"W czasach kryzysu strzeżcie sie agentur" - Józef Piłsudski
A ja nie miałbym niczego przeciwko wypowiedzi Sikorskiego w Berlinie. Po pierwsze dlatego, że Unia Europejska jako projekt polityczny się nie wyżywi gdyz tendencje odsrodkowe sa zbyt silne nie tylko w relacjach "państwo - państwo", ale także wewnatrz poszczególnych państw. Ot, po prostu, ludzka mentalność zbudowana na fundamencie "grabek grapiących do siebie" - tak było, jest i będzie. Zawsze. Bo czasy sie zmieniają, ale nie ludzie i majac to na uwadze wypowiedź Sikorskiego możnaby traktować wyłacznie w kategoriach kolejnej głupoty wygłoszonej na forum europejskim, niczego więcej niż mało elegancki bąk na salonie.
Ale jest i drugi aspekt. Groźny, bo wiele osób nie dostrzega pewnego dość oczywistego zjawiska a "autorytety" robią co mogą, aby ten stan wybiórczej ślepoty podtrzymać - chodzi mi mianowicie o politykę Republiki Federalnej. I o kwestię racji stanu jaka forsuje.
Bo jaka jest niemiecka racja stanu? Ja widzę, że streścić możnaby ją tak: "Wszystko dla Moskwy". I żeby nie szukać długo argument koronny: NordStream. Rura bałtycka, która koniec końców może okazac isę stryczkiem dla Berlina, bo co prawda dzieki tej linii przesyłu gazu Berlin uniezależnia się od komplikacji związanych np. z zakreceniem kurka Białorusi, Ukrainie czy Polsce (a faktycznie takie operacje w ten sposób aprobuje i sankcjonuje) ale także naraza się na taką samą operację wobec siebie bez komplikacji dla wyżej wymienionych. Ot, po prostu - Berlin dał się wziąć na osobną smycz i tyle a Gerhard Schröder, ówczesny kanclerz który pod koniec swego urzędowania podpisał z Rosją umowę o budowie rury został nagrodzony lukratywna posadą w radzie nadzorczej tego projektu (konflikt interesów?). O jego następczyni, chadeczce DDR-owskiego chowu, Angeli Merkel też krążą ciekawe pogloski, także w samych Niemczech:
W świetle powyższego warto zadać fundamentalne pytanie: Jak odnieść wypowiedź Sikorskiego do polityki samych Niemiec? I gdzie jest gwarancja, że Niemcy na forum UE forsują WŁASNĄ politykę (co w ramach polskiej racji stanu możnaby wspierać) a nie politykę narzuconą przez kogoś innego?
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka