zdjęcie poglądowe
zdjęcie poglądowe
replay replay
273
BLOG

Tomasz Terlikowski o obronie „życia” za wszelką cenę

replay replay Rozmaitości Obserwuj notkę 13

W głośnej, powszechnie znanej sprawie naszego rodaka w Plymouth zabrał głos katolicki publicysta Tomasz Terlikowski, nie zostawiając suchej nitki na rozhisteryzowanych obrońcach „życia” za wszelką cenę, którym Terlikowski przypomina, co następuje. 

Odłączenie od aparatury nie zawsze i nie w każdej sytuacji jest eutanazją, i nie zawsze jest złem moralnym. Jakby tego było mało, gdy terapia jest uporczywa i daremna, to (…) podtrzymanie na aparaturze człowieka, którego mózg nie żyje, a działa jedynie pień mózgu może być moralnym złem. Uporczywa terapia jest złem moralnym - i jest to także jasne nauczanie Kościoła. Czy tak jest w tym przypadku? To wiedzą lekarze, a pomóc w decyzji mogą im bioetycy (koniec cytatu), a nie domorośli eksperci od wszystkiego, często emocjonalnie niezrównoważeni. 

Dlatego w podobnych sytuacjach głos decydujący, czy coś jest uporczywą terapią należy do lekarzy i najbliższej rodziny. W tym kontekście termin „rodzina” - jak pisze Terlikowski - w naszej kulturze oznacza małżonka i dzieci. Nie rodziców, nie siostrę, a tym bardziej nie polityków czy opinię publiczną, ale małżonka i dzieci. Odebranie im tego fundamentalnego prawa (…) nie ma nic wspólnego z katolicyzmem czy konserwatyzmem. Do tego stopnia, że np. w Niemczech ośrodki Caritas mają nawet specjalne dokumenty dotyczące ostatniej woli w tym zakresie.  

Na koniec Terlikowski zwraca się do polityków i innych postaci "ze świecznika", żerujących na tragedii naszego rodaka i jego rodziny, w tym do wiceministra Warchoła, który zapowiedział wydanie Polakowi paszportu dyplomatycznego, celem przetransportowania do Polski i dalszego „leczenia” na koszt państwa, co na szczęście zostało zablokowane przez angielskie władze.   

A już pomysł, by człowiekowi, którego mózg - akurat na to wszystko wskazuje - jest martwy, a działa tylko pień mózgu wręczać paszport dyplomatyczny, a potem, wbrew żonie i dzieciom, lekarzom, którzy od początku go leczą transportować do kraju, narażając na niegodną śmierć w czasie transportu jest zwyczajną polityczną hucpą. Z obroną moralności nie ma to nic wspólnego.  

Podobnie – jak się wydaje – nie ma z nią nic wspólnego postawa polskiego Episkopatu, stwierdzającego głosem abp Gądeckiego, że Polaka "de facto skazano na śmierć przez zagłodzenie" oraz aktywistów kliniki Budzik, również wykorzystujących przypadek pana Sławomira głównie do zbijania wizerunkowego kapitału  …  


replay
O mnie replay

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości