Marcin Tomala Marcin Tomala
986
BLOG

Najgorszy debiut od lat

Marcin Tomala Marcin Tomala Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Zamieszanie wokół zgrupowania reprezentacji Polski przed debiutem Adama Nawałki ocierało się wg mnie o kabaret. Relacje jaki to nowy pan wychowawca groźny, krzyczy głośno, gwiazd się nie ulęknie i porządek zrobi. Obiadku nikt zacząć jeść nie może, jak pan Adam przy stole nie usiądzie, a skończyć także nie wolno, póki się ładnie nie odbije i kulturalnie nie podziękuje. Rygor musi być, a ciężka praca to podstawa.

O tym jak silny charakter i wolę zmian pan trener posiada udowadnia powołany przez niego skład i wybrany kapitan. Szaleńcza odwaga i szukanie nowych rozwiązań sprawiły zapewne, że w swej napoleońskiej wręcz zagrywce ulubieniec prezesa Bońka ustawił zespół w sposób systemowo identyczny, jak ten, w którym zbieraliśmy równe baty w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii. Nowatorskie podejście sprawiło także, że swe zmiany w kadrze rozpoczął od przemeblowania bloku obronnego. Gdy mi w świętej naiwności wydawało się, że mamy w końcu na środku obrony graczy, którzy choć elementarne pojęcie o piłce mają (Glik i Szukała) to selekcjoner właśnie na przykładzie tej formacji postanowił udowodnić wszystkim, jaki jest światłym rewolucjonistą.

Nie będę się pastwił nad Jędrzejczykiem, Kamińskim, Kosznikiem czy Olkowskim. Ze Słowacją cała drużyna zagrała katastrofalnie. Tylko jestem ciekaw, ile czasu potrzeba, by zrozumieć, że system gry, który tak uparcie próbujemy kopiować od najlepszych w Europie, w naszym przypadku kompletnie się nie sprawdza. Próbowanie na kluczowych pozycjach średnich graczy z tragicznej ekstraklasy to nieporozumienie, delikatnie rzecz ujmując. Chcesz robić rewolucję? Tak, najłatwiej odstawić Glika, powołać paru kolegów z Górnika, rozprawiać sobie z Borkiem czy Kołtoniem o tym, jak to z Obraniakiem będziemy w cztery oczy rozmawiać, ale trza mieć chęć i wolę, by orzełka na piersi nosić... A kapitanem pozostaje Kuby i święte boiskowe krowy dalej sobie udają z uśmiechem na twarzy, że im zależy.

Miał okazję trener Nawałka pokazać, że ma charakter. Zaryzykować, coś zmienić. To co nam zafundował w meczu ze Słowacją to nie zmiana, to ponury żart. Słowacją, przypomnę może dla ścisłości, która remisuje z Liechtensteinem, eliminacje przegrywa z kretesem, plącze się w rankingu FIFA gdzieś w naszych okolicach, a dobrego meczu nie zagrała od ponad roku. Przy nas wyglądają jak wirtuozi futbolu. 

Każdemu kto spróbuje z kolei powiedzieć "e tam, słabych kopaczy mamy, żaden trener nic z nimi nie zrobi" śmiechem zabiję. Albo zakładamy, że można z tych ludzi stworzyć coś na miarę drużyny walczącej z drużynami pokroju Islandii czy Słowacji (a moim zdaniem można), albo rozpędzić to towarzystwo wzajemnej adoracji na cztery wiatry (prezez PZPN-u pisze sms-iki dziennikarzowi sportowemu w trakcie meczu na Canal+, tu sobie cukrują, tam sobie pomstują, gdzie indziej brutalna analiza, a kaska leci, kibice tłumnie na mecz i tak chodzą).

Spoglądam jeszcze na koniec na pomeczową wypowiedź Adama Nawałki. "Musimy ruszyć do ciężkiej pracy". (...) jednak to przyjąć, zaakceptować, to początek drogi. Takie mecze muszą wpłynąć na to, by zawodnicy sięgnęli do najgłębszych pokładów determinacji. Oczywiście wyciągniemy wnioski, podejmiemy analizę, ale najważniejsze po takim meczu jest to, by zebrać się i ruszyć do ciężkiej pracy."

Po pierwsze, gdzieś to już chyba słyszałem - już wiem, wypisz wymaluj premier Tusk. Po drugie -dowcipniś z niego i jajcarz, widzę. Ewentualnie komuś pomyliły się role. Trener Nawałka wygląda dziś troszkę jak ten Bogu ducha winny Kosznik/Kamiński wyglądał przy Hamsiku - to nie jest Górnik, to nie jest polska liga, a nam nie jest potrzebny kolonijny wychowawca-trener (najlepiej niech ich jeszcze w góry weźmie na obóz kondycyjny). Potrzebny jest selekcjoner z rzeczywistą wizją i umiejętnościami. A z całym szacunkiem dochodzę do wniosku, że trenerów szkoleniowców to my w naszym kraju mamy jeszcze słabszych, niż piłkarzy (selekcjonera nie mamy żadnego).

A sztuka to wyjątkowa, patrząc na ich ostatnie występy.

 

 

 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Rozmaitości