ez. ez.
221
BLOG

Nie boję się PiSu

ez. ez. Polityka Obserwuj notkę 7

Jestem ateistą, żyjącym w związku niesakramentalnym. W szkole średniej zrezygnowałem z uczęszczania na lekcje religii, w wyborach do władz samorządowych kieruję się wyłącznie dorobkiem kandydata, co sprawiło, że głosowałem już praktycznie na każdą formację polityczną w Polsce. Jestem zwolennikiem wolności słowa i zgromadzeń (fanatycznym) dlatego nie przeszkadzają mi zarówno miesięcznice smoleńskie jak i manify. Za poprzednich rządów PiS wziąłem udział w manifestacji sprzeciwiającej się zakazowi organizacji Parady Równości w Poznaniu. Swój głos oddam na kandydata Prawa i Sprawiedliwości.

Trwająca jeszcze kilka godzin kampania wyborcza zamieniła się w festiwal osobistych zwierzeń związanych głównie z obawami jakie mają przeciwnicy największej partii opozycyjnej przed prawdopodobnym objęciem przez nią władzy. Dzisiaj mamy chyba jakąś kulminację rozmaitych deklaracji politycznych, płynących przede wszystkim z redakcji Gazety Wyborczej. Najpierw cała redakcja, kolektywnie jak rozumiem, opublikowała swoisty katalog grzechów PiSu, w formie dobrze znanych wszystkim ogólników, czyli „wodzostwo, państwo wyznaniowe, zawłaszczanie, upolitycznianie itd.” Nic nowego. Swoje dołożył też Wojciech Kuczok, które boi się z grubsza tego samego ale szczególnie obawia się gloryfikowania polskiej historii, co pisarzowi kojarzy się, jakżeby inaczej, z nazistowskimi Niemcami.

Środowiska, które uważają się za obrońców demokracji, czy wręcz za jej twórców w Polsce po 1989 r. strwożone są nie na żarty. Moim zdaniem niesłusznie. Pamiętam IV RP i mam wrażenie, że był to okres, w którym było o wiele więcej demokracji i wolności niż jest teraz. Oczywiście zdarzały się te zakazy manifestacji ale były to wypadki incydentalne, które uruchomiły przecież falę kontrmanifestacji już nie zakazywanych, bo władza widziała, że przegięła. Czy przez te osiem mijających lat było lepiej? Czy mieliśmy większą swobodę w wyrażaniu opinii? Krytycy takich postaci jak Zygmunt Baumann z pewnością odpowiedzą przecząco. Czy ktokolwiek miał jakieś nieprzyjemności po wznoszeniu haseł w rodzaju: „Giertych do wora a wór do jeziora”? Nie. A obywatele RP skandujący „Donald matole, Twój rząd obalą kibole” owszem.

Nie należę do grupy krytyków PO, którzy twierdzą, że wprowadzili oni jakąś formę zamordyzmu. Uważam, że pod kątem poszanowania wolności słowa jest nieźle, tylko trochę gorzej niż w IVRP. I głupiej, czego przykładem jest poziom intelektualny dziennikarzy Telewizji Publicznej. Czy czystki w TVP po objęciu rządu przez PiS będą się czymś różnić od czystek jakie przeprowadziła PO z PSL? Nie przypominam też sobie aby ABW wkroczyła do redakcji Polityki lub TVN a zwłaszcza w przypadku tego drugiego medium powody byłyby analogiczne do akcji w siedzibie Wprost (nielegalne nagrania polityka).

Polska skręciła na prawo i to jest główna przyczyna lęków środowisk lewicowo-liberalnych. Chociaż prawdę mówiąc, to Polska zawsze była prawicowa a wybory takich partii jak SLD, czy PO były skutkiem wstrzemięźliwości tych ugrupowań w odnoszeniu się do kwestii światopoglądowych. Odkąd Platforma oczadziała od ideologii gender jest dla konserwatystów po prostu niewybieralna. Czy brak reprezentantów opcji szerzenia koncepcji „płci kulturowej” będzie zagrożeniem dla demokracji? Po pierwsze PO na pewno dostanie się do sejmu i jeśli nie uda się to Zjednoczonej Lewicy, to szybko staniemy się świadkami narodzin nowej a właściwie to starej jednak tym razem już jawnej formacji lewicowej. Po drugie, co zrobić z grupami, które np. uważają, że nikt nie powinien ich zmuszać do płacenia podatku dochodowego? Mają teraz w ogóle jakąś reprezentację? Jak, co bardzo prawdopodobne KORWiN nie przekroczy 5% w wyborach, to liberałowie będą niemałą i bardzo pokrzywdzoną grupą społeczną. O grupach rzeczywiście najsłabszych i nie mogących upomnieć się o swoje prawa, czyli dzieciach nie narodzonych nawet nie ma co wspominać.

W demokracji prawa dyktuje większość, co zawsze skutkuje potraktowaniem mniejszości w sposób drugoplanowy. Dopóki nie zostaną przekroczone granice tej dominacji, które doprowadziłyby do buntu i wystąpienia przeciwko władzy, dopóty ma ona szansę rządzić długo. Poprzednie rządy PiS pokazały, że tolerancja na tą partię jest w Polsce mała i nie sądzę aby chciała ona powtarzać błędy sprzed lat. W ogóle nie boję się rozwiązań siłowych, typu strzelanie do górników, bo to, dla partii z solidarnościowym rodowodem było po prostu samobójstwo.

Nie boję się też zamienienia Polski w republikę wyznaniową. Nie przypominam sobie, bym w IV RP miał jakiegoś księdza prowadzącego rozliczającego mnie z moich czynów popełnianych  w życiu prywatnym, które przecież nierzadko stały w rażącej sprzeczności z naukami Kościoła Katolickiego. PiS nie zorganizował akcji odbierania praw wyborczych ludziom nieochrzczonym, niebierzmowanym lub żyjącym bez ślubu. Między 2005 a 2007 rokiem nie doszło także do zamknięcia pism jawnie antyklerykalnych w rodzaju NIE, czy Faktów i Mitów.

Czemu teraz miałoby być inaczej i czy w ogóle ktokolwiek na poważnie wierzy, że Polacy pozwoliliby sobie na wprowadzanie rozwiązań tego typu?

ez.
O mnie ez.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka