MCeti MCeti
156
BLOG

Dlaczego lubimy tkwić po uszy w problemach?

MCeti MCeti Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

image

Nie ma dnia, żeby ktoś mi się na coś nie skarżył. A to na szefa, na męża, na bolący kręgosłup, na tłumy, na upały. Miło jest się czasem pożalić, no ale bez przesady. Ileż można tkwić w zgryzocie?

Moi znajomi często mówią mi, że nie mają co ze sobą zrobić. Nudzą się jak mopsy. Na takie stwierdzenia opadają mi ręce. Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Bo widzicie, kiedy budzę się o poranku, narasta we mnie przerażenie.

Nieważne jak bardzo się staram, jak wiele robię, bądź nie robię....i tak nigdy nie starcza mi czasu, żeby wykonać całą listę zadań. Bo tyle jest do zrobienia, do napisania, do działania. Dla chcącego nic trudnego. Kiedy znajomi mówią mi, że brak im pomysłu na siebie, nie mogę wyjść ze zdumienia. Mnie przeszkadza raczej nadmiar pomysłów na to co mogłabym robić. Faktycznie, są rzeczy których nigdy się nie podejmę. Na przykład nigdy nie zostanę linoskoczkiem. Jednak po za nimi....rany. Cztery pomysły na własny buisness, na akcje społeczne, na wolontariat, cała lista języków do nauki, książek do przeczytania, sportów do uprawiania, utworów do grania...tu nie chodzi o żadne talenty. Bądźmy szczerzy, Mozartem na przykład nie jestem i chyba raczej nie będę, no ale to nie znaczy że nie zamierzam próbować. 

Wydaje się, że kluczem jest, żeby nam się chciało chcieć. 

To tak jak z problemami. Bardzo często spotykam się z postawą typu "Zrobiłbym coś, ale w sumie to tego nie zrobię bo mi się nie chce..."

Podaję przykład.

Pani w schronisku skarży mi się, że na starość przytyła na brzuchu. Sugeruję, żeby zapisała się na siłownie. Mówi, że na to nie ma pieniędzy.

- To może codziennie domowy trening? - sugeruję

- Po pracy to nie mam siły...

- A rano?

- Eeee, ale to wstać się nie chce...

- Dieta?

- No, ale to trzeba trzymać jakiś czas...

No dobra, myślę. No to jak się nie chce trzymać diety, to po co narzekać na fałdki? Już nie lepiej je polubić? 

Na tej samej zasadzie, przyjaciółka skarży się, że nie ma co robić.

- Spoko, jutro jadę autostopem do Berlina. Jedziesz ze mną? 

- No co ty, zwariowałaś?

- No to może poczytasz książkę?

- Eeee...

- Ok, idziemy na spacer? Na kawę? Do parku?

- Nieeeee....

No i cóż. W stadninie, w której jeżdżę konno pracownica mówi mi, że nie cierpi tego czym się zajmuje i nie może dłużej wytrzymać z szefową.

- Słuchaj, ostatnio przeglądałam oferty pracy. Widziałam, że firma szuka kogoś do opieki nad seniorem w Anglii. Sześć tysięcy za miesiąc, nie musisz znać języka, bo zapewniają kurs. Masz też zakwaterowanie i wyżywienie. Wspominałam o ubezpieczeniu?

-Nieee...nie chcę wyjeżdżać z Polski...

- Rozumiem, no to słuchaj. Ostatnio widziałam, że tutaj obok szukają kogoś do sprzątania apartamentów od zaraz. Doświadczenie nie jest wymagane i płacą 4500 od ręki. Może to coś dla ciebie? 

- Ale w sumie to ja się przywiązałam do koni...

I gadaj tu z taką. No to po co tyle narzekać? Może lepiej przyznać przed sobą, że wolimy sobie tkwić w naszym znudzeniu i niezadowoleniu zamiast skarżyć się na los? Nie wszystko da się tak prosto rozwiązać, to jasne. Ale rozwiązanie takie czy inne znajdzie się zawsze.Tylko czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu, a to chyba często stanowi zbyt duże wyzwanie.

MCeti
O mnie MCeti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości