Ciężka do zdefiniowania
Dokuczliwa niczym zgaga
Wspomnieniami pogmatwana
Łazi po bezmyślności
Jak mrówka wśród zarośli
Swoje fusy uczuciowe
Wylewa wprost na głowę.
Pod czaszkę się wciska
Wywleka z niej skrytości
– Najczęściej przypadłości
A choć powieki zamykamy
Kłuje w oczy drwinami.
Czy pamiętasz te draństwo
Któreś popełniał z ochotą
– Pyta szyderczo.
Mimo ciemności nocy
Trafia w czułe miejsca
Do głowy się wdziera
Przyprawiając o mdłości
Bolesne rany rozdrapuje
Pławi się w naszej niemocy
Często do samego rana
– Od północy.