MCeti MCeti
1183
BLOG

Oscypek Halal i burka w parzenice

MCeti MCeti Obyczaje Obserwuj temat Obserwuj notkę 20


     

    To już się zaczęło. Są wszędzie. Parzą kawę w imbrykach przy kuźnickiej tamie, ustawiają się tłumnie w kolejkach po zapiekanki, szturmują Morskie Oko, a dzielniejsi ruszają nawet na Kasprowy Wierch. Jednak dla większości wysokie góry są zbyt przerażające - wolą pielgrzymować tam i z powrotem po Krupówkach - mogą wtedy łączyć aktywny wypoczynek łączą z zakupowym szaleństwem. Potomkowie Abu Bakra i Alego śladami dziadów dotarli aż na ziemie Polskie i rozbili obóz na Podtatrzu. Skąd pochodzą? Najczęściej z Kataru, z Arabii Saudyjskiej i z Dubaju. Dla wielu rdzennych Podhalan obecność wyznawców Mahometa na ich terytorium jest jak płachta na byka. Nie po to maszerowali dzielnie do urn wyborczych, nie po to kwestowali o białą i jednokolorową Polskę. Niby to nie uchodźcy, ale arab to zawsze przybysz obcy. Ciemna karnacja, charakterystyczny chrapliwy język i błyszczące oczy kobiet, które wyglądają przez szparki burek budzą niepokój lokalsów.

 

 - Eh patrz, znowu idą te Araby - mówi do mnie pani Krysia z baru na Włosienicy

Burka na horyzoncie zwiastuje problem. 

- Zamówić porządnie nie umieją, nic im nie smakuje, a do tego chcą płacić w dolarach.

Ostatnio godzinę zastanawiali się zanim zamówili u mnie bigos, a potem podnieśli wrzask na widok kawałków wieprzowiny ! A żebyś ty widziała jak oni brudzą… Na co nam przyszło Jezusie Kochany, żeby się z tymi Mahometanami szarpać. Idź, ty ich obsłuż, a ja się chowam - pani Krysia znika za kontuarem zostawiając mnie z przybyszami.

Myślę sobie, że problem byłby dopiero, gdyby nie daj Boże, goście z Bliskiego Wschodu zdecydowali się na kaszankę. To dopiero musiałby być dramat. Arabowie wybierają tylko to, co jest „halal” - uwielbiają oscypki, którymi chętnie wypełniają walizki. Gustują w bundzu, a mniej ortodoksyjni przymierzają się do kwaśnicy.

  Grupa młodych kobiet z Abu Dżabi zamawia u mnie siedem razy cappuccino. Dosyć przyjemnie się z nimi rozmawia, chcą płacić w euro, ale tłumaczę im, że przyjmujemy tylko złotówki i wskazuję drogę do najbliższego bankomatu. Kobiety należą do tych uprzejmych.

Są dwa rodzaje - tłumaczy mi szeptem Magda, kelnerka wydająca śniadania w czterogwiazdkowym hotelu w centrum Zakopanego.

Ci młodzi, którzy przyjeżdżają zwiedzać indywidualnie i całe rodziny. Wystrzegaj się rodzin. Jak jakąś zobaczysz, to lepiej zmień salę. 

Dlaczego? - ciekawię się

  Odpowiedź przybywa w postaci grupy przybyszów z Dżakarty.

O młoda, ty ponoć świetnie znasz języki, obsłuż Państwa - cieszy się mój przełożony.

No i się zaczyna. Bogata oferta bufetowa chyba nie jest wystarczająca, bo pada zamówienie na omlety. Dwa z sześciu zostają zwrócone z przykazaniem:

More vegetables, fried 

Wracam z pachnącymi omletami, na których rumienią się warzywa i nagle słyszę :

- No! Can it be without pepper?

I tak jest zawsze - wzdycha Magda, gdy zwracam jej nieszczęsne śniadanie.


     Zegar tyka, wybija godzina zamknięcia restauracji,a rodzinka nigdzie się nie wybiera. Rozsiedli się nad brudnymi talerzami, nietkniętymi płatkami, kawałkami jajek i nad czymś deliberują.

- Zawsze najbrudniejsze stoliki, zawsze jakieś pretensje, głośni są, dzieciaki robią co chcą… - wylicza szefowa kuchni zerkając przez okienko do wydawania potraw.

     Faktycznie, podczas pracy w hotelu szybko zauważam, że wiele arabskich rodzin o pozostawienie porządku się nie troszczy. Ale czy Polacy czasem nie są gorsi? W końcu to tony naszych rodaków rokrocznie zostawiają w Tatrach kilka milionów ton śmieci. Dla przykładu, podczas akcji Czyste Tatry w roku 2018 wolontariusze znieśli ze szlaków około 420 kilogramów odpadków. Zważywszy, że szlaki tatrzańskie i tak są w miarę regularnie sprzątane, ponieważ TPN prowadzi program całorocznego wolontariatu polegającego na oczyszczaniu dróg turystycznych ze śmieci.

- No, wśród naszych też brudasy się zdarzają, ale jednak z tymi arabami zawsze coś nie gra.

Niektóre zachowania faktycznie mogą wydać się Polakom egzotyczne. Nie co dzień widuje się sułtana odpoczywającego z całym haremem nad tatrzańskim potokiem. Czarne limuzyny i prywatne taksówki krążą po mieście wieczorami, a biura podróży dwoją się i troją w wymyślaniu atrakcji dla arabskich gości. Od Spływów Dunajcem, po jazdę konną - gama rozrywek jest szeroka. Gościom się tu podoba. Według nich góry są piękne, mieszkańcy przyjaźni, a jedzenie znakomite.

Ciekawi mnie skąd nagle takie zainteresowanie Podhalem.

- Jest u nas taki znany Youtuber, you know? Odwiedził Zakopane i nagrał relację, w której zapewnia, jak wspaniałe to miejsce. No więc każdy kto może sobie na to pozwolić, zdecydował się Zakopane odwiedzić - tłumaczy mi Ahmed.

Przyjechał z dwoma żonami i trójką dzieci. Byli już na Gubałówce, zajrzeli do wylotu Kościeliskiej i posiedzieli w karczmie. Przed wyjazdem planują jeszcze wybrać się do Term. Poznaję ich rodzinę w stajni, do której przyjechali na prośbę młodszej córki, która marzyła o przejażdżce na kucyku. Pochodzą z Kataru, angielskim posługują się świetnie, nawet najmłodsi. Kobiety chętnie pstrykają zdjęcia Aishy na srokatym kucu. Potem chwalą się swoimi przeżyciami na Instagramie z hashtagiem #exotictravels.


     Kupują pluszowe owieczki, czapki z piórami, rozsiadają się w karczmach, wożą bryczkami - wydaje się, że prędko tej fali się nie pozbędziemy. Ale czy z nią nie przybędzie fala nienawiści? 

Niektórzy już teraz patrzą spod oka, czasem zdarzają się zaczepki. Jednak biorąc pod uwagę, że „Arab ma gest”, górale będą raczej gotowi przymknąć oko. Goście, choć w wysokie góry nie chodzą, chętnie wyjeżdżają schodami na dach nowo - powstałej galerii handlowej. 

- Dał mi taki ostatnio napiwek pindziesiąt złotych - cieszy się gazda powożący bryczką na Krupówkach.


     Bądź co bądź, burka, aż tak bardzo się nie różni od góralskiej chusty. Kto wie? Może na Wschodzie pojawi się niedługo nowy trend i na pokazach mody zobaczymy hidżaby z parzenicami? Byłaby to niezła gratka i nowe bijące źródło dutków.






MCeti
O mnie MCeti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości