po co się tam pchali, mogli nie lecieć...

Dowódca sił powietrznych nie podawał wskazań wysokościomierza baro., robił to 2-gi pilot. Sprawa o pierwszorzędnym znaczeniu dla badania katastrofy, ale też na płaszczyźnie czysto mentalnej, honorowej i zwyczajnie ludzkiej znaczy wiele.

Jakby o sprawie nie mówić , ale ktoś w PO zaczął o tym myśleć, oczywiście typowo dla nich-zarządzanie kryzysem, czyli jak wykręcić kota ogonem, bo "na złodzieju czapka gore".

Ten rząd, jak żadnen inny swiom sposobem działania (nie można tego nazwać rządzeniem) odpowiada mentalności dzisiejszych Polaków, i potrafi nas podejść jak pedofil dziecko, z podobnym zresztą skutkiem. Od początku założono taką właśnie "grę",a dysfunkcja mediów pełni tu kluczową rolę.

I daltego,Graś i Niesiołowski ( prawie dzień po dniu), swoimi wypowiedziami (pominę poziom nagromadzonego zwykłego kurewstwa) w rodzaju: "życia to im nie wróci" i "to nic nie zmienia, oni nie żyją" pokazali, że działają według wytyczonego na okoliczność "Błasik/ kokpit" planu.

Obowiąuje następująca "osnowa", wokół której buduje się tendencję-"stało się i już. Nic się nie zmieni".

Jest to niestety dobre odczytanie punktu widzenia katastrofy smoleńskiej u większości Polaków.Rzeczywistość odbierana jest pasywnie, bezrefleksyjnie, ważnym jest tylko czubek własnego nosa, dobro wspólne nie istnieje. Większość chciałaby, o tym już zapomnieć,  po co tyle mówić, roztrząsać, zamknąć to raz na zawsze, stało się, po co lecieli, czasem samoloty spadają, itd...

Niestety jest tak, że skutków smoleńskiej tragedii, ich wpływu na Polskę, który będzie miał konsekwencje na dziesiątki lat (tak, dziesiątki!) obecnie nikt nie jest w stanie przewidzieć, ponieważ Rosja dostała na wyłączność, do dowolnego użytku potężne aktywo. A naród został omotany przez grupkę wygadanych cwaniaków w drogich garniturach.