Dzień jak codzień - czasem się słyszy.
- Czyż w każdym tyleż zgiełku i tyleż ciszy?
Czy każdemu nadamy miano - miły?
A jeśli, w nim destrukcji siły nam ćwieka zabiły?
Czy wtedy, z jego biegu będziem się cieszyli
I chętnie, w swych progach bliźnich gościli?
Czy każdy dzień, nas traktuje, jako swe dzieci?
Co powie ten, któremu słońce w oczy świeci?
„Dzień, jak co dzień” – coś mi się wydaje
Całej prawdy o dniach nie oddaje.
To zwykła pobieżność, dni postrzegania
I biegu rzeczy – z grubsza traktowania.
Bo gdybyśmy się przyjrzeli należycie
Zauważylibyśmy różnice, już o świcie.
– A i sny, o swe prawa się upominają
Jako że dnie, o północy się zaczynają.
– Na to, co w danym dniu będzie się działo?
Wielość zdarzeń, wpływ będzie miało.
Każdy jest kowalem swego losu – powiadają.
Ci, wpływu zdarzeń, na los nie uwzględniają.
– No, bo jeśli zdarzenia kształtują nasze dni
To czy zawsze, obraną ścieżką będziemy szli?
Ale choć wiemy, że nie wszystko od nas zależy
Działajmy, bo dobro, samo, ku nam nie przybieży.
Weźmy, więc w dłonie, kilofy i młoty
Nie bacząc na wszelakie, dnia wykroty.
Kujmy swoje losy, póki doczesne ciało
Parę kropel energii będzie zawierało.
Okryjmy je, więc płaszczem pomysłowości
On ułatwi odpieranie ataków przypadkowości.
Im więcej, szkodzących zdarzeń odeprzemy
Tym większy wpływ, na bieg dnia osiągniemy.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo