w ich kontekście (wzrostu o kilkaset procent) w mediach pojawiła się uspokajająca narracja, że dzięki państwowej osłonie cena gazu dla gospodarstw domowych wzrośnie „tylko” o pięćdziesiąt parę procent, a błędne zakwalifikowanie niektórych mieszkań do nieobjętej ulgami kategorii biznesowej da się przecież szybko skorygować …
no może, ale niech się tak statystyczny Kowalski nie cieszy, bo za to wszystko zapłaci biznes - i to podwójnie, raz za siebie, dwa za te wszystkie ulgi dla wszystkich Kowalskich (o Nowakach nie wspominając), co natychmiast odbije się na cenach wszystkiego …
ale to jeszcze pół biedy, bo skrajnie różne warunki dostępu do „ciepła”, w zależności od tego, czy pochodzi ono ze względnie taniego węgla (spalanego bezpośrednio lub pośrednio), czy z horrendalnie drogiego gazu sprawią, że użytkownicy tego drugiego nie wytrzymają konkurencji …
w efekcie znaczna część (kto wie, czy nie połowa) firm produkcyjnych, usługowych, hoteli, pensjonatów, restauracji itp. – przestanie funkcjonować, przejściowo lub trwale …
w tym przynajmniej jedna z przykładowych trzech piekarni, których piece opalane są odpowiednio - węglem lub drewnem, energią elektryczną oraz gazem …
efektem ubocznym będzie rewolucja na rynku nieruchomości, gdzie w cenie pozostaną wyłącznie lokale zasilane z węglowych ciepłowni i elektrociepłowni - na początku lokale użytkowe, a potem – w miarę zapowiadanego wygaszania systemu ulg dla gospodarstw domowych – również wszystkie inne …
aby fatalnym skutkom wspomnianych dysproporcji jakoś zapobiec koniecznym wydaje się natychmiastowe wyrównanie cen energii, tylko jak to zrobić? …