Postawione na głowie, prawda? Och, bez przesady. Nie bardziej niż sytuacja w krajach dotkniętych zarazą demokracji o czym napisał dzisiaj
Kokos26 na swoim blogu - to co jednak wskazał Kokos26 to tylko objawy, skutki. A gdzie leży przyczyna opisywanej sytuacji? Otóż przyczyną jest sam system. Musze ze smutkiem stwierdzić, że Kokos pisząc swój wpis wykazał się dużą naiwnością. Zdziwienie / oburzenie Kokosa przypomina mi zdziwienie dziecka konstatującego, że po wpadnięciu do bajora ma się mokre ubranie i się marznie. Oczywiście. Tak to właśnie jest, że kiedy się tapla w bajorze to jest się przemoczonym a dla zdrowia nic dobrego z tego nie wynika - pozostaje tylko zapytać dlaczego jedni muszą się w tym bajorze taplać a drudzy muszą to oglądać - tudzież od czasu do czasu dowozić błota do bajora by nie wyschło. Opisana sytuacja gdzie zachwyt publikatorów a co za tym idzie i gawiedzi nad faktem, iż Prezydenta (demokratycznie wybranego) spotyka afront za afrontem ze strony rządu sformowanego przez Parlament (demokratycznie wybrany) nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Z prostego powodu: Pierwszy to taki, że demokratycznie wybrani "reprezentanci Narodu" mają guzik do powiedzenia w kluczowych sprawach. Zarówno Prezydent jak i Parlament. Dziwne? Bynajmniej. Z prostej przyczyny: Prezydenta i Parlament wybiera Naród, ogół Wyborców. Wyborcą jest każdy, kto posiada dowód osobisty ergo do bycia wyborcą wystarczy pożyć 18 lat. Nic więcej. Co z tego wynika? Ano to, że osobnicy co najmniej osiemnastoletni płci obojga mogą a nawet powinni co jakiś czas pofatygować się do lokalu wyborczego i postawić krzyżyk obok nazwiska kompletnie sobie nieznanej osoby na znak, że życzą sobie oni aby ta osoba reprezentowała ich w samorządzie / parlamencie / na funkcji Prezydenta. Dotyczy to każdego Obywatela z czynnym prawem wyborczym bez względu na to kim jest, co wie, co potrafi i czy się w jakikolwiek sposób interesuje polityką, historią, geografią etc. Nie musi się interesować. Nie musi się znać. Nie musi wiedzieć. Nie musi nawet rozumieć co się do niego mówi. Ważne, żeby: a) Miał skończone 18 lat b) Potrafił posługiwać się długopisem w stopniu umożliwiającym umieszczenie bazgroła w miejscu na podpis poświadczający odebranie karty wyborczej i postawienie krzyżyka w kratce obok nazwiska. Niewiele, prawda? Na tyle niewiele, że grozi przypadkowością wyboru a temu należy energicznie przeciwdziałać - jak funkcjonują mechanizmy przeciwdziałania pozwoliłem sobie przytoczyć
TUTAJ jednakże czasami Wyborcy nie stają na wysokości zadania i podejmują niezbyt rozsądne wybory - jak np. jesienią 2005 w Polsce albo jak w Czechach gdzie tamtejszy Naród wybrał sobie na Prezydenta Eurosceptyka co na tyle niepokoi pana Mikołaja Sarkozy'ego że dąży do marginalizacji czeskiego Prezydenta na forum UE, zwłaszcza w obliczu nadchodzącej czeskiej prezydencji. A podstawy ma po temu poważne:
Wywiad udzielony przez Vaclava Klausa w PR3 No moher, oszołom normalnie. Czyli jak u nas. Po co to piszę? Żeby uświadomić, że Polska wcale nie jest takim niepoważnym krajem. Że podobne rzeczy dzieją się w każdej szanującej się - a co za tym idzie nieszanującej publiczności demokracji - tak po prostu musi być. By żyło się lepiej. Wszystkim...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka