Przez ostatnich parę lat kilkakrotnie, w różnych serwisach społecznościowych poruszałem problem odszkodowań z ubezpieczenia OC. – Bez skutku. Nadal po wpisaniu go goolowskiego okienka hasła: „Ubezpieczyciele zaniżają odszkodowania” otrzymujemy szereg tytułów zaczynających się, tak jak wpisane hasło. Proszę , zobaczcie sami. Podaję link.
https://www.google.pl/webhp?tab=Tw&ei=Ts_PVMilLovjywOY74DoDw&ved=0CAUQqS4oAg#q=Ubezpieczyciele+zani%C5%BCaj%C4%85+odszkodowania
Pisałem także do „wszystkich świętych” urzędowych, którzy z racji swego istnienia powinni interesować się losem swych obywateli – też bez pozytywnego skutku. Wszyscy odpowiadali mi w jednym „tonie”. A ten ton miał, we wszystkich przypadkach brzmienie podobne do brzmienia „tonu” Rzecznika Praw Obywatelskich, którym się z Państwem podzielę. Oto on: „ W odpowiedzi na Pana pismo itd., itp. ….......... z przykrością informuję, iż Rzecznik nie podejmie przedstawionej przez Pana sprawy do prowadzenia.
W świetle ustawowych kompetencji, Rzecznik Praw Obywatelskich może działać jedynie w zakresie kompetencji przyznanych mu przepisami w/w ustawy.”
Pisma zaś kierowałem do:
- Rzecznika Ubezpieczonych
- Ministerstwa Sprawiedliwości
- Najwyższej Izby Kontroli
- Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Pisałem także do niektórych posłów. Jednemu, w Szczecinie, to nawet osobiście złożyłem wizytę. Choć obiecał, ale mi nie odpowiedział.
Wszyscy okazali się ogniwami Polskiej Władzy niekompetentnymi, bezradnymi w sprawie, która Polskim Obywatelom, mającym polisę z ubezpieczenia OC, poszkodowanym w niezawinionych wypadkach drogowych przynosi olbrzymie szkody poza wypadkowe, a będące skutkami manipulacyjnych zabiegów ubezpieczycieli.
To że z w/w urzędów nie otrzymałem odpowiedzi, to można by powiedzieć – pół biedy. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że właśnie państwowe organy, które powinny, z racji przypisanych im obowiązków stać na straży praworządności, równości wobec prawa, ochrony przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi, czyli dbać o przestrzeganie Art. 32 i 76 Konstytucji zadbały o – no zgadnijcie o kogo? – Na pewno racjonalnie myślący człowiek nie odgadnie. – Organy te zadbały o ubezpieczycieli, a nie o poszkodowanych w wypadkach – nie o ludzi, którym przydarzyło się nieszczęście.
Oto Rzecznik Ubezpieczonych dnia 6 lipca 2005 r. występuje do Sądu Najwyższego z wnioskiem o treści: „Czy na podstawie przepisu art. 363 § 1 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. 1964 r. Nr 16 poz. 93 z poźn. zm.) za „nadmierne trudności lub koszty przywrócenia stanu poprzedniego” można uznać koszt naprawy uszkodzonego pojazdu, który nie jest równy lub nie przekracza 100% jego wartości sprzed szkody?” Sami widzicie, że Rzecznik Ubezpieczonych formułując wniosek uznał, że koszty naprawy uszkodzonego pojazdu przekraczające 100% jego wartości sprzed szkody należy uznać, za trudności i koszty nadmierne, dla zobowiązanego. On nie miał wątpliwości, co do interpretacji drugiego zdania w paragrafie pierwszym art. 363 Kodeksu Cywilnego o brzmieniu: „Jednakże gdyby przywrócenie stanu poprzedniego było niemożliwe albo gdyby pociągało za sobą dla zobowiązanego nadmierne trudności lub koszty, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do świadczenia w pieniądzu.” On z góry wiedział, że nadmiernymi trudnościami lub kosztami przywrócenia stanu poprzedniego to są właśnie te przekraczające 100% wartości pojazdu sprzed szkody. On zwracając się do Sądu Najwyższego oczekiwał tylko „przyklepania” stosowanego od dawna, przez ubezpieczycieli „wykrętu” przed prawidłowym przeprowadzeniem procesu likwidacji szkody z ubezpieczenia OC, powstałej w ruchu drogowym. Tym „wykrętem”, który ja nazwałbym „Trolem” procesu likwidacji szkód z OC była i jest nadal tzw. „Szkoda całkowita”.
No i wyobraźcie sobie, że Sąd Najwyższy, naszej Rzeczpospolitej Polskiej – choć nie otwarcie – ale po zastosowaniu – że tak się wyrażę - „obejściówki” sprawę przyklepał. Oficjalnie nasz, Niezawisły Sąd Najwyższy „Postanowił odmówić podjęcia uchwały.” Jednak w dalszej treści swego uzasadnienia, która z odmową podjęcia uchwały ma tyle wspólnego, co rzep z psim ogonem, napisał: „ Za utrwalony należy zatem uznać pogląd, że koszt naprawy uszkodzonego w wypadku komunikacyjnym pojazdu, nie przewyższający jego wartości sprzed wypadku, nie jest nadmierny w rozumieniu art. 363 § 1 kc. Pogląd ten aprobowany jest w doktrynie.
W obowiązkowym ubezpieczeniu komunikacyjnym OC ma zastosowanie zasada pełnego odszkodowania wyrażona w art. 361 § 2 kc, a ubezpieczyciel z tytułu odpowiedzialności gwarancyjnej wypłaca poszkodowanemu świadczenie pieniężne w granicach odpowiedzialności sprawczej posiadacza lub kierowcy pojazdu mechanicznego (art. 822 § 1 kc). Suma pieniężna wypłacona przez zakład ubezpieczeń nie może być jednak wyższa od poniesionej szkody (art. 824[1] § 1 kc) i przede wszystkim na tym tle zachodzi potrzeba oceny, czy koszt restytucji jest dla zobowiązanego nadmierny (art. 363 § 1 zd. drugie kc). Przyjmuje się, że nieopłacalność naprawy, będąca przesłanką wystąpienia tzw. szkody całkowitej, ma miejsce wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu sprzed wypadku. Stan majątku poszkodowanego, niezakłócony zdarzeniem ubezpieczeniowym, wyznacza bowiem rozmiar należnego odszkodowania. Całość w: Postanowienie Składu Siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 12 stycznia 2006 r. III CZP 76/2005.
Ubezpieczycielom, o nic więcej nie chodziło. Dla nich operacja „Rzecznika Ubezpieczycieli” wespół ze Sądem Najwyższym – Niezawisłym, podziałała, jak przysłowiowa woda na młyn. Teraz już bez żadnych oporów mogą „oporządzać” poszkodowanych na „Szkodę całkowitą” i jej pochodną „Metodę różnicową”, według której odszkodowaniem jest kwota stanowiąca różnicę pomiędzy wartością pojazdu sprzed wypadku i jego wartością po wypadku. Opierając się na własnym doświadczeniu, jak też na doświadczeniach innych poszkodowanych, którzy je opisali na stronach w internecie, mogę uznać za prawdziwą wypowiedź o treści: „Odszkodowanie wyliczone metodą szkody całkowitej pozwala zaoszczędzić Ubezpieczycielowi średnio 50% wypłaconego odszkodowania. Stosowanie tych praktyk odbywa się jednak kosztem poszkodowanego.” (Zaczerpnięto z artykułu pt. Likwidacja szkód komunikacyjnych, pod adresem: http://www.profilauto.pl/?page_id=127
Na potwierdzenie słuszności twierdzenia, że ubezpieczyciele, dzięki szkodzie całkowitej zaniżają odszkodowania świadczy także, wspomniana na wstępie duża ilość skarg, jak też olbrzymie – sięgające, rocznie kilka miliardów – zyski.
Należałoby się zastanowić nad odpowiedzią na pytanie: Czy obie, państwowe instytucje - Rzecznik Ubezpieczonych i Sąd Najwyższy – posiedli świadomość skutków swoich działań? Swoje pytanie sformułowałem w taki sposób, aby nie zapytać wprost: W czyim interesie zadziałały obie, państwowe instytucje? - Istniejąca rzeczywistość krzyczy i to głośno – na pewno nie w interesie poszkodowanych. Usankcjonowana przez Sąd Najwyższy „Szkoda całkowita” mimo że w żadnym akcie prawnym nie występuje, to w likwidacji szkód, służy ubezpieczycielom jako niewyczerpane źródło kolosalnych dochodów. Że jej skala szkodliwości nie zainteresowała żadnego z organów państwowych strzegących obywateli przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi, to dziw nad dziwy. - Czyżby do tego przyczyniły się – ubezpieczycieli – wpływy?
Kończąc Proszę Usilnie Wszystkich mogących odmienić los poszkodowanych, a powściągnąć zachłanność ubezpieczycieli, o podjęcie działań, które doprowadzą do uregulowań prawnych uniemożliwiających ubezpieczycielom łupienie poszkodowanych w niezawinionych wypadkach komunikacyjnych, których likwidacja dokonywana jest z ubezpieczenia OC.
Podstawową zasadą w likwidacji szkody z OC powinno być doprowadzenie mienia poszkodowanego do stanu sprzed wypadku. Sam Sąd Najwyższy napisał: „Stan majątku poszkodowanego, niezakłócony zdarzeniem ubezpieczeniowym, wyznacza bowiem rozmiar należnego odszkodowania.” A stanem majątku poszkodowanego niezakłóconym zdarzeniem ubezpieczeniowym był pojazd sprawny technicznie. Dlatego też obligatoryjnym obowiązkiem ubezpieczyciela powinno być doprowadzenie majątku poszkodowanego do stanu sprzed zdarzenia ubezpieczeniowego, czyli do posiadania pojazdu tej samej marki, w stanie maksymalnie zbliżonym do posiadanego przed zdarzeniem ubezpieczeniowym. Wybór sposobu doprowadzenia majątku poszkodowanego do stanu sprzed zdarzenia komunikacyjnego powinno się pozostawić zobowiązanemu ubezpieczycielowi. Inne sposoby likwidacji szkód mogłyby być przeprowadzane w drodze indywidualnych pertraktacji stron.
Obecnie istniejący stan faworyzuje stronę zobowiązaną do likwidacji szkody, co jest niezgodne z obowiązującym prawem, tak w Polsce jak i w Unii Europejskiej.
Szersze rozwinięcie problemu „Szkody całkowitej” można znaleźć w:
http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/szkoda-ca%C5%82kowita-stosowana-w-polskim-prawie-otworzy%C5%82-puszk%C4%99-pandory
http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/czy-najwi%C4%99ksze-bezprawie-jest-w-polskim-prawie
Inne tematy w dziale Społeczeństwo