Okazuje sie, że sa jednak ludzie którzy chcą się babrać w zgłębianie Traktatu Lizbońskiego i Karty Praw Posdstawowych. Dokument ten, a przeciwieństwie do posiadającej jednolity kształt Eurokonstytucji jest dokumentem odwołującym się do mnóstwa innych aktów prawnych UE i zmieniającym tutaj słówko, tam dwa słówka, tu przecinek, tu srednik i tak drobnymi kroczkami wywracającym prawo unijne do góry nogami czy może - nomen omen - na lewa stronę.
Po co to zrobiono?
Po to, żeby ludziom nie chciało się w tym grzebać. Ale niestety (niestety dla eurobiurw) wygląda na to, że komuś jednak się chce. Oto profesor Schachtschneider z uniwersytetu w Norymberdze odkrył ciekawy zapis - Karta Praw Podstawowych dopuszcza karę śmierci na terenie Unii Europejskiej. Zmądrzeli? Otóż nie. Przepis mówi co prawda że w Unii Europejskiej nie stosuje się kary śmierci, ale jest do tego przypis drobnym druczkiem definiujący wyjątek. No i teraz trzymajcie sie krzeseł: "chyba że w wypadku wojny, zamieszek (riots) i przewrotów (upheaval)".
Czyli prób osłabienia władzy eurobiurw lub pozbawienia ich jej. Realnych bądź wykreowanych. O mordercach, gwałcicielach, pedofilach, podpalaczach i recydywistach ani słowa. W sumei slusznie - po co zabijac potencjalnych wyborców? Wybijmy elektorat negatywny. Mocno ciekaw jestem czy dotyczy to także użycia ostrej amunicji w przypadku zamieszek czy tylko wyłapywaniu ich uczestników i aresztowaniu "prowodyrów" celem sprawiedliwego sądzenia i skazania?
Przykład Slobodana Milosevicia stoi mi przed oczami...
Jakieś wnioski?
Ja doszedłem do jednego: Traktat i KPP zawierają zbyt istotne dla eurobiurw regulacje by można bylo pozwolić sobie na to, aby nie weszły w życie. Z kolei w miarę jak wypływac będa na światło dzienne kolejne "kwiatki" licznba zwolenników ratyfikacji może - a nawet powinna spadać. Jak to rozwiazać?
Przykład można brac z USA gdzie w 1913 roku przegłosowano 16 poprawkę do Konstytucji USA. Poprawka ta wprowadza podatek dochodowy (income tax) i powołuje do życia IRS - amerykański urząd skarbowy. Cały problem polega na tym, że aby prawo obowiązywało musi być ratyfikowane przez poszczególne stany (jest jakas wymagana ilość) a wymagana liczba stanów nigdy owej 16 poprawki nie ratyfikowala. Pomimo to poprawka funkcjonuje zupełnie tak, jakby to nastapiło. W efekcie ludzie płacą podatki pa podstawie przepisu, którego ani rząd ani amerykańska skarbówka nie chcą przytoczyć bo formalnie go nie ma.
Spodziewam się, że brak ratyfikacji TL przez wszystkie państwa czlonkowskie spowoduje dalszą ewolucję przepisów zawartych najpierw w jednolitej eurokonstytucji a teraz w TL i KPP i że prędzej czy później zostaną one wprowadzone - prawnie lub bezprawnie. Przykład jest. A w USA są podobno przepisy pozwalające wprowadzić stan wojenny i wymordować ewentualną opozycję.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka