czy Wesela się zawiedzie albo zdziwi.

2. To nie jest film antyreligijny czy antykościelny. Przeciwnie - jest bardzo prawdopodobne, że osoby religijne po tym filmie będą jeszcze bardziej religijne.   

3. To nie jest film o pedofilii, chociaż taki wątek tam oczywiście występuje i jest fabularnie ważny.

4. To nie jest film o "złych ludziach" albo o "złu w człowieku" - prawie wszystkie osoby tam się pojawiające są mniej więcej normalne, jeżeli nie pozytywne.

5 W ogóle, ten film jest bardzo łagodny i naprawdę mało drastyczny, wręcz delikatny jak na tematy, który podejmuje. 


Film się ogląda dziwnie, bo jest chyba w 100% złożony z historii, które dobrze znamy, a więc niczego nie "objawia". W przeciwieństwie do typowego filmu o jakimś środowisku (np. "Drogówka") nie dostajemy tu nowych informacji. Przeciwnie. Sądzę, że rzeczywistość tam pokazana jest nam wszystkim aż za dobrze znana. To jest akurat interesujący aspekt tego filmu: jesteśmy jakby częścią tego filmu z powodu bliskości sytuacji tam pokazywanej (możemy się poczuć, na przykład, jak na odprawianej realnie mszy)


Najbardziej mnie zdziwiło, że "Kler" jest chyba filmem, który stanowi w prostej linii kontynuację "kina moralnego niepokoju". A więc najbliżej mu do Kieślowskiego czy Zanussiego (z "Barw ochronnych" na przykład). 

I tu dygresja:

Lata temu, tuż po premierze "Wesela" uczestniczyłem w spotkaniu z Zanussim, na którym, na fali entuzjazmu "młodym reżyserem" pozwoliłem sobie zadać pytanie reżyserowi, czy nie uważa, że Smarzowski jest najbardziej w tym momencie obiecującym reżyserem w polskim filmie. Zanussi sie jakby obruszył na to pytanie, bo chyba chciał, żeby mówić o JEGO filmach, ale powiedział, że Smarzowski to jego uczeń, że on się nim opiekuje, coś takiego mniej więcej.  Po latach "Kler" wygląda jak przypisek do tego epizodu, bo naprawdę film ten jawi mi się jako dziecko (z prawego łoża) "Barw ochronnych".

Czy moje skojarzenia i spostrzeżenia na temat genealogii "Kleru" sa trafne, czy tylko zachodzą w mojej głowie - nie wiem. Całkiem prywatnie i nieoficjalnie "Kler" to dla mnie po prostu kino moralnego niepokoju AD 2018 ( z wszystkimi tego plusami i minusami). I pyanie "na ile "Kler" obiektywnie oddaje stan polskiego Kościoła" jest mniej więcej tak samo zasadne, albo nie zasadne, jak pytanie "na ile wiernie "Barwy ochronne" oddają obraz polskiego uniwersytetu" (czy nauki polskiej w ogóle).



Nu z Gliwic
O mnie Nu z Gliwic

Prawdziwa notka krytyk się nie boi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura