Zbyszek Zbyszek
58
BLOG

Nigdy nie zapominaj, nigdy nie wybaczaj czyli o sztuce wybaczania

Zbyszek Zbyszek Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
  • Wybaczanie jest potrzebną, korzystną postawą w przypadku jednostek i grup.
  • Pierwszą antytezą wybaczenia jego odrzucenie.
  • Drugą antytezą jest infantylna wersja wybaczania, która przeinacza jego istotę.
  • Obie: zaprzeczenie i przeinaczenie budują zło i nieszczęście. Wybaczanie to droga do dobra i szczęścia.


"Nigdy nie zapominaj. Nigdy nie wybaczaj." - to powiedzenie zrobiło w świecie oszałamiającą karierę. Od reakcji Ormian na tureckie ludobójstwo, po sensacyjne powieści Lee Childa. Bywa mottem kultur, społeczności, ludów, instytucji i jednostek. Jest wyrazem dążenia do dominacji, do podporządkowania sobie rzeczywistości, którą wypowiadający uważa za złą. Jest ta sentencja lub jej echo w każdym z nas. Jest w nas zawsze wtedy, gdy pragniemy cierpienia drugiego, bólu drugiego, by w ten sposób sprawiedliwości stało się zadość, ale co ważniejsze a nie zawsze odkryte i jawne, by w ten sposób uzyskać spokój i nadać rzeczywistości kształt wg. naszej woli.

A jednak chrześcijaństwo, na którym zbudowany został Zachód, a którego usiłuje się wyrzec, którego się wyrzeka każdego dnia, któremu zaprzecza prymitywnymi fantazmatami o liberalizmie i ateizmie jako wyzwoleniu człowieka, zaproponowało inną receptę życiową: "Wybaczaj zawsze" - bo tak właśnie wypada przetłumaczyć Jezusowe "Nie mówię, że masz wybaczyć siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy".

Zatem w opozycji są: wybaczanie i jego odmowa. Postawa chrześcijańska i ta antychrześcijańska, choć także ludzka, bo w każdym z nas są różne tendencje, możliwości, które w różnym stopniu przejawiają się w życiu, stąd - nie ma człowieka bez grzechu. Bo nie ma. Bo grzechem, czyli błędem, a nie winą, chociaż błędem, który może być gorszy niż wina, bo rodzi, jak to błąd, konsekwencje, których powodem jest sama materia rzeczywistości i nasz błąd, a nie woluntarystyczny wyrok Pana Boga w odpowiedzi na nasze winy - polegające na przekroczeniu nieprzekraczalnego i świętego kodeksu. 

Ale oprócz zgubnego "Nigdy nie przebaczaj"  przebaczenie ma jeszcze jednego, równie groźnego, ale trudniejszego do zauważenia wroga. Jest to infantylna wersja "Przebaczaj", propagowana czasem przez kościół, może rzetelniej byłoby powiedzieć - przez kler tego kościoła, ale czasem i sfery nie mające z kościołem czy religią nic wspólnego. Ta niebezpieczna wersja polega na przeinaczeniu sensu i istoty przebaczenia, i daje się wyrazić słowami: "Wybacz i zapomnij". Stanowi wezwanie do przywrócenia winowajcy do sytuacji przed jego przewiną, wymazaniu z pamięci tego, co zrobił "w imię pojednania i wybaczenia". Powrocie do relacji, jak gdyby nigdy nie było tego, co było. Stanowi wezwanie do odstąpienia od karania za zło. Wymazania uczynionego zła z rzeczywistości. "Grubą kreską odkreślamy".

Infantylna wersja przebaczenia miesza dobro, ze złem. Wbudowuje zło w rzeczywistość, bo zło, nawet to z przeszłości, nie znika, istnieje w swoich skutkach, efektach, konsekwencjach, ludziach i ich postawach. Przez nie propaguje się w przyszłość, więc infantylna wersja przebaczania współtworzy zło, przyczynia się do zła pod płaszczykiem i w stroju wyjątkowej szlachetności, będąc w istocie skrajnie szkodliwą głupotą "Lepiej spotkać niedźwiedzicę, która straciła młode, niż głupca z jego głupotą"  (K.Prz. 17,12) Zadziwiające, to na marginesie, jak infantylnego podejścia do słów Biblii nas nauczono: z jednej strony uczono nas wierzyć w literalną prawdziwość przedstawianych tam wydarzeń, z drugiej traktować elementy mądrościowe z dystansem i  lekceważeniem jako bajki. Jest odwrotnie.

Infantylna, zdeformowana, wersja wybaczania szczególnie odpowiada rządzącym (to nie tylko politycy) i dlatego bywa przez nich promowana, stręczona zwykłym ludziom. A to z prostego powodu. Oni chcą bezpieczeństwa i braku realnej odpowiedzialności za własne, może nieznane jeszcze ludziom winy. Stąd budują skojarzenie: wybaczenie oznacza brak odpowiedzialności i konsekwencji.

W każdym człowieku jest zło i w każdym jest dobro. Każdy z nas indywidualnie i grupowo jest w drodze, do dobra lub do zła. Czasem się kręcimy, nie mogąc wybrać, czasem śmielej zdążamy w jednym z dwóch kierunków, bywa pewni siebie, bywa z bagażem wątpliwości. By oddać się Bogu i w ten sposób stać się sobą, by postawić na swoim i w ten sposób zwyciężyć. Bóg patrzy na człowieka, zwracając uwagę na dobro, choć nie tracąc z pola widzenia zła. Diabeł odwrotnie, patrzy na człowieka, widząc w nim zło, choć widzi, ale nie chce wziąć pod uwagę dobra.

Z problemem wybaczania związana jest sytuacja wybaczającego. Często jest tak, że człowiek nie ma możliwości wyegzekwowania sprawiedliwości. "Nigdy nie zapominaj, nigdy nie wybaczaj" staje się wtedy niekończącym się bólem, ożywianą - poprzez przywoływanie - krzywdą, której obecność ma człowieka prowadzić do ulgi, gdy sprawiedliwość zostanie wymierzona. Ale bywa całkiem często, że ona nigdy nie jest możliwa do wymierzenia, przynajmniej tu. Wtedy człowiek gorzknieje, staje się agresywny, bo cierpi. Cierpi cierpienie, które było kiedyś, ale je - w niekończący się sposób? - reaktywuje, nim żyje i to cierpienie żyje człowiekiem. Dążenie do "Bądź wola moja" staje się przekleństwem.

Odmowa wybaczenia, to nie dostrzeganie w człowieku dobra. Wybaczanie infantylne, to nie dostrzeganie w człowieku zła. Wybaczanie normalne to skarb dla wybaczającego i tego, komu się wybacza. Takie wybaczanie nie anuluje potrzebnej kary. Nie powoduje odstąpienia od jej wymierzenia, choć może szukać okoliczności łagodzących. Takie wybaczanie widzi w człowieku i zzło i niemożliwe od wyeliminowania dobro. Święty Jan Paweł II nie prosił władz o uwolnienie z więzienia, odbywającego tam karę zamachowcy, który próbował go zabić. Odwiedził tego, który go skrzywdził i mu wybaczył. Ale zostawił go w tym więzieniu, bo kara była i należna i potrzebna. Infantyliści nie lubią kar ani wyciągania konsekwencji za popełnione zło. Propagują w ten sposób chaos i krzywdę. Byle tylko grzecznie, łagodnie i bezboleśnie, szczególnie dla krzywdzicieli.

Normalne wybaczanie uwalnia wybaczającego. Odłącza go od szatańskiej pułapki przeżywania ciągłej frustracji poprzez dręczenie się z takiego oto powodu, że sprawiedliwości nie stało się, nie stanie się, zadość. Ono nie powoduje powrotu do stanu sprzed popełnionego zła, ale oferuje nowe otwarcie na drodze do dobra. Wybaczający i winowajca nie wracają do takich samych relacji, konsekwencje, na tyle ile to możliwe powinny być wyciągnięte, pamięć o popełnionym złu jest na zawsze, ale dostrzegać w człowieku możemy dobro, tę iskrę i szansę, która może zaowocować. Tak patrzy na człowieka Bóg. Tak patrzeć możemy sami na siebie, świadomi wszystkich naszych ułomności i popełnionych błędów, ale zwracać uwagę na dobro. Wtedy ten, komu się wybaczy może zrobić krok naprzód. Może stopniowo i powoli przekroczyć własne zło i zrobić coś dobrego. Owo przekraczanie - w przypadku każdego z nas - jest fundamentem życia, jest procesem transcendencji, podróży DO, tego, czego nie ma, ale co może być, zaistnieć.

Wybaczanie to wolność. Wybaczanie to prawda. Wybaczanie to realna zdolność do wymierzania potrzebnej sprawiedliwości i przywrócenie do pozytywnego stanu. Być może wybaczanie jest możliwie dzięki świadomości istnienia Boga. Ale tego Boga chrześcijańskiego, bo ludzie różnie sobie Boga potrafią namalować, także w taki sposób niewybaczający, także w sposób wybaczający infantylnie, tak że już żadna transcendencja i przemiana nie jest możliwa, bo nie jest potrzebna, bo wszystko okej i zostało zapomniane. Wybaczajmy z serca. Wszystkim. To największy prezent dla siebie samego, dla tych, komu nasze wybaczenie jest potrzebne, dla Tego, który patrzy na nas z wysoka, z niska, z zewnątrz i z wewnątrz nas, i jest ciekawy, co my tam jeszcze zrobimy, wymyślimy, kim się staniemy....

"Nigdy nie zapominaj. Zawsze wybaczaj"

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości